Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wystosowało stanowcze ostrzeżenie wobec administracji Donalda Trumpa w związku z eskalacją napięć między Stanami Zjednoczonymi a Wenezuelą. Moskwa apeluje o powstrzymanie się od działań, które mogą mieć nieprzewidywalne konsekwencje dla całego regionu.

  • Rosyjskie MSZ ostrzega USA przed eskalacją napięć wobec Wenezueli i apeluje o powstrzymanie się od "fatalnego błędu". 
  • Rosja wspiera rząd Nicolasa Maduro i potępia jednostronne decyzje USA, które zagrażają międzynarodowej żegludze. 
  • Prezydent Trump nałożył całkowitą blokadę tankowców naftowych objętych sankcjami, oskarżając Wenezuelę o przywłaszczenie amerykańskich aktywów. 
  • USA przeprowadziły liczne ataki na podejrzane jednostki na morzu. 
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl

W czwartek rosyjskie MSZ wydało oświadczenie, w którym wyraziło zaniepokojenie "ciągłymi i celowymi próbami eskalacji napięć" przez USA wobec sojuszniczej Wenezueli. 

"Jednostronne decyzje, które stwarzają zagrożenie dla międzynarodowej żeglugi, są szczególnie niepokojące" - podkreślono w komunikacie cytowanym przez agencję TASS. Rosjanie zaapelowali do administracji Trumpa o powstrzymanie się od "fatalnego błędu", który mógłby doprowadzić do nieprzewidywalnych skutków dla całej półkuli zachodniej.

"Mamy nadzieję, że administracja Trumpa, znana z racjonalnego i praktycznego podejścia, powstrzyma się od popełnienia fatalnego błędu" - zaznaczono w komunikacie.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji potwierdziło solidarność z narodem wenezuelskim znajdującym się w stanie wojny oraz poparcie dla rządu Nicolasa Maduro w jego wysiłkach na rzecz ochrony interesów narodowych i suwerenności kraju.

Co się dzieje w Wenezueli?

Prezydent Donald Trump ogłosił we wtorek "całkowitą i kompletną" blokadę wszystkich objętych sankcjami tankowców naftowych wchodzących i opuszczających Wenezuelę. Trump oskarżył południowoamerykański kraj o "przywłaszczenie sobie" amerykańskich aktywów, w tym ropy i ziemi. 

Wenezuela, posiadająca największe na świecie rezerwy ropy, od lat pozostaje bliskim sojusznikiem Rosji i Iranu.

W ostatnich miesiącach amerykańskie siły zbrojne przeprowadziły szereg zabójczych ataków na podejrzane o przemyt narkotyków jednostki na Morzu Karaibskim i Oceanie Spokojnym. W środę doszło do kolejnego ataku na międzynarodowych wodach, w wyniku którego zginęły cztery osoby. Łącznie w operacjach życie straciło już 98 osób. Sekretarz obrony USA Pete Hegseth zapewnia, że działania te są zgodne z prawem i mają na celu zwalczanie "narkoterroryzmu", chociaż część opinii publicznej w USA zarzuca Pentagonowi działania na pograniczu prawa.

Stany Zjednoczone zajęły także supertankowiec przewożący wenezuelską ropę. Jednocześnie wiele zbiornikowców, w tym rosyjskie, kursujących w rejonie zmieniło kierunek w obawie przed blokadą zaordynowaną przez Waszyngton.

Mimo koncentracji amerykańskich sił wokół Wenezueli i trwającej blokady, Donald Trump nie ogłosił jeszcze otwartej interwencji militarnej, chociaż kilkukrotnie wspominał o tym, że działania wojskowe przeniosą się także na ląd. Sytuacja pozostaje napięta, a społeczność międzynarodowa z niepokojem obserwuje rozwój wydarzeń.

Maduro określił działania USA jako "wojenną i kolonialną próbę narzucenia marionetkowego rządu".