Olsztyński sąd okręgowy wydał wyrok. Rolnicy nie będą mogli blokować centrum dystrybucyjnego Jeronimo Martins sieci Biedronka pod Olsztynem. Sąd podtrzymał decyzję wójta gminy Stawiguda, który nie zgodził się na takie działania argumentując, że powstaną straty wielkich rozmiarów.

Nie zgadzamy się z decyzją sądu, uważamy ją za niesłuszną. Ale nie będziemy się od niej odwoływać, bo nie mamy już czasu. W związku z tym sto ciągników, które miały blokować centrum dystrybucyjne, przejedzie do samego miasta. We wtorek ulicami Olsztyna przejedzie nie 500, a 600 traktorów i ciągników - powiedział Mateusz Kempka, przedstawiciel Polskiego Związku Rolnego Agrounia na Warmii i Mazurach.

Sąd podtrzymał decyzję wójta

Sąd Okręgowy w Olsztynie zajmował się w poniedziałek zażaleniem rolników na decyzję wójta gminy Stawiguda. Ten w ubiegłym tygodniu nie zgodził się na rolniczą blokadę dróg gminnych w okolicach miejscowości Tomaszkowo, gdzie znajduje się centrum dystrybucyjne Jeronimo Martins. Z tego centrum zaopatrywanych jest w woj. warmińsko-mazurskim 213 sklepów sieci "Biedronka".

Wójt gminy Stawiguda Michał Kontraktowicz przed sądem przyznawał, że uznaje prawo rolników do protestu. Podkreślał jednak, że Jeronimo Martins poinformowało, że gdy dojdzie do 7-dniowej blokady centrum dystrybucyjnego, mogą się zepsuć towary o krótkim terminie do spożycia. Argumentowano, że straty wynikające z braku możliwości zaopatrywania sklepów wyniosą 125 mln zł. Straty te zakwalifikowano jako straty wielkich rozmiarów. Wójt Kontraktowicz podkreślał, że argument ten pozwala mu nie wydać zgody na protest rolników.

Sąd w Olsztynie uznał, że argumenty wójta Stawigudy były trafne, a gmina wnikliwie rozważyła racje zarówno rolników, jak i przedsiębiorcy.

Rolnicy nie zgadzają się z wyrokiem

Mateusz Kempka przed sądem argumentował, że "protest to protest, a nie piknik". Przyznawał, że w takiej formie protestu społeczeństwo musi odczuć pewne dolegliwości. Biedronka mówi, że chcemy ich narazić na straty, a oni nas od lat narażają na straty - mówił. Rolnik przyznał, że podjęte negocjacje nie dały efektu.

Próbowaliśmy się dogadywać z Biedronką na spotkaniu zorganizowanym przez wójta Stawigudy, ale warunki, jakie nam postawili, były nie do spełnienia - mówił rolnik.

Decyzja sądu jest nieprawomocna i przysługuje na nią odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, ale z powodu planowanych na wtorek protestów rolnicy zapowiedzieli, że nie będą korzystać z drogi odwoławczej.