Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w niedzielę na słynnej plaży Bondi w Sydney. Dwóch napastników zaczęło tam strzelać do zgromadzonych ludzi. Zginęło co najmniej 16 osób, w tym dzieci. Nie żyje też jeden z napastników. "To była chwila. Plaża pełna ludzi w sekundę opustoszała. Słychać było strzały, wszyscy uciekali, niektórzy do wody" - relacjonuje w rozmowie z reporterem RMF FM Jakubem Rybskim pani Oliwia, Polka, która mieszka tuż przy plaży Bondi.
- Dramatyczna strzelanina na plaży Bondi w Sydney - dwóch napastników otworzyło ogień do tłumu.
- Zginęło co najmniej 16 osób, w tym dzieci; jeden z napastników nie żyje.
- Do tragedii doszło wieczorem, gdy na plaży i w barach bawiły się tłumy mieszkańców i turystów.
- Pani Oliwia, Polka mieszkająca koło plaży, relacjonuje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, że plaża w sekundę opustoszała, ludzie uciekali, niektórzy do wody.
- Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratunkowe, ulice zostały zablokowane.
- MSZ informuje, że nie ma informacji o poszkodowanych obywatelach Polski.
- Najnowsze informacje z kraju i ze świata na rmf24.pl.
Do tragedii doszło wieczorem, gdy na plaży i w okolicznych barach bawiły się tłumy mieszkańców i turystów.
Robiliśmy kolację, kiedy nagle usłyszeliśmy strzały. Na początku myśleliśmy, że to fajerwerki, bo w Sydney to dość typowe. Ale potem zaczęły się krzyki, ludzie zaczęli biegać, plaża w ciągu sekundy zrobiła się pusta - opowiada w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Jakubem Rybskim pani Oliwia.
To była chwila. Plaża pełna ludzi w sekundę opustoszała. Słychać było strzały, wszyscy uciekali, niektórzy do wody - dodaje.


