Prawdopodobnie awaria silnika była przyczyną katastrofy śmigłowca „Sokół” w Iraku. Zginęło 3 Polaków - lekarz ze Szpitala Operacji Pokojowych we Wrocławiu i żołnierze z 25. Brygady Kawalerii Powietrznej.

Do wypadku doszło tuż po godz. 12.15 czasu lokalnego. Śmigłowiec lądował awaryjnie 8 km od Karbali. Doszło do awarii technicznej śmigłowca, pilot musiał awaryjnie lądować. Wszystko wskazuje na to, że zahaczył śmigłowcem o palmy i runął na ziemię. To podstawowa hipoteza, która teraz jest weryfikowana - wyjaśnia wiceminister obrony narodowej Janusz Zemke.

W wypadku zginęło 3 żołnierzy - kpt. Jacek Kostecki, chor. Paweł Jelonek i mł. chor. Karol Szlązak. Rannych zostało 6 osób - poinformował rzecznik Sztabu Generalnego WP płk Zbigniew Gnatowski. Wśród poszkodowanych są także pielęgniarki. Rannych przewieziono do dwóch szpitali – w Bagdadzie i Karbali. Stan jednego z nich – jak mówi płk Gnatowski – lekarze oceniają jako bardzo ciężki. Obrażenia pozostałych są znacznie lżejsze. Zostaną przewiezieni do Polski, gdy tylko pozwoli na to ich stan zdrowia.

Do czasu wyjaśnienia przyczyny katastrofy polskiego Sokoła w Iraku wstrzymano wszystkie loty śmigłowców tego typu. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną była awaria silników.

Awaria silnika może się zdarzyć i w samochodzie, i w śmigłowcu, i samolocie. A warunki w Iraku są bardzo ciężkie. Zarówno temperatura, jak i silne zapylenie, tutaj bardzo przeszkadza, ale do tej pory nie było z tym problemów, a silniki Sokoła były uznawane – i to statystyka wykazuje – za bardzo bezawaryjne – mówi Tomasz Hypki, ekspert do spraw lotnictwa.

Dodajmy, że w ostatnich latach zdarzyły się dwie katastrofy Sokołów: śmigłowca TOPR w polskich Tatrach i w podczas prób w Korei w okolicy miasta Daegu.

Polacy latają w Iraku czterema śmigłowcami Mi-8 (produkcja radziecka) i sześcioma polskimi „Sokołami”. Maszyny wykonują zadania transportowe, rozpoznawcze i ewakuują rannych. Jeszcze w tym miesiącu ma tam dotrzeć 6 ciężkich śmigłowców szturmowych Mi-24. Silnie opancerzone i dysponujące dużą siłą ognia, będą z powietrza ochraniać konwoje i patrole.

W dywizji służy w sumie ok. 40 polskich pilotów. Warunki pilotażu w Iraku są bardzo trudne - trzeba latać w temperaturach, które dochodzą w słońcu do 70 stopni Celsjusza. Ze względów bezpieczeństwa lata się na tzw. wysokościach koszących - do 20 metrów. Helikoptery nie uczestniczą w akcjach bojowych, ale każdy ich lot w Iraku jest de facto zadaniem bojowym. W otwartych drzwiczkach maszyny czuwa podczas lotu strzelec z gotowym do strzału karabinem maszynowym, a śmigłowiec ma załadowane rakiety. Wszyscy na pokładzie muszą mieć hełmy i kamizelki kuloodporne.

Od początku misji polskiego kontyngentu wojskowego w Iraku zginęło 20 Polaków, w tym 16 żołnierzy, dwóch dziennikarzy i dwóch cywilnych pracowników amerykańskiej firmy ochroniarskiej. Kilkudziesięciu kolejnych wojskowych zostało rannych.

Dziś w Iraku służy około 2400 żołnierzy. Od lutego polski kontyngent zostanie zmniejszony – do 1700 wojskowych. Polacy zostaną w Iraku na pewno do końca przyszłego roku. Jaki będzie dalszy los misji, dowiemy się po irackich wyborach. Wtedy – jak informuje MON - zostanie dokonana ocena sytuacji.