"Rozmowy utknęły w miejscu. Nie widać dobrej woli, miejmy nadzieję, że to się przełamie. Są kontakty między ministerstwami. Nie czekamy z założonymi rękami na decyzje niemieckie. My chcemy uzupełniać braki, modernizować armię niezależnie od Niemców" – tak możliwość przekazania Polsce przez Niemcy czołgów skomentował w programie Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM Paweł Soloch. "Zgłosiliśmy się po nie (czołgi – przyp. red.) w ramach tzw. uzupełnienia strat, wynikających z faktu, że przekazaliśmy część naszej broni Ukrainie" – wyjaśnił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Krzysztof Ziemiec poprosił swojego gościa także o komentarz do niedawnych słów Jarosława Kaczyńskiego. Prezes Prawa i Sprawiedliwości powiedział: Nie wiem, czy Niemcy chcą się zbroić przeciw Rosji, czy przeciw nam.

Wedle mojej wiedzy nic takiego nie wchodzi w grę od 1945 roku. Jarosław Kaczyński po prostu zwracał uwagę na dwuznaczne, niesojusznicze, zachowania Niemiec w kontekście konfliktu na Ukrainie, które oczywiście nie grożą nam (Polsce - przyp. red.) wojną - powiedział Paweł Soloch. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego podkreślił również, że Polska i Niemcy to sojusznicy.

Chociaż momentami ten sojusz jest trudny. Chcemy z nimi współpracować  - podkreślił szef BBN.

W kwestii pomocy militarnej Niemców czy to Ukrainie, czy wsparcia dla krajów, które udzielają tej pomocy - tu mamy dużo do życzenia - dodał polityk. 

"Ustawa o Sądzie Najwyższych nie wypacza intencji prezydenta"

Jesteśmy zainteresowani rozszerzeniem NATO o Szwecję i Finlandię. Oczekujemy większej obecności sojuszniczej i to takiej istotnej. Oczekujemy też większej koordynacji NATO w zakresie udzielania wsparcia wojskowego Ukrainy, a z drugiej w kompensowaniu ubytków krajom, które ponoszą największe wysiłki i koszty - mówił Paweł Soloch w internetowej części programu Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM. 

Szef BBN mówił też, że w Europie wschodniej pojawi się więcej żołnierzy NATO. 

Będzie więcej grup batalionowych. To jest ta wysunięta obecność, z którą mamy do czynienia w krajach bałtyckich, w Polsce. Ma to być rozciągnięte na pozostałe państwa flanki wschodniej, czyli Słowacje, Węgry, Rumunię. My zabiegamy, żeby to było więcej niż tylko batalion, żeby to była brygada - powiedział Soloch.

Prezydencki minister był pytany także o ustawę o Sądzie Najwyższym. 

Pierwsze reakcje, zwłaszcza tych osób, które w imieniu pana prezydenta zajmują się tą sprawą są takie, że te zmiany nie są zmianami wypaczającymi czy zmieniającymi intencje prezydenta, które przyświecały mu, kiedy składał swój projekt - powiedział Soloch. Nie zdradził jednak, czy prezydent podpisze ustawę w najbliższy poniedziałek.

Przeczytaj rozmowę Krzysztofa Ziemca z Pawłem Solochem

Krzysztof Ziemiec: Witamy. Paweł Soloch szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego jest naszym gościem. Dzień dobry.

Paweł Soloch: Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry państwu.

Czy z informacji, które pan posiada, zakładam, że ma pan najlepsze informacje, Niemcy mogą planować inwazję na Polskę?

Myślę, że nie. Wedle mojej wiedzy nic takiego nie wchodzi w grę od 1945 r.

No to ja zacytuję słowa bardzo ważnego polityka - "Nie wiem, czy Niemcy chcą się zbroić przeciw Rosji, czy przeciw nam".

Ja myślę...

A wie pan czyje to słowa.

Wiem, oczywiście.

Jarosława Kaczyńskiego.

