Warto rozpocząć dzień od wertowania "wagnerowskich" głosów. Znów rozbrzmiewają całe chóry i - jak głośne pieśni - wyśpiewują wieści o Putinie i Prigożynie oraz o grupie Wagnera.

My dziennikarze jesteśmy często niespełnionymi artystami.

To się wyczuwa na całym świecie. Nie tylko w Polsce lubimy słowa, które mają dobrze brzmieć, niekoniecznie rzetelnie informować. Często efekt jest ważniejszy niż fakt.

Nie będę wrzucał kamyczków do własnego żurnalistycznego ogródka, bo sam takim typowym "publicystystycznym poetą" i "poetyckim publicystą" jestem, więc podam przykład anglojęzyczny.

1. Master & Servant

Przeczytajcie - najpierw w myślach, a potem na głos - ten kapitalny tytuł artykułu, opublikowanego na portalu yahoo!news.

Putin's 'monster' turns against former master!

Samo wpada do ucha! Jest melodia, jest rytm, są wewnętrzne rymy! To prawdziwa instrumentacja- i brzmieniowa, i znaczeniowa. Spójrzcie, jak podobne wizualnie i słuchowo są słowa "monster" i "master". Po polsku można też to oddać dwoma wyrazami na literę "p": "potwór" i "pan".

To dominująca narracja na całym zachodnim świecie. Putin to naukowiec Wiktor Frankenstein a Prigożyn to jego stwór, który się mu przeciwstawił. Dodam, że to schemat Golema, żydowskiej opowieści o rabinie z Pragi, który za pomocą słowa tchnął życie w glinianą postać, a potem po buncie monstrum, sprowadził nań śmierć. Opisałem już dość dokładnie tę historię i jej nieoczywiste konotacje.

"Potwór" Putina zwraca się przeciwko byłemu panu!

To jedna wersja tytułu, dosłowna. Jednak stać mnie na bardziej "poetycką".

2.       "Potwór" Putina Tupnął Butem W Buncie Przeciwko Byłemu Panu.

Słyszycie ten rytm wojskowych podeszew uderzających o bruk Rostowa nad Donem? A czy dostrzegacie aluzję? Kryje się ona w zalinkowanym słowie "But". Tak tworzę swoje hiperteksty. Nie wszystko jest tu jawne, "na powierzchni" ekranu. Są treści kryjące się pod wierzchnią warstwą tekstu.    

Link prowadzi do artykułu w "Newsweeku" (amerykańskim, nie tym wydawanym w Polsce). Czytamy w tym tekście, że Wiktor But, uwolniony rosyjski handlarz bronią, nazywany "Handlarzem Śmierci", został sfotografowany z szefem Grupy Wagnera Jewgienijem Prigożynem podczas wspólnej podróży do rosyjskiego miasta Uljanowsk. (Przypomnę wam, że But w grudniu zeszłego roku został zwolniony z więzienia w USA i wymieniony w Abu Zabi za Brittney Griner, amerykańską koszykarkę aresztowaną w lutym ubiegłego roku na lotnisku w Moskwie za posiadanie olejku haszyszowego).

"Newsweek" pisze, że Prigożyn opublikował swoje zdjęcie z Butem na Telegramie, ogłaszając, że w zeszły wtorek wybrali się razem na wycieczkę. Spotkali się rzekomo na otwarciu wystawy sztuki w Moskwie 7 marca 2023 r. Właściciel grupy Wagnera piał peany na cześć handlarza bronią. Napisał, że to "najmądrzejsza, najbardziej wykształcona osoba", jaką zna. I dodał, że But "przez wiele lat spędzonych w amerykańskim więzieniu zajmował się samokształceniem, nauczył się wielu języków, w tym perskiego". Ciekawy ten wątek irański, prawda? Jednak - jak dla mnie - inna wypowiedź Prigożyna jest najbardziej znacząca: "Jeśli chodzi o Amerykanów, którzy wypuścili go z więzienia, to oczywiście popełnili duży błąd, bo ma on bardzo trzeźwy stosunek do sytuacji panującej w Federacji Rosyjskie. Jeśli pokaże swoje możliwości i zrealizuje swoje plany, to oczywiście Rosja stanie się znacznie silniejsza, bardziej stanowcza niż jest dzisiaj. Dlatego wierzę, że może on wykonać ogromną pracę dla przyszłości Rosji." Jak przypomina "Newsweek" - szef grupy Wagnera w grudniu pochwalił decyzję Buta o przystąpieniu do ultranacjonalistycznej Partii Liberalno-Demokratycznej (LDPR) kilka dni po jego powrocie na rosyjską ziemię z amerykańskiego więzienia. LDPR została założona w 1991 roku przez zmarłego w kwietniu 2022 roku Władimira Żyrinowskiego. Jest trzecią co do wielkości partią w rosyjskiej Dumie Państwowej.

