Policjanci wybawili z opresji troje dorosłych z dwójką małych dzieci, którzy w Sieradzu podczas spaceru utknęli w podmokłym terenie. Po zmroku stracili orientację, gdzie są i wezwali służby.

Mężczyzna i dwie kobiety, wszyscy w wieku 33 lat, z 4-letnim i 8-miesięcznym dzieckiem w wózku przyjechali do Sieradza pociągiem z Łodzi i wybrali się na spacer. Po zmroku stracili orientację. Bardzo zaniepokoił ich grząski teren, a wyjście dodatkowo utrudniał im głęboki rów wypełniony wodą, dlatego zadzwonili na numer alarmowy, prosząc o pomoc.

Dyżurny policji nawiązał kontakt ze zgłaszającym, który opisał, gdzie się znajdują. Policjanci domyślili się, że turyści są w pobliżu ul. Kościelnej w Sieradzu i tam skierowane zostały patrole. Dojeżdżając na miejsce, włączyli sygnały świetlne, aby byli widoczni dla potrzebujących pomocy - relacjonuje asp. szt. Agnieszka Kulawiecka, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Sieradzu.

Podczas przeczesywania terenu w odległości około 200  metrów od rzeki Warty, mundurowi zobaczyli światło latarki. Po przejściu kilkuset metrów faktycznie okazało się, że są tam osoby oczekujące na pomoc. Teren, gdzie się znajdowali był grząski i bardzo utrudniał im przemieszczanie się. Po chwili na miejsce przyjechali strażacy. Wspólnie z policjanci przenieśli dziecięcy wózek i przeprowadzili wszystkie osoby w bezpieczne miejsce.