Jestem coraz bardziej przekonany, że "bunt" Wagnerowców to zasłona dymna i Putin osiąga w kolejnych ruchach wyznaczone cele. Wszystko (na razie) rozgrywa się zgodnie z opisanym wcześniej przeze mnie schematem. Mam nieodparte wrażenie, jakbym obserwował "końcówkę szachową". Na globalnej planszy rozgrywają się ostatnie posunięcia w tej partii. Pytanie, kto i komu postawi tu mata. Odpowiedzi są ekstremalnie trudne, bo prawdziwe figury na tej szachownicy są niewidzialne.

2. STRESZCZENIE MOICH WSTĘPNYCH HIPOTEZ: 

W pierwszym odcinku porównałem rodzącą się rosyjską intrygę do tzw. puczu Janajewa z 1991 roku. W drugiej odsłonie dokonałem analizy prawdziwych, a nie deklarowanych celów sobotniej operacji. Stworzyłem schemat interpretacyjny. W trzecim rozdziale - puste miejsca tej struktury Putin z Prigożynem zaczęli zapełniać nowymi elementami. W ten sposób uzyskałem kolejne przesłanki, że nowy etap gry wojennej  prowadzonej przez Rosję nie jest chaotycznym zbiorem panicznych posunięć, ale celową i precyzyjną ofensywą wymierzoną w państwa NATO (w tym w Polskę, być może w nasz kraj w pierwszym rzędzie). 

Wprawdzie ta skomplikowana, wielotorowa i wielopiętrowa akcja rozgrywa się w nowej sytuacji i na wyższym poziomie technologicznym, jednak już została bardzo dobrze przetestowana przez Rosję - czy to carską, czy to sowiecką, czy putinowską. Ukazałem analogie z potężną i zabójczą dla Zachodu operacją "Trust" z lat 20. XX w. oraz z jej późniejszymi mutacjami - w tym dezinformacyjną i agenturalną ofensywą Rosjan tuż przed agresją na Gruzję w 2008 r. Niestety, wygląda na to, że podobnie jak w tamtym czasie, przywódcy większości państw NATO oraz opiniotwórcze kręgi popełniają kardynalne błędy, wykazując się niesamowitym infantylizmem w reakcji na rosyjskie gry i gierki, dość klarowne mimo pozornego zawikłania.     

Obym się mylił, jednak szokujące są dla mnie: przejawy bierności Zachodu (mam nadzieję pozornej), niczym nieuzasadniona euforia rzeszy naszych zachodnich komentatorów i propaganda decydentów o szybkim końcu kagiebisty z Kremla, a nawet rychłym rozpadzie Rosji, oraz fałszywy obraz wydarzeń szerzony także przez wiele europejskich i amerykańskich ośrodków informacji (wierzę, że wynika to jedynie z wielkiej naiwności, braku kompetencji i pobożnych życzeń, a nie agenturalnego uwikłania i zinfiltrowania przez putinowski wywiad).

Wciąż dostrzegam sporo sceptycyzmu co do postawionej przeze mnie już w sobotę tezy o "puczu" Prigożyna jako "putinowskim picu", czyli wielkim oszustwie. W terminologii militarnej określa się  takie działania "maskowaniem operacyjnym". Dość szeroko (jak na radiowy blog) opisałem tę "maskirowkę" na wielu frontach i poziomach w trzech poprzednich artykułach mojego cyklu.

2. METODOLOGIA:

W mojej serii zwracam uwagę na metody stosowane przez putinowską juntę, aby nas dezinformować i dezintegrować. Pisałem m.in. o decepcji czyli najwyższej formie dezinformacji, wieloaspektowego zwodzenia, piętrowej mistyfikacji.  Bardzo ważnym narzędziem rosyjskiej "maskirowki" jest tak zwane "zarządzanie refleksyjne" (ros. рефлексивное управление). W aspekcie wykreowanego moim zdaniem "buntu Prigożyna" warto zdawać sobie sprawę, czym jest ta metoda znana także  jako "sterowanie refleksyjne" (ros. рефлексивный контроль). Opisała ją m.in. Izabela Dąbrowska w artykule "Maskowanie operacyjne (maskirowka) jako rosyjska zdolność zaskakiwania przeciwnika"

"(...) Koncepcję opracował w latach 60. XX w. rosyjski psycholog i  matematyk Władimir Lefewr. Uważał on, że wykorzystanie teorii gier jako paradygmatu bezpieczeństwa będzie podstawą podejmowania działań w sytuacji konfliktu. (...)  Sterowanie przeciwnikiem odbywa się głównie za pomocą podsuwania mu pewnych przesłanek, które mają mu pomóc podjąć w logiczny sposób decyzje korzystne dla drugiej strony. Te przesłanki muszą być przekazywane w sposób niedostrzegalny dla przeciwnika, oparty na wiedzy dotyczącej jego sposobu działania, myślenia i procesu decyzyjnego.

Warto pamiętać, zwłaszcza w sytuacji, jaką obserwujemy ostatnio w Rosji i na świecie, że sterowanie refleksyjne  polega na: przekazywaniu fałszywych informacji o sytuacji lub nieprawdziwego obrazu pewnego obiektu; wykreowaniu celu dla przeciwnika, np. za pomocą aktów terrorystycznych czy dywersji ideologicznej; sformułowaniu doktryny (systemu działania) korzystnej dla strony, która stosuje zarządzanie refleksyjne, i przekazaniu jej stronie przeciwnej; zdezorientowaniu przeciwnika przez wykreowanie wielu fikcyjnych celów, co uniemożliwi mu odkrycie rzeczywistego celu strony, która stosuje zarządzanie refleksyjne.