Czy dojdzie do jakiegoś politycznego przetasowania na szczytach władzy w Rosji? Czy to raczej tasowanie lusterek, miganie obrazkami, które mają zakłócić nam percepcję? Puszczanie zwierciadełkami słonecznych refleksów na murze, które tak naprawdę niczego nie wyjaśniają, bo są tylko grą odbić, puszczanymi "zajączkami", abyśmy próbowali je łapać i cieszyli się jak małe dzieci?

Czy to tylko taki specjalny ekran, spec-ekran, na którym poruszają się fikcyjne postaci, albo aktorzy odgrywający swoje ustalone role, odrywający nas od istoty rzeczy?    

3. "Rosyjska akademia nagradza Oscarem w kategorii najlepszy zamach stanu performans grupy Wagnera! Prigożyn zdobywa nagrodę dla najlepszego aktora!"

Taki tytuł znalazłem na ekranie laptopa, kiedy wrzuciłem do internetowej wyszukiwarki trzy kluczowe słowa "Putin", "Prigożyn", "maskirowka".

Scenariusz maskirowki, czyli wielopoziomowej maskarady operacyjnej, przedstawiłem w poprzednim odcinku mojego cyklu. Jest to wersja "wagnerowskiego buntu" oficjalnie totalnie odrzucana przez światowych decydentów, polityków i redaktorów, decydujących o tym, co ma być uznawane za prawdę, a co za fałsz. A jednak, na "marginesach" sieci www można znaleźć jak zwykle ryzykowne hipotezy. Jedną z nich przedstawił niejaki Larry C. Johnson. Tak się przedstawia. Jednak nie ma to najmniejszego znaczenia, bo pojęcia nie mam, czy tak się nazywa i czy jest tym za kogo się podaje. ("Jest weteranem CIA i Biura ds. Zwalczania Terroryzmu Departamentu Stanu. Jest założycielem i partnerem zarządzającym firmy BERG Associates, która powstała w 1998 roku. Larry przez 24 lata szkolił społeczność operacji specjalnych armii USA. Był oczerniany przez prawicę i lewicę, co oznacza, że jest dobry w tym co robi.") 

Nie mam pojęcia, czy może mieć rację, czy może siać dezinformację. Zawieszam problem wiarygodności. Śledzę narracje.

Autor pyta: A jeśli "zamach stanu" Prigożyna to Maskirowka? Chcę zbadać tę możliwość. (...) Chociaż nie mogę stanowczo odrzucić możliwości, że Prigożyn próbował dokonać tego zamachu stanu na własną rękę (lub przy zachęcie zewnętrznego sponsora), chcę przedstawić scenariusz Maskirowki. (...) Grupa Wagnera została założona przez rosyjskie organizacje wywiadowcze i finansowana przez rosyjski rząd. Wielu na Zachodzie błędnie uważa, że Prigożyn ma głębokie kieszenie i płaci rachunki grupy Wagnera, i mimo ZEROWEGO doświadczenia wojskowego jest dowódcą eskadry. Jak mówią Rosjanie, Niet! (...) A co powiecie na to jako wyjaśnienie? Cała narracja puczu została stworzona, aby umożliwić ruch rosyjskich sił zbrojnych na tereny na północ i zachód od Woroneża bez wzbudzania alarmu wśród planistów NATO. Rosja przesuwała siły, aby powstrzymać spiskowców puczu, zamiast gromadzić siły dla nowej osi ataku. (...) Dlaczego nie wykorzystać próby puczu jako dobrej przykrywki dla masowego ruchu wojsk na całej linii między Moskwą a Rostowem nad Donem? Jest to sposób na przemieszczenie wojsk rosyjskich na tereny na północ od Biełgorodu bez przyciągania niepożądanej uwagi NATO. Przesuń wojska bliżej granicy, a następnie je rozprosz. Co oznacza, że Rosja znalazła sposób na wzmocnienie wojsk na nowej potencjalnej osi ataku, która stworzy koszmar dla planistów NATO. Pomyśl o zamachu jako o króliku biegnącym przez otwarte pole. Wygłodniałe drapieżniki ukrywające się w lesie mogą pokusić się o odsłonięcie w celu złapania zajączka. Czy niektóre reakcje w Rosji na wiadomość o podejrzeniu zamachu stanu pomogły rosyjskiemu kontrwywiadowi zidentyfikować osoby na najwyższych stanowiskach w Rosji, które do tej pory po cichu kibicowały Ukrainie? Może. Chcę też rozważyć zabawną możliwość. Czy Prigożyn oszukał swoich zachodnich opiekunów na miliony dolarów? Jewgienij ma kryminalną przeszłość i jest znany z lepkich palców. Czy czerpał ze swojej kryminalnej przeszłości i oskubał Brytyjczyków lub Amerykanów?

