Policjanci zatrzymali mężczyznę, który w listopadzie w Zabrzu jednej nocy podpalił 21 samochodów. Mężczyzna trafił do aresztu, grozi mu do 10 lat więzienia.

Do serii podpaleń aut doszło w nocy z 21 na 22 listopada na kilku ulicach w zabrzańskiej dzielnicy Rokitnica. Część samochodów została całkowicie zniszczona.

Już z pierwszych analiz monitoringu wynikało, że za wszystkimi podpaleniami stoi jedna osoba. Sprawca zakładał na głowę kominiarkę. Policjanci, m.in. po analizie monitoringu, wytypowali mężczyznę, który mógł mieć związek z pożarami samochodów. Zebrane dowody pozwoliły na jego zatrzymanie. 

Mężczyzna został zatrzymany w swoim mieszkaniu, był spokojny, nie stawiał żadnego oporu - powiedział PAP mł. asp. Sebastian Bijok z zabrzańskiej policji.

32-latek nie był wcześniej karany. Teraz usłyszał zarzut podpalenia 21 samochodów o łącznej wartości nie mniejszej niż pół miliona złotych. Jest to jeden zarzut, dotyczący zniszczenia mienia znacznej wartości - wszystkie podpalenia zostały potraktowane jako jeden czyn, który prokuratura zakwalifikowała jako przestępstwo o charakterze chuligańskim. Sprawca nie miał żadnego konkretnego celu, poza tym, że chciał coś zniszczyć. Nie była to jakaś chęć zemsty, zatargi czy porachunki - wyjaśnił Bijok.

Podejrzanemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności. W przypadku uznania danego czynu za chuligański sąd wymierza karę w wysokości nie niższej od dolnej granicy zagrożenia ustawowego zwiększonego o połowę. Ponadto warunkowe zawieszenie wykonania kary może nastąpić jedynie w szczególnie uzasadnionych wypadkach.

Zatrzymany mężczyzna składał wyjaśnienia, jednak policja ani prokuratura nie zdradzają, co powiedział. Na trzy miesiące trafił do aresztu.

Śledczy sprawdzają, czy zatrzymany mężczyzna ma związek z innymi podpaleniami w Zabrzu i miastach regionu.