Szczecin chce ścigać niemieckich kierowców, którzy nagminnie nie płacą za parkowanie samochodów w strefie. Władze miasta zgłosiły już do Ministerstwa Finansów pomysł zmian prawa, które umożliwią windykację kar za brak opłat. Teraz urzędnicy poza wezwaniem do uiszczenia kary nie mogą zrobić nic.

Zagraniczni kierowcy karę za postój w strefie płatnego parkowania bez uiszczenia opłaty dostają tak jak Polacy. Niestety obecnie nie ma możliwości ściągnąć należności. Za brak biletu parkingowego wręczany jest nie mandat a opłata dodatkowa. To uniemożliwia windykację.

Możemy jedynie informować kierowców z zagranicy o nałożeniu opłaty dodatkowej za nieopłacony postój i apelować do ich uczciwości, by karę zapłacili - mówi Dariusz Sadowski z urzędu miasta w Szczecinie.

Jak pokazują twarde dane, apele na niewiele się zdają. Za postój samochodu bez wizyty w parkomacie zalega blisko 75 tysięcy kierowców z zagranicy, głównie z Niemiec. To dane z ostatnich 5 lat. Gdyby kary udało się ściągnąć od wszystkich, do budżetu miasta wpłynęłoby 5,5 miliona złotych.

Z tego powodu szczecińscy urzędnicy wystąpili już do Ministerstwa Finansów z propozycją zmian w prawie, które umożliwią dochodzenie należności od właścicieli aut na zagranicznych numerach rejestracyjnych. 

Pomysł wstępnie się spodobał. Chodzi o to, żebyśmy mogli skutecznie egzekwować przepisy. Poza tym to nie dotyczy tylko Szczecina. To nie jest odosobniony problem. Teoretycznie dotyczy to wszystkich samorządów w Polsce, choć trzeba mieć świadomość, że goście z Niemiec w tak dużej liczbie przybywają głównie do zachodniej części kraju - mówi Dariusz Sadowski.

Samorządy mogą ścigać niepłacących za postój tylko przez 5 lat. Po tym czasie kary się przedawniają.