Nie wyrokuję, czy to realny scenariusz, prorosyjska prowokacja amerykańskiego blogera, rosyjska "wrzuta", czy sen wariata. Przytaczam ten fragment jako ilustrację poważnego problemu.

4.       In "Trust" we trust?  

Na amerykańskim dolarze czytamy motto "In God we trust" czyli "Bogu ufamy". To oficjalna dewiza Stanów Zjednoczonych.  A jeśli my, ufając oficjalnym doniesieniom o sytuacji w Rosji, wierzymy w "TRUST"? Już tłumaczę czym jest ta operacja.  

Bez znajomości rosyjskich scenariuszy dezinformacyjnych nie jesteśmy nawet w stanie sensownie śledzić poszczególnych scen tego spektaklu, z zagadkowym przebiegiem akcji, fałszywym punktem kulminacyjnym i  zaskakującą perypetią, czyli nagłą i niespodziewaną zmianą postępowania protagonisty. Zauważyłem, że już taka podstawowa warstwa sprawia nieprzygotowanym, naiwnym obserwatorom ogromne problemy.

Zalewani strumieniem multimedialnych relacji z rzekomego ataku regularnych rosyjskich sił na obóz Wagnerowców, z triumfalnego przejazdu najemników przez rosyjskie miasta, z rajdu w kierunku Moskwy, jesteśmy jak małe dzieci, z otwartymi buziami chłonące animowane filmy i gładko wchodzące sercem, umysłem i wyobraźnią w świat wykreowany na ekranie przez kinowych hipnotyzerów. To odbiór bardzo emocjonalny, budzący w nas pierwotne instynkty, wprawiający często w podniecenie, a czasem niemal w ekstazę. Jak maluchy cieszymy się fikcyjną klęską antybohatera. Jak przedszkolaki krzyczymy do aktora, jakby był naprawdę tym, kogo tylko gra: "Prigożyn, obnaż Putina!" Pamiętajmy, że opowieść pt. "Putin jest nagi" to może być tylko bajka ... autorstwa samego Putina. Rosjanie mają opracowane schematy takich bajkowych narracji.

Żył, był w ich kraju słynny teoretyk. Zwał się Władimir Jakowlewicz Propp. Wkuwałem jego analizy na studiach polonistycznych. Nie przypuszczałem w latach 80. XX, ślęcząc w mdłym świetle czytelni w gmachu krakowskiego "Gołębnika", że te idee mogą mi się przydać jako dziennikarzowi informacyjnemu w trzeciej dekadzie XXI w murach radia na Kopcu Kościuszki.  Propp pisał m.in. o "bohaterze" i "przeciwniku" oraz o "donatorze", czyli kimś, kto poddaje "bohatera" próbie. Wyekstrahował z bajek funkcje takich postaci, konkretne ich posunięcia, decydujące o takiej, a nie innej ich roli. Wśród tych działań wymieniał "podstęp", "przemieszczenie przestrzenne między dwoma królestwami" oraz "zdemaskowanie". Niech moją funkcją w tej blogowej opowieści będzie zdemaskowanie podstępu Putina z Prigożynem przemieszczającym się między Ukrainą, Rosją i Białorusią.

