Ponad 400 tysięcy złotych – tyle stracił mieszkaniec Myślenic, który padł ofiarą sprytnego oszustwa telefonicznego. Przestępcy podawali się za pracowników banku i przekonali 42-latka, że tylko dzięki ich pomocy odzyska swoje pieniądze. Policja zatrzymała dziewięć osób zamieszanych w tę sprawę.
Historia zaczęła się 13 lutego tego roku. 42-letni mieszkaniec powiatu myślenickiego odebrał telefon od osoby, która przedstawiła się jako pracownik banku z działu do spraw walki z przestępczością. Rozmówca twierdził, że mężczyzna padł ofiarą nieuczciwych pracowników banku, którzy ukradli jego dane osobowe i wyciągają pieniądze z konta. Przekonywał, że tylko ścisła współpraca z nim pozwoli odzyskać stracone środki.
Na początku oszust zaproponował, by 42-latek wypłacił wszystkie swoje oszczędności w ramach "tajnej prowokacji". Jednak już następnego dnia zmienił zdanie i polecił, by mężczyzna wykonał kilka przelewów internetowych na wskazane konta. Przez cały czas był z nim na linii, instruując krok po kroku, jak przechodzić kolejne etapy weryfikacji i autoryzować transakcje. W efekcie z konta mieszkańca Myślenic zniknęło ponad 400 tysięcy złotych.
Kiedy 42-latek zorientował się, że padł ofiarą oszustwa, natychmiast zgłosił sprawę na policję. Pierwsze zatrzymania miały miejsce w Żyrardowie, gdzie w jednym z bloków wpadło trzech mężczyzn: 40-letni obywatel Gruzji oraz 19- i 26-letni obywatele Ukrainy. Kolejne osoby zatrzymano w warszawskim hostelu - tam w ręce policji wpadł 36-latek oraz 24-letni Ukrainiec.
Zatrzymani pełnili różne role - jedni dzwonili do ofiary, inni byli tzw. "wybierakami", czyli pośrednikami, którzy udostępniali swoje konta do przelewów. Pieniądze były przelewane na kolejne rachunki lub wypłacane w gotówce. Podczas przeszukań policjanci zabezpieczyli telefony, z których kontaktowali się oszuści.
Na tym jednak sprawa się nie skończyła. 15 kwietnia policjanci zatrzymali kolejne osoby zamieszane w proceder: 51-letnią kobietę z Bielska-Białej, 33-latka z Warszawy oraz 20-latkę z Łodzi - wszyscy to obywatele Ukrainy.
Po kilku miesiącach, 22 września, w jednym z krakowskich hoteli wpadła kolejna "wybieraczka" - 24-letnia Ukrainka. Kobieta była kompletnie zaskoczona wizytą policjantów. Po lutowym oszustwie uciekła na Ukrainę i wracała do Polski tylko na krótkie pobyty, codziennie zmieniając hotele, by nie wpaść w ręce służb. W chwili zatrzymania miała przy sobie 2400 dolarów w gotówce i próbowała tłumaczyć, że ktoś ukradł jej kartę płatniczą.
Wszyscy zatrzymani usłyszeli już zarzuty. Część z nich trafiła do aresztu. Za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i wyłudzenie znacznych kwot pieniędzy grozi im nawet do 8 lat więzienia. Policja nie wyklucza, że grupa ma na sumieniu także inne podobne przestępstwa - śledztwo wciąż trwa.
Policja apeluje do wszystkich, by zachowali czujność. Przestępcy coraz częściej podszywają się pod pracowników banków, urzędów czy policji, by wyłudzić pieniądze. Nigdy nie przekazujmy swoich danych przez telefon, nie wykonujmy przelewów na wskazane przez nieznajomych konta i nie dajmy się namówić na podejrzane "prowokacje". W razie wątpliwości najlepiej samemu zadzwonić do swojego banku lub udać się do placówki.


