Setki narciarzy utknęły w wielogodzinnych kolejkach do wyciągów w Dolomitach. Brak naturalnego śniegu spowodował zamknięcie wielu tras i prawdziwy chaos na stokach. Wszystko to na kilka tygodni przed rozpoczęciem Zimowych Igrzysk Olimpijskich we Włoszech.
- Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.
Miniony weekend w Dolomitach upłynął pod znakiem frustracji narciarzy. Z powodu braku śniegu zamknięto kilka popularnych tras, przez co wszystkich miłośników szusowania skierowano na nieliczne otwarte stoki.
Największe utrudnienia wystąpiły w rejonie połączenia między górą Marmolada a trasą Sellaronda, gdzie tłum narciarzy utworzył gigantyczny "korek" na wysokości około 2300 metrów.
Tymczasem już za kilka tygodni w Mediolanie i Cortina d’Ampezzo rozpoczną się Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Otwarcie zawodów zaplanowane jest na 6 lutego 2026. Sportowcy będą rywalizować do 22 lutego.
Kolejki były szczególnie długie na stoku prowadzącym do miejscowości Arabba. Został on zamknięty z powodu niewystarczającej ilości śniegu.
Narciarze, chcąc wrócić do punktu wyjścia, musieli korzystać z pojedynczego wyciągu krzesełkowego, który z powodu ograniczeń mógł zabierać na raz tylko trzy osoby, zamiast standardowych sześciu.
Efekt? Nawet 45 minut oczekiwania w kolejce, a niektórzy narzekali nawet na "godzinę i 20 minut stania" oraz "prawdziwy cyrk" na stokach.
Tegoroczna zima w Dolomitach jest wyjątkowo sucha i ciepła. Temperatury ledwo spadają poniżej zera, przez co armatki śnieżne mają utrudnioną pracę.
Marco Grigoletto z lokalnego stowarzyszenia ośrodków narciarskich, w rozmowie z portalem giornaletrentino.it przyznał, że mroźnych dni w tym sezonie było około sześć. Narciarze są coraz bardziej zirytowani i domagają się zwrotów za karnety. Niemniej, Grigoletto pozostaje optymistą w kwestii powrotu warunków odpowiednich dla narciarzy.