Tu już jednak potrzebne mi będą inne narzędzia, nie wystarczy warsztat akademicki, oprzyrządowanie teoretyka literatury. Trzeba sięgnąć do innych fachowych opracowań, do analiz sowieckich i rosyjskich schematów akcji dezinformacyjnych.

Jedną z największych była bolszewicka operacja TRUST. Stawiam tezę, że Putin kreując fałszywkę z "puczem" Prigożyna zastosował schemat TRUST-u. Pozwólcie, że dla krótkiego wprowadzenia w temat, przytoczę fragment z Wikipedii. Oto podstawowe fakty:

Po zwycięstwie w wojnie domowej w Rosji, bolszewicy potrzebowali okresu spokoju, aby umocnić zdobytą władzę i zbudować państwo oparte na wyznawanej ideologii. Ważnym czynnikiem w budowie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich była operacja wywiadowcza, której nadano kryptonim "Trust". Jej pomysłodawcą był Feliks Dzierżyński, Wiaczesław Mienżynski lub Wiktor Steckiewicz. Operacja przeprowadzona w latach 1921-1926 zadała cios nie tylko opozycji w postaci "białej" emigracji rosyjskiej, ale przede wszystkim skompromitowała służby wywiadowcze wielu państw, w tym wywiad Polski.

W 1921 roku w Moskwie grupa carskich urzędników i oficerów założyła tajną organizację o nazwie Monarchistyczna Organizacja Centralnej Rosji (MOCR). Po jej wykryciu przez tajną policję Czeka, kierowaną przez Feliksa Dzierżyńskiego, zadecydowano, aby jej nie likwidować, lecz przejąć nad nią kontrolę. Stało się to możliwe po zatrzymaniu carskiego oficera Aleksandra Jakuszewa, członka MOCR. W obawie utraty życia zgodził się on na współpracę z tajną policją. To zadecydowało, że cała organizacja MOCR została opanowana przez agentów. Wpływowych członków MOCR zastąpiono ludźmi podstawionymi przez służby. Wymyślono strukturę organizacyjną i sieć nieistniejących placówek terenowych. Tajną organizacją MOCR kierowali czekiści: Andrzej Zajonczkowski, Nikołaj Potapow i Aleksandr Opperput. Między innymi dzięki oficerowi Arturowi Artuzowowi udało się agentom GPU przekonać zagranicę, że w ZSRR działa potężna organizacja opozycyjna, która dzięki pomocy z zewnątrz będzie w stanie odzyskać władzę w Rosji. Emigrację rosyjską przekonano, że władza czerwonych jest tymczasowa, a naród rosyjski jest wrogo do niej nastawiony.

Wsparcie finansowe przeznaczone dla opozycji w ZSRR, w rzeczywistości zasilało budżet operacyjny GPU. Dodatkowo dzięki działalności agentów udało się skłócić emigrację rosyjską, skompromitować najbardziej wpływowych działaczy antykomunistycznych, a nawet poróżnić gen. Aleksandra Kutiepowa z gen. Piotrem Wranglem. W Berlinie, Paryżu i Warszawie założono ekspozytury o kryptonimie Żarmo. Agenci zażądali nawet 25 milionów dolarów za obalenie komunizmu w Rosji. Polityk Wasilij Szulgin pomimo tajnej wyprawy do ZSRR nie zorientował się, że padł ofiarą mistyfikacji i napisaną przez siebie książkę Trzy stolice konsultował nie z działaczami MOCR, lecz z podstawionymi czekistami.

Ofiarami operacji Trust oprócz rosyjskiej emigracji, padły służby wywiadowcze: Estonii, Finlandii, Czechosłowacji, Rumunii, Wielkiej Brytanii (utrata głównego agenta Sidneya Reillyego) i Polsk]. W Polsce w celu wyjaśnienia afery Trustu powołano specjalną komisję, która miała wyjaśnić skalę penetracji Oddziału II przez wywiad radziecki, w rzeczywistości komisja miała zatuszować aferę. Już w 1927 roku zakończyła swoją pracę i umorzyła postępowanie wyjaśniające.

Konsekwencją operacji Trust było zneutralizowanie białej emigracji rosyjskiej oraz głębokie zinfiltrowanie tajnych służb państw europejskich."