Pana premiera Jarosława Kaczyńskiego. Ja myślę, że tutaj chciałbym interpretować i robić wykładni jego słów, ale znając wcześniejsze wystąpienia pana premiera - on po prostu zwraca uwagę na dwuznaczne zachowanie Niemiec, oczywiście nie grożące nam wojną, ale takie mówię w kontekście wojny agresji Rosji przeciwko Ukrainie, zachowania momentami takie, jakby niesojusznicze.  

Premier mówił o Polsce, dlatego też się niepokoję.

Nie, oczywiście jesteśmy z Niemcami jesteśmy sojusznikami, chociaż ten sojusz momentami jest trudny.

To skoro tak to może niepotrzebnie takie słowa padają.

Ja bym powiedział tak - istotniejsze od słów są czyny. Jeżeli porównamy to, co robią władze polskie i co robiły w ostatnich latach, z postępowaniem dotychczasowym władz niemieckich, ale również nawet teraz w obliczu wojny w kwestii pomocy militarnej, czy to czy to Ukrainie czy wsparcia dla krajów, mam tutaj na myśli nasz kraj Polskę, które udzielają tej pomocy Ukrainie - tutaj mamy dużo do życzenia, nie wspominając o przeszłości, czyli Nord Stream 2 i całą tę politykę.

Może panie ministrze coś jest na rzeczy, bo my cały czas tych obiecanych czołgów od Niemiec nie dostaliśmy.

To jest właśnie ta jedna z przyczyn. Takie kraje, jak Niemcy - najsilniejsza gospodarka Unii Europejskiej, najludniejszy kraj, kluczowe państwo Unii Europejskiej, najważniejszy nasz sąsiad, sojusznik, partner. Jesteśmy w Unii Europejskiej. Nie chcąc pomagać Ukrainie, nie chce pomagać nam w sensie uzupełnienia braków...

Ale dlaczego, jak pan myśli? Oszukano nas?

Nie... Ja myślę, że przede wszystkim tam jest wiele różnych elementów. Może w grę wchodzić polityka wewnętrzna państwa, że mają jakieś określone plany, swoje potrzeby. Rzeczywiście moce przerobowe w tej chwili w związku z wojną w Ukrainie i z agresją rosyjską przeciwko temu państwu - jest duże zapotrzebowanie na rynku broni i tej broni rzeczywiście raptem okazuje się, że są niewystarczającej ilości. Ale...

To na czym stoimy dzisiaj panie ministrze z tymi czołgami? Bo to jest tak, chcemy kupić od nich nowe czołgi, też tam nie chcą od razu sprzedać, podnieść nas na tej liście priorytetowej.

Nie, ale myśmy się zgłosili po to w ramach tzw. uzupełniania strat wynikających z faktu, że przekazaliśmy część naszej broni Ukrainie.

Ale tu zgodziliśmy się na stare modele.

Stare modele, tak.

I starych też nam nie chcą dać. Nowych sprzedać, starych dać.

Utknęły rozmowy w miejscu, nie nie widać dobrej woli. Miejmy nadzieję, że to się przełamie. Jeszcze raz powtórzę - Niemcy są naszym sojusznikiem w NATO, są naszym sąsiadem. Chcemy z nimi współpracować.

Tak konkretniej panie ministrze, jak pan to widzi w horyzoncie czasowym - to jest kwestia miesiąca, dwóch, trzech?

Są kontakty między ministerstwami, ale to też trzeba powiedzieć, że nasze władze, państwo polskie - czy to rząd, czy pan prezydent nie czekamy z założonymi rękoma decyzje niemieckie. Była wizyta ministra obrony teraz w Korei (Południowej - przyp. red.) tam też szukamy, czekając na Abramsy amerykańskie, także my chcemy tak czy siak uzupełniać braki i modernizować armię niezależnie od Niemców.

Teraz zacytuję słowa prezydenta Ukrainy. On powiedział "priorytetem jest pilne otrzymanie broni ciężkiej", mówi to po raz kolejny. To mówił wczoraj w rozmowie z brytyjskim ministrem obrony. Spytam pana czy my jako Polska dostarczymy jakąś nową broń Ukrainie oprócz tego, co już obiecaliśmy czy nie?

