Liczba zabitych w izraelskich nalotach na Strefę Gazy we wtorek wieczorem wzrosła do siedmiu - podała lokalna obrona cywilna. Izrael zaatakował, po oskarżeniu Hamasu o łamanie rozejmu. Palestyńska grupa odrzuca te zarzuty, a Wiceprezydent USA J.D. Vance utrzymuje, że mimo starć rozejm trwa.
- Izraelska armia oskarżyła Hamas o atak w Rafah i przeprowadziła naloty w Gazie.
- Izraelskie wojsko otrzymało rozkaz natychmiastowych i zdecydowanych uderzeń na cele w Strefie Gazy.
- Obie strony oskarżają się nawzajem o łamanie porozumienia, a sytuacja rozejmu, uznanego za sukces dyplomatyczny, wydaje się wisieć na włosku.
- Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl
Wcześniej premier Izraela Benjamin Netanjahu nakazał przeprowadzenie "natychmiastowych, potężnych" ataków militarnych na Strefę Gazy. Decyzja ta zapadła po konsultacjach bezpieczeństwa, w związku z naruszeniem zawieszenia broni przez Hamas - informował we wtorek CNN.
Sytuacja między Izraelem a Hamasem grozi całkowitym załamaniem kruchego rozejmu, który był dotąd największym sukcesem dyplomatycznym prezydenta Donalda Trumpa.
Także we wtorek izraelskie siły poinformowały o ataku Hamasu na żołnierzy w mieście Rafah na południu Strefy Gazy. Według armii, bojownicy Hamasu użyli pocisków przeciwpancernych i prowadzili ostrzał snajperski - podawał serwis Axios. Większość tego obszaru kontroluje izraelska armia, jednak część bojowników Hamasu wciąż działa w tunelach pod Rafah.
Z kolei kontrolowana przez Hamas obrona cywilna informowała o dwóch zabitych i dwóch rannych w ataku na położone na północy miasto Gaza. Później przekazano, że izraelski pocisk uderzył w pojazd cywilny w Chan Junus na południu, zabijając co najmniej pięć osób.
Izrael przeprowadził wieczorne naloty po kierowanych pod adresem Hamasu oskarżeniach o kolejne naruszenia obowiązującego od 10 października zawieszenia broni. Na południu Strefy Gazy zostali ostrzelani izraelscy żołnierze. Minister obrony Israel Kac ogłosił, że za napaścią stoi Hamas.
Hamas wydał wieczorem oświadczenie, w którym zaznaczył, że "nie ma nic wspólnego z ostrzelaniem izraelskich wojskowych i trzyma się rozejmu". Grupa oskarżyła też Izrael, że to on łamie porozumienie.
W poniedziałek wieczorem Hamas przekazał szczątki kolejnego zakładnika, co również jest elementem rozejmu. Po zbadaniu okazały się częścią ciała porwanego Izraelczyka, którego zwłoki jeszcze w 2023 r. odzyskała armia. Biuro premiera Netanjahu uznało to za kolejne jawne naruszenie porozumienia rozejmowego. Opublikowano też nagrania, na których Hamas inscenizuje odnalezienie przekazanych później szczątków.
Zawieszenie broni jest utrzymywane. Nie oznacza, że tu i tam nie będzie drobnych potyczek. Wiemy, że Hamas lub ktoś inny zaatakował izraelskich żołnierzy — powiedział natomiast wiceprezydent USA J.D. Vance.
Dodał, że amerykański rząd spodziewał się izraelskiej reakcji. Vance podkreślił, że w jego ocenie plan pokojowy prezydenta Donalda Trumpa dla Strefy Gazy się utrzyma. Premier Netanjahu po wydaniu rozkazu o nalotach nakazał uprzedzić o nich amerykańską administrację - podał portal Times of Israel za źródłami.
Netanjahu chciał zaatakować Hamas już wcześniej, w reakcji na manipulacje Hamasu przy wydawaniu ciał zakładników, ale amerykańscy urzędnicy odwodzili go od tego - poinformowała izraelska telewizja Kanał 12.
W niedzielę 19 października Izrael przeprowadził serię nalotów na Strefę Gazy po ataku, który uznał za napaść Hamasu i naruszenie rozejmu. Zginęło wówczas 45 Palestyńczyków i dwóch Izraelczyków. Były to najpoważniejsze starcia od zawarcia kruchego rozejmu. Izraelscy żołnierze zostali ostrzelani również w okolicach Rafahu, w granicach kontrolowanej przez siebie strefy.
Po atakach z poprzedniej niedzieli do Izraela przylecieli z serią wizyt wysocy rangą urzędnicy amerykańscy, w tym Vance i sekretarz stanu Marco Rubio. Oficjele naciskali na utrzymanie rozejmu i przejście do kolejnych etapów umowy, uważanej za wielki sukces Trumpa.
Skrzydło zbrojne Hamasu, Brygady Al-Kassam, poinformowało, że odłoży na wtorek planowane przekazanie ciała zaginionego zakładnika, które udało się odzyskać, powołując się na - jak podano - naruszenia zawieszenia broni w Strefie Gazy przez Izrael.
Grupa przekazała również na komunikatorze Telegram, że każda eskalacja izraelskich ataków w Strefie Gazy utrudni działania poszukiwawczo-ratownicze i opóźni zwrot ciał izraelskich żołnierzy.
Co najmniej dwie osoby zginęły, a cztery zostały ranne w wyniku ataku na budynek mieszkalny w dzielnicy Sabra w mieście. Według przedstawicieli władz Gazy, świadków oraz mediów związanych z Hamasem, ostrzelany został także rejon w pobliżu szpitala Shifa, największego działającego szpitala w północnej części Strefy Gazy.
Armia izraelska nie odniosła się od razu do tych ataków, które są kolejną odsłoną przemocy podczas kruchego, trwającego od trzech tygodni zawieszenia broni.
Rozejm w Strefie Gazy, uznawany za największy sukces dyplomatyczny prezydenta Trumpa, staje się coraz bardziej kruchy. Administracja USA w ostatnich tygodniach koncentrowała się na stabilizacji zawieszenia broni i powstrzymywaniu obu stron przed działaniami mogącymi je zerwać. W tym celu do Izraela wysłano wysokich rangą urzędników oraz utworzono amerykańskie centrum dowodzenia.
Izraelska armia opublikowała nagranie z drona, które - według władz - pokazuje, jak bojownicy Hamasu inscenizują odnalezienie ciała zakładnika. Na filmie widać grupę osób wrzucających worek z ciałem do dołu, zasypujących go gruzem, a następnie sprowadzających przedstawicieli Czerwonego Krzyża, by pokazać "odkrycie" ciała. Izrael twierdzi, że Hamas symuluje trudności w poszukiwaniach, łamiąc tym samym warunki porozumienia.
Jak podaje Axios przed incydentem w Rafah Izrael przekazał nagranie władzom USA i CIA, domagając się uznania działań Hamasu za naruszenie umowy. Amerykańscy urzędnicy nie uznali tego za poważne złamanie porozumienia i apelowali do Izraela o powstrzymanie się od działań, które mogłyby doprowadzić do upadku rozejmu.