Zacytowałem dla ułatwienia hasło z internetowej encyklopedii, ale zainteresowanych odsyłam do arcyciekawych książek Marka Świerczka: "Jak Sowieci przetrwali dzięki oszustwu. Sowiecka decepcja strategiczna." oraz "Największa klęska polskiego wywiadu. Sowiecka operacja dezinformacyjna 'TRUST' 1921-1927". Jestem pod ogromnym wrażeniem opracowań tematu przez polskiego autora. Marek Świerczek zapoznaje nas z podstawowymi pojęciami, koniecznymi do rozpoznania zagrożenia ze strony Rosji.

Je­że­li za­ak­cep­tu­je­my myśl, że dez­in­for­ma­cja jest wpro­wa­dza­niem w błąd wy­ma­ga­ją­cym du­żych na­kła­dów i struk­tur or­ga­ni­za­cyj­nych, to na­le­ży pod­kre­ślić, że naj­wyż­szą formą tak ro­zu­mia­nej dez­in­for­ma­cji jest de­cep­cja de­fi­nio­wa­na jako me­cha­nizm wpro­wa­dza­nia w błąd in­sty­tu­cji pań­stwo­wych za po­mo­cą wy­spe­cja­li­zo­wa­nych or­ga­ni­za­cji dzia­ła­ją­cych na rzecz in­nych ak­to­rów sceny po­li­tycz­nej. Po­ni­żej zo­sta­nie omó­wio­na tak ro­zu­mia­na kon­cep­cja de­cep­cji.

PRÓBA ZDE­FI­NIO­WA­NIA DE­CEP­CJI

W celu dal­szej ana­li­zy przede wszyst­kim na­le­ży wy­od­ręb­nić trzy głów­ne ele­men­ty opi­sy­wa­ne­go wyżej me­cha­ni­zmu in­for­ma­cyj­ne­go.

1. Pierw­szym z nich jest prze­strzeń in­for­ma­cyj­na (in­fos­fe­ra), w skład któ­rej wcho­dzą wszyst­kie sys­te­my in­for­ma­cyj­ne umiej­sco­wio­ne w kon­kret­nym wy­mia­rze geo­po­li­tycz­nym (np. pań­stwo, blok o cha­rak­te­rze polityczno-militarnym itp.). In­fos­fe­rę można roz­pa­try­wać w dwóch wy­mia­rach:

A. cy­wil­nym - obej­mu­ją­cym mass media, in­sty­tu­cje edukacyjno-kulturowe itp. oraz au­dy­to­ria pod­da­ne ich wpły­wo­wi (na­ro­dy, grupy spo­łecz­ne itp.).

B. mi­li­tar­nym - na który skła­da­ją się sys­te­my do­wo­dze­nia, kon­tro­li, łącz­no­ści, roz­po­zna­nia itd. oraz tzw. śro­do­wi­sko in­for­ma­cyj­ne, czyli zbiór osób, or­ga­ni­za­cji i sys­te­mów zbie­ra­ją­cych, prze­twa­rza­ją­cych, roz­po­wszech­nia­ją­cych in­for­ma­cje oraz dzia­ła­ją­cych w opar­ciu o nie. Śro­do­wi­sko in­for­ma­cyj­ne ma cha­rak­ter he­te­ro­ge­nicz­ny. Znaj­du­ją­cy się w nim lu­dzie zdo­by­wa­ją in­for­ma­cje i wie­dzę oraz po­dej­mu­ją de­cy­zje i dzia­ła­ją w opar­ciu o po­zy­ska­ne in­for­ma­cję i wie­dzę, które - jak z tego wy­ni­ka - mają bez­po­śred­ni wpływ na pro­ce­sy de­cy­zyj­ne i cha­rak­ter po­dej­mo­wa­nych dzia­łań.

2. Dru­gim ele­men­tem jest no­os­fe­ra (od gr. νόυς - umysł ludz­ki), czyli po­ję­cie abs­trak­cyj­ne, za po­mo­cą któ­re­go okre­śla się sferę idei, wy­obra­żeń, war­to­ści, norm jed­no­stek, grup spo­łecz­nych i na­ro­dów. Jest rze­czą oczy­wi­stą, że no­os­fe­ra jest wa­run­kiem sine qua non ja­kie­go­kol­wiek dzia­ła­nia. Isto­ty ludz­kie funk­cjo­nu­ją bo­wiem w nie­zwy­kle zło­żo­nym śro­do­wi­sku wy­mu­sza­ją­cym opar­cie pro­ce­sów po­znaw­czych na okre­ślo­nych za­ło­że­niach (świa­to­po­glą­dach, nor­mach, za­ło­że­niach itp.).

