30 osób zginęło, a 88 zostało rannych – to najnowszy bilans ofiar po ataku Rosjan na konwój cywilów pod Zaporożem na Ukrainie. Wśród ofiar śmiertelnych jest dwoje dzieci: 11-letni Maksym i 14-letnia Waleria.

Rosyjskie wojska ostrzelały kolumnę ok. 50 cywilnych samochodów na obrzeżach Zaporoża na południu Ukrainy w piątek kilka minut po godzinie 7:00 rano.

Ludzie czekali w kolejce na wyjazd na terytoria tymczasowo okupowane przez Rosjan, żeby zabrać stamtąd swoich bliskich albo dostarczyć pomoc humanitarną.

Prezydent Ukrainy poinformował, że tego poranka wojska rosyjskie wystrzeliły tylko w kierunku Zaporoża i okolic tego miasta 16 rakiet. "To krwiożercze szumowiny i skończeni terroryści, dla których nie ma miejsca w cywilizowanym świecie" - napisał Wołodymyr Zełenski na Telegramie.

W miejscu wybuchu jednej z rakiet powstał krater. 

Reuters opisywał leżące wokół na ziemi ciała; inne pozostawały w podziurawionych odłamkami samochodach. Zdjęcie z miejsca tragedii są tak drastyczne, że nie nadają się do publikacji.  

Na jednym widać vana i znajdujące się w nim koce i walizki. Ciało kierowcy leży przechylone na fotel pasażera z lewą ręką wciąż zaciśniętą na kierownicy.

W innym samochodzie obok młodego mężczyzny na tylnym siedzeniu leży martwy kot.

Według najnowszych danych w ataku zginęło 30 osób, a 88 kolejnych zostało rannych.

Wśród ofiar śmiertelnych jest dwoje dzieci: 11-letni Maksym i 14-letnia Waleria. W ataku zginęła ich matka, a 3-letnia siostrzyczka została ranna, jest szpitalu. W drodze po nią są mieszkający we Lwowie dziadkowie.

Szef MSW Ukrainy uważa, że ostrzał kolumny pod Zaporożem był dokładnie zaplanowany. "Całkowicie świadomie, torując drogę do tego wystąpienia (Władimira Putina - red.), tradycyjnie zostało przeprowadzone to krwawe uderzenie w cywilów" - stwierdził Denys Monastyrski.

Chodzi o wystąpienie Putina na Kremlu, podczas którego ogłosił decyzję o aneksji Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, a także obwodów chersońskiego i zaporoskiego w skład Federacji Rosyjskiej.