"Chciałbym widzieć drużynę stawiającą kolejny krok. To znaczy drużynę, która potrafi dłużej utrzymać się przy piłce niż w meczu w Holandii" - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej selekcjoner reprezentacji Polski Jan Urban. W piątek Biało-Czerwoni zmierzą się z Holendrami w Warszawie.
- Trener reprezentacji Polski, Jan Urban, zapowiada, że w piątkowym meczu z Holandią w Warszawie chce zobaczyć drużynę stawiającą kolejny krok w rozwoju.
- Szkoleniowiec podkreśla, że kluczowe będzie dłuższe utrzymanie się przy piłce w porównaniu do wrześniowego spotkania w Rotterdamie, które zakończyło się remisem 1:1.
- Mecz z Holandią to przedostatni występ Polaków w grupie G eliminacji mistrzostw świata; ostatnie spotkanie zagrają w poniedziałek na wyjeździe z Maltą.
- Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.
Spotkanie z Holandią (piątek, 20.45) będzie przedostatnim występem podopiecznych Urbana w grupie G. W poniedziałek zmierzą się na koniec kwalifikacji z Maltą w Ta' Qali.
Selekcjoner przyznał, że - przygotowując drużynę do piątkowego meczu - korzysta z doświadczeń z pierwszego starcia obu drużyn, wrześniowego w Rotterdamie (1:1). Trzeba sobie podnosić poprzeczkę coraz wyżej. Wyciągamy z tamtego meczu dużo fragmentów gry i pokazujemy je zawodnikom na odprawach. Owszem, na początku Holendrzy zepchnęli nas do defensywy, ale później wyglądało to w naszym wykonaniu zdecydowanie lepiej - zaznaczył Urban podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Chciałbym widzieć drużynę stawiającą kolejny krok. To znaczy - drużynę, która potrafi dłużej utrzymać się przy piłce niż w meczu w Holandii. Żebyśmy nie czekali wyłącznie na kontrataki. Natomiast odpowiedź dostaniemy w piątek. Zobaczymy, na ile pozwoli przeciwnik i na ile my wykorzystamy te momenty, w których będziemy mogli to zrobić. Liczę na następny krok pod względem gry. Zawsze wychodzę z założenia, że jeśli dobrze grasz, to jesteś bliżej zwycięstwa - powiedział.
Z powodu kontuzji nie wystąpi bramkarz Łukasz Skorupski. Urban został zapytany, czy już wie, kto go zastąpi w Warszawie.
Decyzja jest podjęta, ale nie chcę się nią dzielić - odpowiedział.
Problemy zdrowotne wyeliminowały też m.in. Jana Bednarka, a za kartki w piątek nie zagrają (obecni na zgrupowaniu) Bartosz Slisz i Przemysław Wiśniewski. Urban nie powołał dodatkowej "szóstki", czyli zawodnika grającego na pozycji tego pierwszego.
Chcemy spróbować w piątek czegoś innego. Poza tym to sytuacja tylko na jeden mecz, bo w kolejnym już będziemy mieć do dyspozycji Bartka Slisza. Dlatego nie widzę w tym problemu. Ale jeśli uważamy to za kłopot, to ja staram się wykorzystać tę sytuację do czegoś innego - przyznał selekcjoner.
Na pytanie, czy wobec tylu absencji piłkarzy myślał o zmianie ustawienia, np. na 4-4-2, odparł krótko: - Nie.
63-letni szkoleniowiec jeszcze nie prowadził kadry na PGE Narodowym. Czy czuje w związku z tym dodatkowe emocje? W tej chwili nie. Być może przed rozpoczęciem spotkania będzie to wyglądać inaczej. Ale miałem okazję już grać na tym stadionie. Natomiast teraz patrzę na piątkowy mecz jak na wielką przyjemność. Poprowadzę reprezentację Polski na obiekcie narodowym, przy komplecie publiczności, w starciu z takim rywalem. I mamy możliwość zapisania się w historii. No bo jeżeli tyle lat, prawie pół wieku, nie pokonaliśmy Holandii, to przed nami fajne wyzwanie - odparł Urban, który w 2016 roku na reprezentacyjnym obiekcie wziął udział w finale Pucharu Polski jako trener Lecha Poznań (0:1 z Legią Warszawa).
