Prawo gospodarcze, demonopolizacja i deregulacja rynku, brak dobrze skonstruowanej władzy sądowniczej i korupcja - to zdaniem premiera największe bolączki Polski. Kazimierz Marcinkiewicz zaprezentował „Raport otwarcia” - opis stanu kraju w chwili przejmowania władzy.

Te rzeczy trzeba poprawić (...) Oczywiście wielu wskaźników nie da się zmienić w ciągu 12 miesięcy, ale te, które dotyczą administracji, biurokracji, które bardzo obciążają polskich przedsiębiorców, zmienią się w sposób znaczący - powiedział. Jednak - pierwsze co zrobimy - to uporządkujemy cały Skarb Państwa - zaznaczył Marcinkiewicz. Przypomniał, że 30 listopada rząd przedstawi autopoprawkę do budżetu na 2006 r. oraz plan prywatyzacji.

Wiele wskazuje na to, że znajdzie się tam zapis o powrocie do wyżej akcyzy na paliwa. I choć dziś dziennikarze wielokrotnie pytali o to premiera Marcinkiewicza, to ten unikał konkretnej odpowiedzi.

Podczas konferencji premier mówił także o polskim potencjale, czyli młodych wykształconych ludziach. Ten potencjał należy wykorzystać – mówił premier. Potencjałem Polski jest tych 10 mln młodych Polaków – już dobrze wykształconych albo jeszcze kształcących się - którzy to mogą zmieniać Polskę i Europę oraz świat - mówił premier Marcinkiewicz.

A co rząd proponuje młodym?Część pomysłów zdradził dziś rano na antenie radia RMF Marek Zuber, doradca premiera do spraw ekonomicznych. To m.in. 800 złotych becikowego tylko dla kobiet, dostających zasiłek, urlopy macierzyńskie pewnie też nie 26 tygodni, tylko co najwyżej 22 a może i krócej.

Raport otwarcia, czyli „fotografię" kraju w liczbach, przygotowało Centrum im. Adama Smitha. Jest to dokument zawierający fakty i liczby, dotyczące obecnego stanu Polski.

A o pierwszej zagranicznej wizycie Kazimierza Marcinkiewicza w Brukseli i Londynie pisze dziś "Financial Times". Brytyjski dziennik uważa, że będzie to trudny sprawdzian dla naszego premiera. Polska - największy wschodni członek Unii Europejskiej - będzie obserwowana przez Waszyngton, Rosję i bliższych sąsiadów w związku z "oznakami gospodarczej nierozwagi i wrogości wobec biznesu" – donosi „Financial Times".