Andrzej Duda zdecydował już, komu powierzy misję tworzenia rządu w tzw. pierwszym kroku - poinformował szef jego gabinetu Marcin Mastalerek. Decyzję prezydent ma ogłosić w wieczornym orędziu. Dziś mamy też poznać nazwiska Marszałków Seniorów, którzy poprowadzą pierwsze posiedzenia Sejmu i Senatu. Wszystko to wyraźny postęp, który jednak nie musi wcale oznaczać przyśpieszenia tworzenia nowego rządu.

Na pewno poznamy dziś nazwiska kluczowe dla początku działania nowego parlamentu. To jednak wcale nie musi oznaczać przyspieszenia w tworzeniu nowego rządu. Podstawy do wątpliwości są przynajmniej trzy:

Po pierwsze - wyznaczany przez prezydenta Marszałek Senior, którego nazwisko dopiero poznamy, może przerwać pierwsze posiedzenie Sejmu. Na tydzień lub dwa, co mogłoby opóźnić złożenie dymisji rządu. Według konstytucji premier musi złożyć rezygnację gabinetu na pierwszym posiedzeniu Sejmu, ale niekoniecznie już pierwszego dnia. Jeśli posiedzenie zostałoby przedłużone - wciąż mógłby z tym zaczekać.

Po drugie - komunikat szefa gabinetu prezydenta zawiera istotny szczegół; Marcin Mastalerek pisze, że Andrzej Duda "podjął decyzję ws. PIERWSZEGO KROKU". Zawarcie w lakonicznym wpisie tego akurat określenia daje do myślenia.

Gdyby bowiem miało chodzić o tworzenie rządu przez Donalda Tuska, podkreślanie, że chodzi o pierwszy krok w procedurze powoływania nowego rządu byłoby zbędne. Wystarczyłoby powiedzieć o powierzeniu misji tworzenia gabinetu. Przy sejmowej większości 248 głosów, jaką dysponuje dziś Tusk nie byłoby już potrzeby rozważania i liczenia kolejnych kroków. Pierwszy krok ma sens, kiedy przewiduje się drugi. Gdyby chodziło o Donalda Tuska, byłby to zaś krok jedyny.

Po trzecie - przewidywanie, że Andrzej Duda postawi na kandydata PiS wzmacnia też przyśpieszenie ogłoszenia jego decyzji. Na etapie konsultacji prezydent zwracał uwagę, że KO, 3D i Lewica nie mają zawartej umowy koalicyjnej ws. tworzenia rządu, nie przedstawili też proponowanej obsady rządu.

Uprzedzanie nieuchronnego?

Koalicja ugrupowań obecnej opozycji intensywnie nad tymi rozwiązaniami pracuje, prezydent postanowił jednak nie czekać na efekty tych uzgodnień. Choć nie zebrał się jeszcze Sejm, a koalicja nie miała okazji wykazania swojej większości przez wybór marszałka Sejmu - Andrzej Duda skrócił domniemany termin na wskazanie kandydata na premiera.

Prezydent już nie czeka, ale decyduje w oparciu o znany stan spraw. Ten zaś nadal się nie zmienił; umowy koalicyjnej KO-3D-Lewica nadal nie ma, i nie ma też ustalonej struktury i składu rządu.

Oczywiście przed wysłuchaniem orędzia Andrzeja Dudy nie da się niczego przewidzieć na pewno. Między wierszami jednak można odczytać, że prezydent najpierw wskaże Mateusza Morawieckiego, a Donald Tusk będzie musiał zaczekać na krok drugi.