Klasyk znów nie zawiódł. W tym meczu było wszystko - siedem goli, mnóstwo okazji, zwroty akcji i sędziowskie kontrowersje. Finalnie FC Barcelona pokonała Real Madryt 4:3, dzięki czemu powiększyła przewagę w tabeli nad odwiecznym rywalem do siedmiu punktów. Mistrzostwo dla "Blaugrany" wydaje się więc formalnością.

FC Barcelona przystąpiła do El Clasico kilka dni po porażce 3:4 po dogrywce z Interem Mediolan w półfinale Ligi Mistrzów. Najcenniejszego trofeum w futbolu klubowym w Europie nie wywalczy, ale w niedzielę zrobiła duży krok do odzyskania mistrzostwa kraju.

Zgodnie z zapowiedziami niemieckiego szkoleniowca Hansiego Flicka w bramce "Dumy Katalonii" wystąpił Wojciech Szczęsny, natomiast Robert Lewandowski, który w meczu z Interem wrócił do gry po przerwie z powodu kontuzji (wszedł wówczas w pierwszej minucie doliczonego czasu gry), tym razem całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych.

W drużynie Realu Madryt - z powodu braku pięciu ważnych obrońców - trzeba było eksperymentalnie zestawić linię defensywy.

Barcelona odwróciła losy meczu

Początek meczu na Stadionie Olimpijskim w Barcelonie był piorunujący w wykonaniu "Królewskich", a szczególnie Kyliana Mbappe.

Między 5. i 14. minutą francuski snajper strzelił dwa gole. W pierwszym przypadku z rzutu karnego po tym, jak został sfaulowany przez Wojciecha Szczęsnego.

Barcelona po raz kolejny pokazała jednak, że jest niesamowita, jeśli chodzi o odrabianie strat. 16 marca wyszła ze stanu 0:2 na 4:2 w meczu ligowym z Atletico Madryt, 19 kwietnia z 1:3 na 4:3 również w lidze z Celtą Vigo, a w starciach półfinałowych LM z Interem dwukrotnie odrabiała straty z 0:2, choć ten drugi mecz ostatecznie przegrała.

Do przerwy niedzielnego spotkania było już... 4:2 dla gospodarzy. W 19. minucie gola kontaktowego strzelił Eric Garcia, a w 32. minucie stan meczu wyrównał po efektownym strzale Lamine Yamal.

Dwie minuty później "Duma Katalonii" cieszyła się już z prowadzenia. Piłkę do siatki gości wpakował Raphinha.

Brazylijczyk tuż przed przerwą ponownie wpisał się na listę strzelców, podwyższając prowadzenie swojej drużyny 4:2.

W drugiej połowie świetnie w bramce "Królewskich" spisywał się Thibaut Courtois, a z przodu po raz kolejny klasę potwierdził Kylian Mbappe, strzelając w 70. minucie gola na 3:4.

Łącznie Francuz zaliczył już 27 trafień w tym sezonie Primera Division i awansował na pozycję lidera klasyfikacji strzelców. Robert Lewandowski, który prowadził w tym zestawieniu praktycznie od początku sezonu, ma 25 bramek.

W końcówce spotkania francuski snajper mógł jeszcze bardziej poprawić swój dorobek, miał dobrą okazję, ale tym razem Wojciech Szczęsny nie dał mu się pokonać, ratując Barcelonie ważne zwycięstwo.

"Cierpienie czyni cię silnym"

Wspaniale jest rozegrać ten mecz po Lidze Mistrzów. Cierpienie czyni cię silnym i uczy korygowania błędów. Bardzo ważne było dzisiaj odnieść zwycięstwo, aby zbliżyć się do tytułu mistrzowskiego. Jesteśmy zachwyceni - przyznał Lamine Yamal.

Trener Realu Carlo Ancelotti, mimo porażki, nie miał pretensji do swoich piłkarzy. To było wyrównane spotkanie, zacięte do ostatniej sekundy - stwierdził włoski szkoleniowiec.

Mogliśmy strzelić wyrównującego gola, ale tak po prostu jest. To był świetny mecz dwóch znakomitych zespołów, więc nie mam nic do zarzucenia mojej drużynie pod względem postawy i zaangażowania. Nie poszło dobrze, ale walczyliśmy - dodał.

FC Barcelona wygrała również trzy poprzednie starcia z Realem Madryt w tym sezonie, w tym dwa wysoko. W finale Superpucharu Hiszpanii zwyciężyła 5:2, w październikowym ligowym El Clasico - 4:0, a w kwietniowym finale Pucharu Hiszpanii - 3:2 (po dogrywce).

Na trzy kolejki przed końcem sezonu La Liga "Duma Katalonii" zgromadziła 82 punkty i wyprzedza "Królewskich" już o siedem. Wszystko wskazuje więc na to, że "Królewscy" zakończą sezon bez żadnego krajowego trofeum, a wcześniej odpadli również z Ligi Mistrzów.