3. Trze­cim ele­men­tem jest wpływ in­for­ma­cyj­ny, czyli wy­mu­sza­nie okre­ślo­nych za­cho­wań na jed­nost­kach i gru­pach za po­mo­cą opa­no­wa­nia sfery sym­bo­licz­nej. Można go okre­ślić jako wpły­wa­nie na to, co lu­dzie myślą, czego pra­gną i czego się oba­wia­ją (a więc w kon­se­kwen­cji na po­dej­mo­wa­nie okre­ślo­nych dzia­łań) przez kształ­to­wa­nie kon­kret­nej wizji rze­czy­wi­sto­ści, do któ­rej jed­nost­ki do­sto­so­wu­ją swoje za­cho­wa­nia. In­ny­mi słowy przez kształ­to­wa­nie in­fos­fe­ry można wpły­wać na no­os­fe­rę, a co za tym idzie, ste­ro­wać ludz­ki­mi pro­ce­sa­mi my­ślo­wy­mi, a w kon­se­kwen­cji za­cho­wa­niem bę­dą­cym ich re­zul­ta­tem.

W tych sferach toczyła się już sowiecka operacja "Trust" w latach 20. XX w. Jednak, jak dowodzi Marek Świerczek, ten agenturalny algorytm konsekwentnie stosowany jest także przez Putina. Oto przykład.

(...) Ko­lej­ne ge­ne­ra­cje Tru­stu wciąż były je­dy­nie wa­ria­cja­mi tych sa­mych za­ło­żeń i metod, które za­sto­so­wa­no w la­tach 20. XX wieku, by "ośle­pić" Za­chód.

Z tego po­wo­du warto od­two­rzyć prze­bieg ope­ra­cji i pod­dać go sta­ran­nej ana­li­zie. Praca taka bo­wiem nie ma je­dy­nie war­to­ści hi­sto­rycz­nej, ale może stać się pod­sta­wą do opra­co­wa­nia spo­so­bów obro­ny przed ope­ra­cja­mi dez­in­for­ma­cyj­ny­mi, które z całą pew­no­ścią są sto­so­wa­ne do dzi­siaj, róż­niąc się od pier­wo­wzo­ru je­dy­nie tym, że ich bo­ha­te­ro­wie nie są opi­sy­wa­ni w ga­ze­tach i rzad­ko tra­fia­ją do pod­ręcz­ni­ków hi­sto­rii.

Pro­stą ilu­stra­cją tej tezy jest raz nada­na i nigdy nie po­wtó­rzo­na in­for­ma­cja RTR Pła­nie­ta z pierw­szych dni wojny rosyjsko-gruzińskiej, z któ­rej wy­ni­ka­ło, że kontr­wy­wiad Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej aresz­to­wał kil­ku­dzie­się­ciu żoł­nie­rzy i ofi­ce­rów armii ro­syj­skiej po­cho­dze­nia gru­ziń­skie­go, któ­rzy - pra­cu­jąc dla woj­sko­we­go wy­wia­du gru­ziń­skie­go - wpa­dli, rze­ko­mo dzię­ki głu­po­cie ich ofi­ce­rów pro­wa­dzą­cych, ma­ją­cych dzwo­nić do swo­jej agen­tu­ry na te­le­fo­ny ko­mór­ko­we, by szyb­ko zdo­być in­for­ma­cje o ru­chach ro­syj­skich ko­lumn pan­cer­nych. In­for­ma­cja ta nie zo­sta­ła póź­niej po­wtó­rzo­na, co su­ge­ru­je, że wy­wiad gru­ziń­ski naj­praw­do­po­dob­niej mógł paść ofia­rą pro­wo­ka­cji z wy­ko­rzy­sta­niem sieci po­dwój­nych agen­tów, czyli z za­sto­so­wa­niem kla­sycz­nej me­to­dy­ki Tru­stu.

