Północne terytoria Izraela znalazły się pod silnym ostrzałem z Libanu. Hezbollah zaatakował około 40 pociskami rakietowymi. Na razie nie informacji o ofiarach śmiertelnych - poinformowały Izraelskie Siły Obronne (Cahal).

Hezbollah wydał komunikat, w którym przekazał, że to jego siły odpowiadają za atak na północny Izrael w okolicach Góry Meron w Górnej Galilei. Celem były izraelskie obiekty wojskowe.

W odpowiedzi na atak Izraelskie Siły Obronne (Cahal) przeprowadziły serię nalotów na pozycje Hezbollahu w Libanie, w tym na jego infrastrukturę i punkty, z których Izrael atakowany był pociskami rakietowymi.

Times of Israel podaje, że syreny alarmowe odezwały się rano w 90 izraelskich gminach położonych w pobliżu granicy z Libanem, a ostrzeżenia dotyczyły nadlatujących rakiet i dronów.

Hezbollah wydał komunikat, w którym przekazał, że sobotni ostrzał jest "wstępną odpowiedzią na zamordowanie wielkiego szejka Saleh al-Arouri".

Al-Arouri, jeden z przywódców Hamasu, zginął we wtorek w ataku Izraela na przedmieścia Bejrutu.

W piątek przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah powiedział w wystąpieniu telewizyjnym, że zabicie al-Arouriego "nie pozostanie bez odpowiedzi".

Arouri miał być pomysłodawcą "potopu Al-Aksa", jak Hamas nazwał masakrę z 7 października dokonaną w Izraelu. Miał też pełnić funkcję wiceprzewodniczącego biura politycznego Hamasu i odpowiadać za ataki terrorystyczne na Zachodnim Brzegu.