To są momenty w futbolu, gdy - jeśli chcesz, żeby cię zapamiętano - musisz zrobić coś ekstra. A zwycięstwo nad Holandią po tak długim czasie byłoby czymś specjalnym. Bo jeśli chcielibyśmy szukać jakiejś wagi tego meczu dla układu tabeli, to za dużo tutaj nie znajdziemy - dodał.
Szkoleniowiec przyznał po raz kolejny, że różnica jakościowa obu reprezentacji jest duża. Wystarczy zobaczyć, w jakich klubach grają Holendrzy. Ale to jest jeden mecz. Atmosfera w reprezentacji, sposób rozumienia się piłkarzy daje nadzieję, że możliwe jest sprawienie niespodzianki. Już wrześniowe starcie w Rotterdamie pokazało, że można z nimi powalczyć. Oczywiście, miejsce w światowym rankingu obu reprezentacji pokazuje różnicę między nami, ale ogólnie piłka nożna jest dyscypliną, w której niespodzianki się zdarzają. Na ten moment Holandia ma zdecydowanie większy potencjał, co nie oznacza, że nie zamierzamy nawiązać równorzędnej walki - zaznaczył.
Chcemy naszym sposobem gry jak najbardziej utrudnić im życie. Wydaje mi się, że oni są w stu procentach pewni, iż mają awans w kieszeni. Jeżeli tak myślą i troszeczkę nas zlekceważą, nawet niechcący, bo często tak się dzieje, to chciałbym, żebyśmy umieli to wykorzystać - dodał selekcjoner.
28-letni obrońca angielskiej Aston Villi Matty Cash zdobył do tej pory cztery bramki w polskiej reprezentacji. Dwa gole strzelił Holandii, w tym w ostatnim spotkaniu obu ekip, we wrześniu w Rotterdamie, kiedy padł remis 1:1.
Na pewno gra przeciw takiemu świetnemu rywalowi to doskonała okazja, żeby pokazać, co potrafimy, żeby zaprezentować pełnię umiejętności. Osiągaliśmy ostatnio dobre wyniki, więc możemy czerpać z tego pewność siebie. Atmosfera będzie na pewno fantastyczna, kibice nam pomogą - powiedział Cash na konferencji prasowej w Warszawie.
Jak zauważył, już w pierwszej potyczce z ekipą "Oranje" Polakom udawało się się przeciwstawić rywalom. Holendrzy to super drużyna, ale i nam nie brakuje umiejętności. Wiem, że oni mają świadomość, iż przeciw nam też się ciężko gra, bo rozmawiałem o tym z moim klubowym kolegą Donyellem Malenem - dodał.
Cash w ostatnich tygodniach dwukrotnie wpisał się na listę strzelców w kadrze, ale też uzyskał dwa gole w Premier League. Przyznał, że udane próby strzałów z dystansu bardziej go ośmielają.
Po meczu z Holandią i Finlandią, trener Unai Emery powiedział mi: "o, niezłe strzały", znaczy docenił moje gole. Dlatego też częściej uderzam, wdrażam to, bo przyznam, że zawsze wierzyłem w swoją jakość pod bramką rywala. A poza tym, kiedy częściej coś się udaje, wychodzi, to nabierasz pewności siebie, czujesz się lepiej i dalej próbujesz - tłumaczył Cash.
Po ośmiu miesiącach Biało-Czerwoni wracają na PGE Narodowy. Ostatnie trzy spotkania w kraju grali w Chorzowie.
Jestem tym dodatkowo podekscytowany, tutaj zawsze panuje fantastyczna atmosfera. To świetny stadion, może nawet najlepszy, na jakim grałem. Ale na nim jeszcze gola nie zdobyłem, więc może tym razem - zaznaczył urodzony w Anglii piłkarz, który był również pytany o postępy w nauce języka polskiego.
Zawsze musi paść to pytanie... Bardzo trudno idzie mi nauka języka polskiego. To wymaga wiele czasu, którego mi zwyczajnie brakuje. Znam kilka zdań, ale nie za dużo - przyznał.
W ostatnim czasie po zdobytych bramkach Cash wykonuje "cieszynkę" naśladując uderzenie kijem golfowym.
Zrobiłem to spontanicznie pierwszy raz i tak już zostało. Nie planuję nic szczególnego w tej kwestii, bo gdy się coś planuje, to wtedy najczęściej się nie udaje... - zakończył zawodnik klubu z Birmingham.