Dostarczyliśmy czołgi. Dostarczyliśmy pierwsze sztuki też mamy podpisaną umowę dotyczącą zakupu armat o haubice. To jest bardzo nowoczesna broń w swojej kategorii - to jesteśmy rzeczywiście tutaj w czołówce światowej. Tutaj jest mowa o tej artylerii o zasięgu 40 kilometrów i więcej, tego brakuje Ukraińcom. Ukraińcy mają mało artylerii o takim zasięgu kilkudziesięciu i więcej kilometrów, co mają Rosjanie prawda.

Co my jako Polska im jeszcze możemy przekazać?

Przekazaliśmy bardzo dużo. Ilość czołgów to rzeczywiście jest wyposażenie około dwóch brygad, tak można szacować. Mamy armatohaubice, mamy te nasze ręczne wyrzutnie "Piorun". To jest to, co my produkujemy. Oczekujemy solidarności innych państw. Jest istotna duża pomoc amerykańska. My oferujemy też możliwość udostępniania naszych portów chociażby, bo te ładunki amerykańskie, które przybyły do Gdyni, cały transport idzie przez nasz teren. Zabiegamy przede wszystkim, w pierwszym rzędzie o dostawy broni i zapewnienie zdolności bojowych armii ukraińskiej, ale też zapewnienie przetrwania funkcjonowania całego państwa. Ukraińcy szacują, że miesięcznie na podtrzymywanie funkcji państwa, mam tutaj na myśli wypłatę pensji, świadczeń różnych, funkcjonowania administracji, przecież tam jest ciągle ponad 30 milionów ludzi, brakuje im około 7 miliardów dolarów miesięcznie. Oczekują takiego wsparcia ze strony krajów Zachodu. Częściowo to wsparcie otrzymują, ale ciągle jest ono niewystarczające.

Spytam o uzbrojenie teraz dla nas, panie ministrze, bo to jest dla nas też najważniejsze. Wczorajszy gość, były prezydent Bronisław Komorowski powiedział coś takiego w kontekście tych planowanych zakupów: "Polska robiła zakupy propagandowo-defiladowe, tzn. po parę sztuk uzbrojenia, a nie całe systemy. Zmarnowano siedem lat, jeśli chodzi o rozwój polskich sił zbrojnych i dzisiaj minister Błaszczak nerwowo jeździ po świecie, próbuje bez planu, bez logiki kupować uzbrojenie, jakie się da i za ile się da. A jak ktoś kupuje na cito, płaci zawsze dużo więcej". Słowa byłego prezydenta.

No więc w odpowiedzi na to można powiedzieć, że teraz chcemy powiększenia wolumenu. Ale przecież program "Wisła", czyli te rakiety obrony powietrznej "Patriot" to jest program realizowany od paru lat. Do 2028 roku będziemy mieli pierwsze baterie. Chcemy kupić ich więcej teraz, w związku z sytuacją w Ukrainie. I w związku z tym, że mamy teraz instrumenty prawne, czego w latach poprzednich, w czasach również kiedy pan prezydent Komorowski pełnił swoją funkcję, poprzednie władze tego nie czyniły. Przypomnę, że również jedno zamówienie na czołgi Abrams nastąpiło przed wybuchem wojny. Rozmowy dotyczące tego średniego zasięgu rakiet obrony powietrznej, czyli tzw. "Narew" znalazły swój finał teraz, ale zaczęły się długo, długo przed wybuchem wojny.

To w tej części radiowej jeszcze zapytam o słowa prezydenta byłego, że jak ktoś próbuje na cito, szybko szukać takiego sprzętu, to płaci zawsze dużo więcej. No i rzeczywiście, my część broni chcemy kupić w Stanach, ale minister Błaszczak był teraz w Korei. Rzeczywiście trochę takie nerwowe ruchy.

To nie tyle ruchy nerwowe, tylko szukanie alternatywy. Polska przestrzegała przed agresywną polityką Rosji. Ona stała się faktem, w sensie groźby konfliktu, który już jest konfliktem jednak co najmniej europejskim, z implikacjami światowymi. Może się ten konflikt, w sensie działań wojennych, terytorialnie rozszerzyć poza obszar Ukrainy. W związku z tym nie jesteśmy jedynymi, bo inne państwa też cito, na szybko (kupują sprzęt - przyp. red.).