Rosyjscy żołnierze wysyłają z Białorusi ogromne paczki - pisze niezależny portal Meduza, podsumowując dostępne informacje na temat grabieży, dokonywanych przez rosyjskich wojskowych na Ukrainie. Meduza powołuje się m.in. na doniesienia profilu Biełaruski Hajun w Telegramie. To projekt białoruskich opozycyjnych blogerów, którzy monitorują ruchy i działania rosyjskich wojsk na terytorium Białorusi.

Pierwsze informacje o paczkach wysyłanych z białoruskiego Mozyrza pojawiły się 1 kwietnia. Hajun napisał, że "obok oddziału rosyjskiej firmy kurierskiej CDEK w Mozyrzu widziano kamazy (ciężarówki) rosyjskich sił zbrojnych, z których żołnierzy wypakowywali owinięte toboły". 2 kwietnia informowano o ich nadawaniu w punkcie, co ustalono na podstawie nagrań z kamery internetowej. Po publikacji kamerę wyłączono.

Co znajdowało się w paczkach?

W niedzielę Biełaruski Hajun opublikował ponad trzygodzinne nagranie z tej kamery, które zostało wykonane w sobotę w godzinach 11.30-15.00. Widać na nim wnętrze punktu kurierskiego wypełnione kartonami i pakunkami. Wśród sprzętów były hulajnoga elektryczna, pudełka z klimatyzatorami, a także butelki z alkoholem, akumulatory samochodowe i torba z logo ukraińskiego sklepu Epicentr. 

Hajun opublikował następnie nazwiska i telefony 16 osób, które według jego źródeł miały wysłać przesyłki o wadze od 50 do 450 kg. Pochodzenia tych danych nie podano - zaznacza Meduza. Na liście były też informacje o zawartości paczek. Wymieniono m.in. części zamienne, narzędzia, ubrania, telewizory, a także np. klapę bagażnika, stół, sprzęt do łowienia ryb i namiot.

Gdzie trafiały paczki?

Jedenaście z tych osób wysłało swoje paczki do Rubcowska w Kraju Ałtajskim w Rosji. Tam, jak wskazuje Meduza, znajduje się jednostka Rosgwardii (formacja MSW Rosji) i wiadomo, że wojskowi stamtąd biorą udział w wojnie na Ukrainie. Informowały o tym rosyjskie media, promując akcję "Paczka dla żołnierza". W lokalnych mediach pisano również o śmierci na Ukrainie przynajmniej jednego wojskowego z tej jednostki.

Meduza zaznacza, również powołując się na białoruskich blogerów, że rosyjscy wojskowi mieli robić "duże zakupy" w Mozyrzu, kupując sprzęt AGD i kosmetyki.

"Na Białorusi jest taniej"

Białoruski niezależny portal Zerkalo.io skontaktował się z pracownikami firmy kurierskiej. Żołnierze nadający paczki 2 kwietnia mieli mówić, że "na Białorusi jest taniej".

Meduza zwraca również uwagę, że publikacje Hajuna pojawiły się w dniach, kiedy pojawiły się świadectwa zabójstw cywilów w Buczy i innych podkijowskich miejscowościach, skąd pod koniec marca wycofały się rosyjskie wojska, właśnie na terytorium Białorusi.

Portal przypomina, że informacje o grabieżach rosyjskich żołnierzy na terytorium Ukrainy pojawiały się od początku wojny, o czym świadczą zarówno relacje mieszkańców tego kraju, jak i przechwycone rozmowy telefoniczne wojskowych z krewnymi. Publikowały je ukraińskie władze, ale Meduza zaznacza, że nie ma możliwości, by potwierdzić ich prawdziwość. W rozmowie jednego z żołnierzy słychać np., że "inni wynoszą całe torby, a ja tylko trochę ukradłem - próbki kosmetyków, adidasy i ubrania".

Według władz ukraińskich z obiektów Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej Rosjanie wywieźli "części, kontenery, sprzęt AGD, serwisy, sztućce".

Meduza przytacza również reportaż dziennika "The Guardian" z 5 kwietnia, w którym mieszkańcy Trościańca w obwodzie sumskim opowiadają po 30 dniach okupacji o grabieżach; rosyjscy żołnierze mieli kraść wszystko, od "notebooków po bieliznę".