"W tej chwili oprócz zwierząt nie mamy nic. Zostało trochę karmy, która szczęśliwie się uchowała. Mamy przed sobą morze pracy, sprzątania, ale też czekania" – mówi RMF FM Radosław Waszkiewicz, założyciel stowarzyszenia, które prowadzi schronisko znane wielu jako „Bubinkowo” w miejscowości Obłęże w gminie Kępice pod Słupskiem. Wczoraj ogień pojawił się na poddaszu głównego budynku, w którym były również zwierzęta. Udało się je uratować. Jak opowiada pan Radosław, o pożarze powiadomił ich pies. Zorganizowano specjalną zbiórkę.

Jak mówi RMF FM Radosław Waszkiewicz, dramatyczny moment rozpoczął się od nietypowego zachowania jednego z podopiecznych - psa Karola.

Powiadomił mnie pies. Jest to mały pies o imieniu Karol, który zaczął szczekać w nietypowy sposób. Kiedy wyszedłem, żeby spróbować go uspokoić, sprawdzić co się dzieje, bo po prostu zadziwił mnie sposób, w jaki on szczekał. Nigdy tego nie słyszałem wcześniej (...). Jak spojrzałem w górę, to zobaczyłem kłęby dymu, które się wydostają po prostu spod całego dachu. Tak to się zaczęło - opowiada.

Walka o życie zwierząt

W budynku, który stanął w płomieniach, przebywało około trzydziestu zwierząt. Łącznie na terenie schroniska mieszka blisko setka podopiecznych - psy, koty, ale także zwierzęta gospodarskie, takie jak kozy, świnie czy krowy.

Zdążyłem zadzwonić na 112 szybko powiadomić, wytłumaczyć, o co chodzi. Od razu ruszyłem, żeby wyprowadzać zwierzynę z boksów, kojców, klatek i izolatek - relacjonuje Waszkiewicz.

Dzięki błyskawicznej reakcji i pomocy strażaków udało się ewakuować wszystkie zwierzęta na zewnątrz. Tymczasowo zostały one umieszczone w zewnętrznych kojcach, jednak warunki, w jakich obecnie przebywają, są dalekie od tych, które zapewniał im główny budynek schroniska.

Straty trudne do oszacowania

Straty, jak mówi Radosław Waszkiewicz, po pożarze są ogromne, sam nie potrafi ich oszacować. Budynek jest wyłączony z użytku. Czekają na rzeczoznawcę. W środku znajdowały się nie tylko boksy dla zwierząt, ale także pomieszczenia socjalne, biurowe, gabinety weterynaryjne, sale operacyjne i izolatki.

Próbujemy się skupić i zastanowić, co dalej. Na pewno przygotujemy wstępną listę potrzeb, ale sami jeszcze nie wiemy, czy organizować zbiórkę i na co dokładnie: na rozbiórkę, na nową budowę? To ogromne koszty - przyznaje Radosław Waszkiewicz.

Obecnie schronisko nie jest w stanie przyjmować darów rzeczowych, takich jak koce czy legowiska, bo nie ma gdzie ich przechowywać.

Korzystamy tylko z kojców zewnętrznych i pewnie będziemy musieli dokupić kolejne, żeby przenieść tam psy, a także kupić nowe budy. Trzeba przyznać, że warunki w środku były naprawdę dobre - psy miały przestronne boksy, bardziej przypominające pokoje niż typowe schroniskowe. Niestety, to już przeszłość - tłumaczy Waszkiewicz.

"Serducho się ściska"

W tej chwili najważniejsze jest zapewnienie zwierzętom bezpieczeństwa i podstawowych warunków bytowych. Serducho się ściska. Jedyne, co cieszy, że te zwierzaki poprzeżywały. Teraz trzeba się skupić, żeby im jakieś warunki zapewnić - mówi Radosław Waszkiewicz.

Buba Centrum Pomocy Zwierzętom działało w tym miejscu od czterech lat, ale historia organizacji sięga już dekady. "Bubinkowo" powstało z darowizn i zbiórek

Wszyscy, którzy chcą wesprzeć schronisko, powinni śledzić informacje publikowane na oficjalnym profilu Buba Centrum Pomocy Zwierzętom Fundacja i Schronisko dla Zwierząt na Facebooku. Zorganizowano też zbiórkę. Można ją znaleźć TUTAJ. "Jesteśmy przeszyci bólem rozpaczy i tylko z Waszą pomocą, chociaż w małej części uda nam się odbudować to, co stracone! Z nadzieją, że 'jutro nastanie'. Prosimy o Wasze wsparcie. Dziękujemy za każdą pomoc" - piszą właściciele.