Ponad 40 proc. głosów - na tyle mogłaby liczyć zjednoczona opozycja, gdyby ze wspólnej listy wystartowała Koalicja Obywatelska, PSL i Polska 2050 Szymona Hołowni. W takim wariancie PiS dostałoby 35,2 głosów. To wyniki najnowszego sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej". W przypadku innych wariantów list wyborczych wygrałoby PiS.

W najnowszym badaniu United Surveys ankietowani byli pytani o to, na kogo oddaliby głos w wyborach do Sejmu. Sondaż wziął pod uwagę trzy warianty - pierwszy to taki, w którym wszystkie ugrupowania opozycyjne startują samodzielnie, drugi to taki, w którym KO tworzy wspólny komitet wyborczy z PSL, a Polska 2050 startuje samodzielnie, a trzeci to ten, w którym KO, PSL i Polska 2050 wystawiają w wyborach jeden komitet. W każdym z tych wariantów Lewica (czyli SLD, Wiosna i Partia Razem) startowałaby samodzielnie.

W przypadku pierwszego wariantu - czyli osobnego startu każdej partii opozycyjnej - PiS mogłoby liczyć na 34 proc. głosów. Na drugim miejscu byłaby Koalicja Obywatelska - 27,4 proc. Trzecia byłaby Polska 2050 Szymona Hołowni. Na nią w takim układzie głosowałoby 8,6 proc. Niewiele mniej - 8,4 proc. głosów - mogłaby dostać Lewica. Konfederację poparłoby 6,4 proc. ankietowanych. Najmniej głosów dostałoby PSL - 6,1 proc. 9,1 proc. badanych nie wiedziałoby, na kogo zagłosować w takim przypadku.

Drugi wariant brał pod uwagę wspólny start KO i PSL. Także w tym przypadku najwięcej głosów dostałoby PiS - 34,3 proc. (o 0,3 proc. więcej niż w pierwszym wariancie). Komitet wyborczy KO-PSL cieszyłby się poparciem 32,9 proc. badanych (gdybyśmy zsumowali wyniki pierwszego wariantu dla obu tych partii, to dałoby to 33,5 proc.). W takim przypadku o 1,2 proc. - do 9,8 proc. - wzrosłoby poparcie dla Polski 2050 Szymona Hołowni. Tyle samo głosów co w poprzednim wariancie dostałaby Lewica - 8,4 proc. Minimalnie więcej ankietowanych - o 0,2 proc. - zagłosowałoby na Konfederację - 6,6 proc. Zmalałaby też liczba osób, które nie wiedziałyby na kogo zagłosować - z 9,1 do 8 proc.

Zjednoczona opozycja wygrałaby wybory do Sejmu w trzecim wariancie sondażu - czyli gdyby wspólnie wystartowały KO, PSL i Polska 2050 Szymona Hołowni. Taki komitet poparłoby 40,3 proc. wyborców (gdybyśmy zsumowali wyniki pierwszego wariantu dla tych trzech partii, to dałoby to 42,1 proc., a w przypadku drugiego wariantu 42,7 proc.). W takim przypadku PiS dostałoby 35,2 proc. (o 1,2 więcej niż w pierwszym wariancie i o 1 proc. więcej niż w drugim wariancie). W takim wariancie na więcej głosów (o 0,8 proc.) niż w dwóch poprzednich mogłaby liczyć Lewica. Ją poparłoby 9,2 proc. respondentów. Więcej głosów zyskałaby też Konfederacja - 7,8 proc. (o 1,4 proc. więcej niż w pierwszym wariancie i o 1,2 proc. niż w drugim). W tym wariancie najmniej osób miałoby problem z wyborem, na kogo zagłosować - 7,5 proc.

Udział w wyborach, gdyby odbywały się one w najbliższą niedzielę, zadeklarowało 55,4 proc. ankietowanych (w tym odpowiedź zdecydowanie tak wybrało 50 proc. a raczej tak - 5,4 proc.). 37,6 badanych nie poszłoby do lokalu wyborczego, a zdania nie miało 7 proc.

Badanie przeprowadzono w dniach 22-23 stycznia na 1000 osobach, mieszaną metodą CATI i CAWI.

Co ze wspólną listą opozycji?

