Lech Kaczyński zniesławił Mieczysława Wachowskiego – uznał stołeczny sąd i skazał prezydenta Warszawy na karę 10 tys. zł grzywny. Kaczyński zapowiada apelację, mówiąc, że zdania o b. ministrze prezydenta Wałęsy nie zmienił.

Zdaniem Kaczyńskiego, sąd nie dopuścił do przedstawienia wszystkich dowodów, m.in. opinii językoznawców na temat różnicy między pojęciem „przestępcy” i „osoby skazanej”.

Z wyroku jest natomiast zadowolony Mieczysław Wachowski. - Nareszcie zobaczyliśmy, jak wygląda prawo i sprawiedliwość nie w wydaniu Kaczyńskich - stwierdził były minister w kancelarii prezydenta Wałęsy.

Wyrok nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji dla Kaczyńskiego. Jeśli jednak uprawomocniłby się, Kaczyński automatycznie straciłby stanowisko prezydenta Warszawy. Nadal jednak mógłby się ubiegać o najwyższy urząd w państwie. Chyba że sąd drugiej instancji pozbawiłby go praw obywatelskich. A to wydaje się wręcz nieprawdopodobne.

Kaczyński już wcześniej zapowiadał apelację; co więcej krytykował sąd jeszcze w trakcie procesu, zarzucając mu daleko idącą niekompetencję.

Przypomnijmy. W czerwcu 2001 roku w wywiadzie radiowym Kaczyński - wówczas minister sprawiedliwości - nazwał Wachowskiego wielokrotnym przestępcą.