Przy­ję­cie ta­kiej per­spek­ty­wy tłu­ma­czy­ło­by za­rów­no nie­zro­zu­mia­łą z mi­li­tar­ne­go i pro­pa­gan­do­we­go punk­tu wi­dze­nia de­cy­zję pre­zy­den­ta Mi­cha­ila Sa­akasz­wi­le­go o za­ata­ko­wa­niu Ose­tii Po­łu­dnio­wej i Ab­cha­zji, która za­koń­czy­ła się utra­tą przez Gru­zję zbun­to­wa­nych te­re­nów i - gdyby nie in­ter­wen­cja dy­plo­ma­cji Za­cho­du - do­pro­wa­dzi­ła­by do zdo­by­cia Tbi­li­si i za­in­sta­lo­wa­nia tam władz w pełni ule­głych wobec Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej, jak i nie­po­ję­te zwle­ka­nie pre­zy­den­ta Dmi­tri­ja Mie­dwie­die­wa z na­tych­mia­sto­wym udzie­le­niem po­mo­cy ata­ko­wa­nym przez Gru­zi­nów roz­jem­czym woj­skom ro­syj­skim.

Warto także za­uwa­żyć, że przed roz­po­czę­ciem wojny, ro­syj­skie sa­te­li­tar­ne ka­na­ły te­le­wi­zyj­ne przez nie­mal rok emi­to­wa­ły serię re­por­ta­ży ilu­stru­ją­cych roz­kład armii ro­syj­skiej: po­ka­zy­wa­no rdze­wie­ją­ce na re­dach okrę­ty wo­jen­ne, pi­lo­tów nie­mo­gą­cych wy­ko­ny­wać lotów ćwi­czeb­nych z braku pa­li­wa, że­brzą­cych żoł­nie­rzy itp. Agre­syw­ne w wy­mo­wie pu­bli­cy­stycz­nej pro­gra­my trwa­ły aż do wy­bu­chu kon­flik­tu i to po­mi­mo tego, że ich ostrze ude­rza­ło bez­po­śred­nio w tan­dem rzą­dzą­cy Rosją, to jest pre­mie­ra Pu­ti­na i pre­zy­den­ta Mie­dwie­die­wa. Na­to­miast w trak­cie walk i po ich za­koń­cze­niu, na­tych­miast zmie­nił się ton re­la­cji, które przy­bra­ły cha­rak­ter trium­fa­li­stycz­ny. W kon­tek­ście ca­łe­go prze­bie­gu kon­flik­tu, który w oce­nie więk­szo­ści ana­li­ty­ków nosił cechy pro­wo­ka­cji, dzia­ła­nia te mogły wska­zy­wać na sto­so­wa­nie przez Ro­sjan dez­in­for­ma­cji ma­ją­cej prze­ko­nać Gru­zi­nów o nie­zdol­no­ści armii ro­syj­skiej do zde­cy­do­wa­nej in­ter­wen­cji w razie kon­flik­tu.

Dla­te­go celem tej pracy jest prze­pro­wa­dze­nie moż­li­wie naj­bar­dziej wszech­stron­nej ana­li­zy ope­ra­cji Trust, by móc zro­zu­mieć za­sto­so­wa­ne pod­ów­czas me­to­dy, jak i wy­pra­co­wać spo­so­by obro­ny przed ope­ra­cja­mi dez­in­for­ma­cyj­ny­mi, które po­zo­sta­ją stra­te­gicz­ną osią więk­szo­ści ope­ra­cji ro­syj­skich służb.

Obłożony różnymi książkami, śledzę bieżące wydarzenia w Rosji oraz ich oddźwięki i refleksy.

5. Lustro na ostro 

Oczywiście, te porównania, które snuję, te moje ryzykowne hipotezy, to jedynie moje prywatne ćwiczenie intelektualne. Bogdan Zalewski - protagonista tej narracji - może być także nieświadomym bohaterem putinowskiej bajki. To tak jak z operacją TRUST. Wiele na jej temat napisano. Wiele też nakłamano, bo fałszywki na temat jej przebiegu były istotnym jej elementem. Radzę wam dystans do różnych wersji ostatnich zdarzeń w Rosji i z tego zbioru nie wykluczam mojej własnej interpretacji. Ja rówwnież, być może, chcąc nie chcąc, gram (powiedzmy na trójkącie) w globalnej orkiestrze wykonującej kakofoniczną "operę Wagnera". Całej grupy Wagnerów, rzecz jasna.