Ja chcę wygrać te wybory. Mnie nie interesuje żadna mała gra - mówił w ostatni piątek szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Albo idziemy razem, bo ja jestem absolutnie przekonany, że będzie lepiej i będą większe gwarancje na zmianę, na tą wielką rzecz, jak pójdziemy razem. Ale jeśli nie, jeśli nie chcecie, to chociaż powiedzcie to, bo nie ma już czasu, to jest ostatni moment, my się musimy przygotować do tego wielkiego wydarzenia, jakim może być to zwycięstwo - apelował Tusk.

Tusk w niedzielę we wpisie na Twitterze podkreślił, że "nie ma wrogów po stronie demokratycznej". "Szanując partnerów i ich decyzje wzywam wszystkich pragnących zmiany i wierzących w zwycięstwo: chodźmy razem!" - napisał szef PO.

Jeśli inni liderzy nie dadzą się przekonać do wspólnej listy - a mam wrażenie, że podjęli błędną decyzję, żeby nie iść razem - to ja i tak postaram się zrobić wszystko, by ta lista, którą będę współprowadził, była możliwie bogata i żebyśmy wygrali wybory - mówił natomiast we wtorek Tusk.

Niezależnie od tego, ile razy jeszcze sejmowy, opozycyjny kabaret starszych panów zaśpiewa mi z wyrzutem "Szuja, naomamiał, natruł i nabujał", moje zdanie pozostaje niezmienne. Tak, czas decyzji się zbliża, ale my wszyscy - jak snajper - mamy tylko jeden pocisk i jeden strzał - decyzję, której nie będzie można już cofnąć, odwołać - mówił natomiast Szymon Hołownia podczas sobotniego zjazdu partii Polska 2050.

My nadal stoimy na stanowisku, na którym stoimy od bardzo wielu miesięcy: na stole powinny być teraz wszystkie opcje - od jednej listy do samodzielnych startów, a decyzja powinna zapaść po dokładnym policzeniu wszystkich wariantów, aby rzecz opierała się nie na naszych płomiennych deklaracjach, intuicjach i serdecznych wskazaniach naszych rozgrzanych umysłów, czy ciśnieniu aparatu, ale na obiektywnej, rzetelnej analizie. Dokładnie tak, jak u snajpera, który może oddać tylko jeden strzał - mówił Hołownia.

Także we wtorek Tomasz Terlikowski pytał w RMF FM Szymona Hołownię, czy przyczyni się do tego, że opozycja nie wystartuje w wyborach parlamentarnych ze wspólnej listy wyborczej.

To totalna bzdura. Robi się ze mnie grabarza wspólnej listy opozycji, podczas kiedy to PSL od dawna mówi, że raczej nie pójdzie z Platformą, Lewica, że wolałaby iść sama, z Platformy też dochodzą głosy, że byłby to wygodniejszy scenariusz. Ja stoję niezmiennie na stanowisku, na którym stoję od półtora roku. Jesteśmy otwarci na wszystkie rozwiązania i uważamy, że powinna zostać podjęta decyzja, kiedy będziemy wiedzieli w jakim miejscu jesteśmy, jeżeli chodzi o badania i wzajemne relacje. Ten moment jeszcze nie nadszedł - mówił gość w Porannej rozmowie w RMF FM.

We wtorek wiceprzewodnicząca KO Barbara Nowacka, mówiąc w RMF FM o wspólnej liście wyborczej opozycji, stwierdziła, że "zaufanie do Szymona Hołowni jest w lekkiej bessie". Ale jesteśmy w stanie z tym żyć i odbudowywać zaufanie - zaznaczyła. Jak zaznaczyła wspólny start przyniesie najlepsze efekty, a celem opozycji jest zdobycie większości konstytucyjnej, aby "obalać weto prezydenta i posprzątać po PiS-ie".

Jedna lista nie jest kluczem do wszystkiego. Wszystko zostanie zaakceptowane i wiele wybaczone, jeżeli na końcu będzie sukces - mówił natomiast w sobotę w RMF FM Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak podkreślił lider PSL, w jego opinii dla opozycji najlepszym rozwiązaniem byłyby dwie listy, bo to gwarantuje najmniejsze straty wśród wyborców.

Znamy stanowisko pana (Szymona - przyp. red.) Hołowni - nie jest za jedną listą, pan (Władysław) Kosniak-Kamysz nie jest za jedną listą, pan Donald Tusk mówi: nie będzie jednej listy - idę sam. Lewica w tej chwili konsoliduje środowiska lewicowe i jest otwarta na każde rozwiązanie - mówił natomiast w poniedziałek w RMF FM Włodzimierz Czarzasty, jeden z liderów lewicy, pytany o wspólną listę opozycji.