Rosyjska ofensywa na Kijów na razie utknęła. Poza pojedynczymi starciami na obrzeżach miasta nic nie potwierdza, że do ataku na stolicę Ukrainy miałoby dojść jeszcze dziś. W południe następnego dnia po inwazji plany rosyjskich wojskowych musiały zostać zmienione.

Rosyjski szturm został powstrzymany głównie z powodu niepowodzenia pierwotnego planu, polegającego na zajęciu jeszcze wczoraj podkijowskiego lotniska Hostomel.

Co zakładał plan Rosji?

Plan Rosji polegał na przyjęciu w Hostomelu potężnego desantu z głębi Rosji, domknięcie z jego pomocą pierścienia, odcinającego Kijów od reszty kraju, a następnie - z pomocą sił, które już od wczoraj nacierają z północy - zajęcie ukraińskiej stolicy.

Plan się nie powiódł, bo Ukraińcy odbili wczoraj stracone lotnisko Hostomel, a teraz nie nadaje się ono już do użytku, bo w wyniku walk zniszczone zostały pasy startowe. 

Desant śmigłowcowy nie wchodzi w grę, gdyż siły ukraińskie, jak przekonali się Rosjanie, potrafią je skutecznie zwalczać dzięki wyrzutniom dostarczonym przez kraje NATO.

Rosyjski plan B nie taki szybki

Dziś Rosjanie uruchomili więc plan B, polegający na dostarczeniu ciężkozbrojnego desantu, z zadaniem szturmowania Kijowa - na białoruskie lotnisko Homel. 

Rosyjskie samoloty wylądowały tam jednak dopiero dziś po godzinie 10, od Kijowa dzieliło je prawie 300 kilometrów.

Mówimy o 18 transportowcach Ił-76, o ładowności 50 ton, co pozwala na przewiezienie w każdym do 250 żołnierzy, albo np. czterech transporterów. 

Dotarcie tych sił do Kijowa drogą lądową potrwa jeszcze kilka godzin. Na dodatek kiedy będą na miejscu, zapadnie już zmrok, co sprawi, że szturm na gotowe na atak miasto będzie dla Rosjan bardzo ryzykowny, nie mówiąc o tym, że miasto wciąż będzie mogło liczyć na wsparcie z zewnątrz, bo pierścień wokół niego wciąż nie zostanie zamknięty.

SYTUACJĘ W UKRAIŃSKIEJ STOLICY NA BIEŻĄCO ŚLEDZIMY W NASZEJ RELACJI >>>