Przeanalizuję na konkretnym przykładzie, jak odróżniam fikcyjny, wykreowany, oszukańczy cel od tego autentycznego, skrywanego, zakamuflowanego.   

2. NOWE PUZZLE W OGÓLNYM OBRAZIE ZDARZEŃ  

Sobota w Rosji z "buntem Prigożyna" to nie była żadna próba zamachu stanu i paniczne działania putinowskich służb, jak się to powszechnie opisywało i wciąż się szeroko prezentuje. Tego dnia, moim zdaniem, przeprowadzono m.in. symulowany kryzys, swoisty "crash- test" kontrolowany przez służby Putina w porozumieniu liderem rosyjskich najemników.

Przypomnę, że w crash-teście symuluje się różne realne sytuacje, które mogą doprowadzić do zniszczenia bądź uszkodzenia testowanego przedmiotu, i bada tym samym jego wytrzymałość w takich okolicznościach. Nowe światło na moje wcześniejsze podejrzenia rzuca poniedziałkowa wypowiedź samego Jewgienija Prigożyna. Właściciel grupy Wagnera oświadczył wprost, jakie aspekty bezpieczeństwa sprawdził podczas swojego "marszu sprawiedliwości" na Moskwę.

W naszym kraju są poważne problemy z bezpieczeństwem. Udało nam się zablokować wszystkie jednostki wojskowe, które były na naszej drodze.- Ujawnił szef rosyjskich oddziałów najemniczych.

Tu -pozwólcie - moja mała dygresja. Taki modus operandi znano też w naszym kraju w czasach komunizmu, kiedy Polska była podporządkowana Związkowi Sowieckiemu. Opis tego typu akcji znalazłem przed wielu laty we wspomnieniach o śp. generale Sławomirze Petelickim. W PRL-u  razem z Gromosławem Czempińskim późniejszy szef GROM-u dokonywał "sprawdzeń" antyterrorystycznych. Obaj kontrolnie "wysadzali w powietrze" różne jednostki. Nie były to prawdziwe eksplozje, ale swoiste spektakle z symbolicznym podkładaniem ładunków.  Przeprowadzili nawet taki symulowany "atak" na siedzibę rządu. Ciekawych odsyłam do książki "Droga wojownika. Opowieści o twórcy GROM-u generale Sławomirze Petelickim". Tu nie ma miejsca na rozbudowane dygresje. Chcę tylko pokazać, że działania, które na pozór wydają się bezsensowną, emocjonalną reakcją sfrustrowanego watażki Prigożyna, mogą być racjonalnym działaniem, misją specjalną, choćby kontrolą działania systemu bezpieczeństwa w Rosji przed właściwymi zbrojnymi działaniami.

A jest jeszcze jeden frapujący fragment w poniedziałkowym oświadczeniu lidera grupy Wagnera. W ciągu 24 godzin pokonaliśmy odległość równą odległości z punktu startu wojsk rosyjskich 24 lutego 2022 r. do Kijowa lub Użhorodu. To pokazuje, że gdyby pierwsza ofensywa specjalnej operacji wojskowej została przeprowadzona przez siły takie jak nasze, to być może skończyłaby się w ciągu jednego dnia. Poziom organizacji, który pokazaliśmy, powinien być poziomem organizacji armii rosyjskiej. Kiedy 23-24 czerwca mijaliśmy rosyjskie miasta, cywile witali nas flagami rosyjskimi i flagami Grupy Wagnera. Wielu z nich wciąż pisze słowa wsparcia, a niektórzy są zawiedzeni, że przestaliśmy, bo oprócz naszej walki o byt, daliśmy mistrzowską lekcję na temat tego, co powinno się wydarzyć 24 lutego 2022 roku. Słowa, które są odbierane powszechnie jako zwyczajne przechwałki mitomana, wyraz jego "tęsknego spojrzenia" na wojenną przeszłość, mogą być sygnałem o przyszłych aktach agresji, komunikatem o zmianie rosyjskiej strategii, zapowiedzią rychłych ataków, być może na państwa NATO.

W strefie największego zagrożenia znalazły się teraz Polska oraz państwa bałtyckie. Niewykluczone, że najemnicza grupa Wagnera, elita rosyjskich morderców w mundurach, posłuży w najbliższym czasie do sprowokowania otwartego konfliktu Rosji z Paktem Północnoatlantyckim.      

3. SIEDEM PRZESŁANEK CZARNEGO SCENARIUSZA   

* Prigożyn na Białorusi - nie sam, razem z rzeszą swoich bestii; z możliwością operowania razem z wojskami Łukaszenki (może nawet dowodzenia?) 

* Zielone światło z Kremla - już "nie ma sprawy" rzekomego przewrotu

* Białoruska armia - mimo końca "puczu" - nadal w stanie gotowości bojowej; obecność broni atomowej  

Rosyjska doktryna przewiduje atak nuklearny, gdy zagrożony jest byt Rosji i jej sojuszników ("zamach stanu" - istotny argument, zwłaszcza jeśli Putin zacznie udowadniać, że służby NATO podjęły próbę przewerbowania Prigożyna)

* Przyspieszenie rosyjskich działań przez lipcowym szczytem NATO w Wilnie (niedopuszczenie do jakiegokolwiek proukraińskiego gestu - otwarcia ramion przez Pakt)    

* Coraz wyraźniejsza perspektywa putinowskiego antynatowskiego ataku wyprzedzającego, aby zakończyć wojnę na warunkach Kremla   

* Niemal pewne nasilenie wojny hybrydowej na białorusko-polskiej granicy (z Wagnerowcami o pochodzeniu pozaeuropejskim jako "migrantami" z Azji i Afryki), niebezpieczeństwo jeszcze poważniejszego konfliktu    

Czytam dalej, szukam nadal. Piszę, licząc, że się mylę.