Po górnictwie, leśnictwie, ściąganiu ceł, produkcji kawy, wydobywaniu złota i warzeniu piwa rosyjscy najemnicy z Grupy Wagnera otworzyli w Republice Środkowoafrykańskiej kolejny biznes. Korzystając z wojskowych śmigłowców, oferują cywilnym pasażerom loty między stolicą, Bangi, a innymi miastami.

  • Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl

Mieszkańcy tego opanowanego przez najemników rosyjskich kraju nazwali tę usługę Air Wagner. Według CNC środkowoafrykańskiej agencji informacyjnej jest ona niezwykle dochodowa. Rosjanie wykorzystują swoje śmigłowce - przeznaczone do operacji wojskowych - ale za paliwo płaci rząd z Bangi, który pokrywa również koszty konserwacji maszyn i całej logistyki lotniczego biznesu.

"Nie narzekają na pasażerów"

Najemnicy wystawiają natomiast rachunki pasażerom i zatrzymują dla siebie cały dochód. Nie jest wymagana wcześniejsza rezerwacja, ale najemnicy nie narzekają na brak pasażerów - a według CNC z każdym dniem zwiększają liczbę lotów, bo popyt rośnie.

Za lot z Bangi do oddalonego o około 800 km Sam Ouandja, miasta położonego w pobliżu granicy z Sudanem, trzeba zapłacić ponad 170 dolarów. Droższe, bo sięgające 230 dolarów, są podróże do Zemio, leżącego niedaleko Sudanu Południowego. 

Do obu miast trudno się dostać drogą lądową

Rosjanie wykorzystują fakt, że do obu miast trudno dostać się drogą lądową, ponieważ miejscowości te są oblegane przez powstańców, do walki z którymi Grupa Wagnera została ściągnięta przez prezydenta Faustina-Archange Touaderę w 2018 roku. 

Ta nowa działalność uzupełnia długą listę aktywności gospodarczej, którą Grupa Wagnera rozwinęła w Republice Środkowoafrykańskiej. Kontroluje obecnie kopalnie złota i diamentów w kilku regionach kraju, co przynosi jej setki milionów dolarów rocznego dochodu. Najemnicy zbudowali sieć zakupów i eksportu, która jest całkowicie poza kontrolą państwa. Drobni górnicy, jeśli nie chcą zginąć, muszą sprzedawać swój urobek bezpośrednio agentom ustanowionym przez Rosjan, którzy następnie wysyłają kruszec za granicę, z całkowitym pominięciem kanałów państwowych. W ten sposób kraj opuszcza większość wydobywanego w nim złota.

Najemnicy zainwestowali również w eksport cennych gatunków drewna, nie płacąc przy tym państwu żadnych podatków. Jeszcze wcześniej, przed dwoma laty wprowadzili na rynek markę napojów alkoholowych o nazwie Africa Ti L’or, czyli "Afryka to złoto". Ten lokalnie produkowany trunek szybko rozpowszechnił się w stołecznych barach, zmuszanych przez Rosjan do jego serwowania, i równie szybko został zdemaskowany jako uzależniająca toksyczna mieszanka wódki, wątpliwej jakości wody i substancji odurzających, takich jak tramadol.