Lekarze w mieście Rafah w Stefie Gazy przeprowadzili cesarskie cięcie u kobiety, która zginęła w izraelskim nalocie. Życie noworodka na szczęście udało się uratować. Dziecko w chwili przyjścia na świat ważyło zaledwie 1,4 kg.

Sabreen al-Sakani była w 30. tygodniu ciąży. Kobieta - mimo życia w strachu - liczyła, że urodzi zdrowe dziecko, a cała rodzina przetrwa wojnę.

To szczęście zniknęło w huku i ogniu eksplozji w nocy z soboty na niedzielę. Izraelczycy zrzucili bombę m.in. na dom rodziny al-Sakani w Rafah. W budynku spała Sabreen wraz z mężem i córką pary - trzyletnią Malak. 

Mężczyzna oraz 3-latka zginęli na miejscu. Sabreen została przewieziona do szpitala, gdzie jednak zmarła. 

Lekarze postanowili przeprowadzić cesarskie cięcie, aby uratować życie jej dziecka. To się udało. Dziewczynka po porodzie ważyła zaledwie 1,4 kg.

Urodziła się z ciężką niewydolnością oddechową - poinformował dr Mohammed Salama, ordynator oddziału ratunkowego noworodków w szpitalu Emirati w Rafah. 

"Dziecko męczennicy Sabreen Al-Sakani"

Noworodek został umieszczony w inkubatorze. Na jego ciele lekarze przykleili plaster z napisem "Dziecko męczennicy Sabreen Al-Sakani". 

Dr Salama przekazała, że stan dziecka delikatnie się poprawia. Ale sytuacja jest nadal groźna. Ten zespół niewydolności oddechowej jest spowodowany przedwczesnym porodem. To dziecko powinno znajdować się w tym czasie w łonie matki, ale zostało pozbawione tego prawa - podkreślił. 

Lekarz spodziewa się, że dziewczynka pozostanie w szpitalu maksymalnie przez miesiąc. 

To wielka tragedia. Nawet jeśli to dziecko przeżyje, urodziło się jako sierota - powiedział dr Salama. 

Dziewczynka będzie miała jednak zapewnioną opiekę. Jej babcia przekazała, że zajmie się nią. Ona jest moją miłością, moją duszą. Jest wspomnieniem swojego ojca. Zaopiekuję się nią - podkreśliła.