Faworyzowana Brazylia straciła pierwsza bramkę i przegrała pierwszy mecz na katarskim mundialu. Kamerun wygrał z pięciokrotnymi mistrzami świata i wraca do domu.

Niespodzianek na mundialu ciąg dalszy. Pewna siebie Brazylia grała na remis, albo przynajmniej tak, żeby się nie zmęczyć przed fazą pucharową. Udawało się przez dłuższy czas. W 2. minucie doliczonego czasu gry Vincent Aboubakar główką zdobył bramkę dla Kamerunu.

Zaraz potem strzelec jedynego gola w tym meczu zszedł z boiska ukarany drugą żółtą kartką - a w konsekwencji czerwoną - za zdjęcie koszulki w chwili wybuchu radości.

Brazylia z 6 punktami zdobytymi w poprzednich potyczkach z Serbią i Szwajcarią miała już zapewniony awans z grupy. W teorii istniała możliwość, że canarinhos mogą nie wystartować do fazy pucharowej z pierwszego miejsca, ale walka i gole strzelone w równoległym meczu grupy G Serbia - Szwajcaria (wynik 2:3) sprawiły, że bilans bramek w ostatecznym rozrachunku wyszedł korzystniej dla Brazylii.

Odczuwając zapewne lekka konsternacje gwiazdor Brazylii Neymar zamieścił na Twitterze wpis tłumaczący porażkę ekipy z Ameryki Południowej ty, że wystawiła do meczu drugi skład.

Kameruńczycy i Serbowie zakończyli udział w mundialu po trzech meczach w grupie. 

Szwajcaria 6 grudnia spotka się z Portugalią. Dzień wcześniej Brazylijczycy zagrają z Koreą Południową. Jeżeli wygrają, to w meczu o półfinał mistrzostw świata zagrają ze zwycięzcą spotkania Japonia - Chorwacja.