Epoki, które w oficjalnej, szkolnej edukacji uznajemy za „światłe” – odrodzenie, oświecenie, modernizm – są podszyte czarną magią, alchemią, okultyzmem, hermetyzmem, ezoteryzmem. Mitem założycielskim ery nowożytnej jest gnostycyzm. To uparta wiara w samozbawienie elitarnych jednostek, krążąca bez przerwy idea mesjańskiej misji wybranych narodów czy grup oraz obsesyjnie powracający projekt stworzenia raju – tu na ziemi, bez Boga, zdetronizowanego przez przebóstwione postacie pysznych nadludzi, homines supersapientes. W dziejach naszej części globu od wieków ścierają się dwie siły duchowe: chrześcijaństwo z najważniejszym przykazaniem – miłości Boga i bliźniego (jako kontynuacja i dopełnienie mozaizmu, religii objawionej, wiary ludzi Księgi, Tory Hebrajczyków) oraz gnoza (której imię Legion), tryskająca z zatrutego, kabalistycznego źródła. Tak można w syntetycznym skrócie przedstawić koncepcję Barbary Stanisławczyk.

Z autorką fascynującej książki "Bękarci judaizmu. Dzieje rewolucji gnostyckiej", która ukazała się nakładem wydawnictwa "Wektory", rozmawiał dziennikarz RMF FM Bogdan Zalewski. 

Przed nami Boże Narodzenie - święto chrześcijan, jeden z najistotniejszych okresów w roku dla katolików. To czas, kiedy nie tylko  wierzący w narodzonego z Dziewicy Syna Bożego, potem ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa, odrywają się myślami od spraw prozaicznych, doczesnych. 

Wiadomo, że religia objawiona, jakkolwiek ją traktować, czy jako domenę wiary, czy jako ideową strukturę, matrycę cywilizacyjną, to ważny aspekt różnych naszych tradycji. Jednak, czy my je naprawdę rozpoznajemy? Czy znamy właściwą odpowiedź na pytanie, zawarte w tytule słynnego obrazu francuskiego malarza Paula Gauguina z 1897 roku: "Skąd przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy"?

Tę kwestię w niezwykle oryginalny i przenikliwy sposób przeanalizowała Barbara Stanisławczyk. Właśnie ukazało się jej monumentalne, erudycyjne dzieło w dwóch opasłych tomach wydawnictwa "Wektory". Książka nosi tytuł "Bękarci Judaizmu. Dzieje rewolucji gnostyckiej". 

To nie jest pierwszy wywiad Bogdana Zalewskiego z tą pisarką. Dziennikarz RMF FM dyskutował z autorką także o jej poprzednich tomach:  "Kto się boi prawdy? Walka z cywilizacją chrześcijańską w Polsce" oraz "Czterdzieści twardych. Wojenne losy Polaków i Żydów. Prawdziwe historie". Tym razem Barbara Stanisławczyk wzięła na tapet gnostycyzm.  

Zalewski zapytał, co to za zjawisko w jej autorskiej wizji opartej na wnikliwej lekturze źródeł, także żydowskich. Badaczka podkreśliła, że choć gnoza przeplata się z judaizmem i chrześcijaństwem, nie ma ona nic wspólnego z oryginalnymi religiami Starego i Nowego Testamentu. 

Dziennikarz RMF FM w pewnym momencie rozmowy uświadomił sobie, iż zamiast konstatacji, że gnostycyzm "przeplata się" z religiami Tory i Ewangelii, należałoby powiedzieć, że gnoza jak chwast wyrasta z tej żyznej, duchowej gleby, aby oplatać te religie niczym trujący bluszcz. Gdyby użyć innej przenośni, można by wyobrazić sobie potężną podziemną rzekę wypływającą różnymi nurtami z wapiennych skał i ginącą na powrót w niewidzialnych korytach-korytarzach. Ten duchowy fenomen przypominałby geologiczne zjawiska krasowe. 

Stanisławczyk odkrywa gnostyckie, kabalistyczne wpływy w różnych nurtach antykatolickiej reformacji. Innym frapującym wątkiem jest tajemna historia rosyjskiego prawosławia. Badaczka ukazuje, jak bardzo azjatycki szamanizm i gnoza chazarska przeniknęły rosyjską wiarę.

Dwa tomy "Bękartów judaizmu" to ogromny wkład w syntezę wiedzy o kabale, magii i neoplatonizmie; o renesansie, oświeceniu, romantyzmie i modernizmie; o korzeniach mesjanizmów europejskich i o tym, jak wyradzały się coraz bardziej w totalitarne ideologie. 

Bibliografia robi ogromne wrażenie. Barbara Stanisławczyk przyznaje, że jej naukowa dylogia zajęła jej siedem lat intensywnej pracy. Zalewski zauważył, że tekst drugiego tomu nie kończy się kropką. To edytorskie niedopatrzenie nie może być przypadkiem. Autorka pozwala mieć nadzieję na kontynuację. Warto by nadal tak odważnie wędrowała po grząskim, gnostyckim  gruncie. Trzeba by tak samo obiektywnie zbadać, co ma on wspólnego z chwiejnymi podstawami obecnej, nie tylko  zachodniej, cywilizacji, tworzącej Lemowskiego Golema SI i rojącej o technologicznym punkcie osobliwości, po osiągnięciu którego ma nastąpić apokalipsa i nowy eon: po Człowieku.