Od połowy sierpnia na Grenlandii nie milkną protesty przeciwko stosowaniu w Danii tzw. testów kompetencji rodzicielskich (FKU) wobec imigrantek pochodzenia grenlandzkiego. W centrum uwagi znalazła się historia 18-letniej Ivany Broenlund, której godzinę po porodzie odebrano dziecko na podstawie wyników kontrowersyjnego badania. Sprawa wywołała falę społecznego oburzenia, demonstracje w stolicy Grenlandii oraz zbiórki podpisów pod petycją do duńskiego rządu.

Ivana Broenlund, młoda Grenlandka mieszkająca w gminie Hoeje-Taastrup pod Kopenhagą, 12 sierpnia urodziła córkę. Zaledwie godzinę po narodzinach dziewczynka została jej odebrana i przekazana rodzinie zastępczej. Decyzję podjęły służby socjalne, powołując się na wynik testu FKU. Test ten, opracowany na podstawie duńskich norm kulturowych i językowych, okazał się dla młodej Inuitki barierą nie do pokonania.

Protesty i polityczna reakcja

Wydarzenia z Hoeje-Taastrup stały się iskrą zapalną dla społeczności grenlandzkiej. W Nuuk codziennie odbywają się demonstracje, a do rządu w Kopenhadze napływają tysiące podpisów pod petycją domagającą się zaprzestania stosowania testów FKU wobec kobiet pochodzenia inuickiego. Protesty poparł również rząd Grenlandii, a sprawa nabrała międzynarodowego rozgłosu.

Duńska ministra spraw społecznych Sophie Haestorp Andersen zwróciła się do lokalnych władz Hoeje-Taastrup o pilne wyjaśnienia. Władze Grenlandii przypominają, że zgodnie z porozumieniem obowiązującym od 1 maja, testy FKU nie powinny być już stosowane wobec Inuitek. Sprawy dotyczące matek z Grenlandii miały trafiać do Krajowej Organizacji Wiedzy i Doradztwa Specjalnego (VISO), która dysponuje odpowiednimi kompetencjami językowymi i kulturowymi.

Długa historia dyskryminacji

Grenlandia, będąca autonomicznym terytorium zależnym od Danii, od lat zmaga się z problemem nierównego traktowania. Po II wojnie światowej duńskie władze przeprowadziły kontrowersyjny "społeczny eksperyment", polegający na odbieraniu dzieci z inuickich osad i wysyłaniu ich do Danii.

Wielu z nich wróciło później na Grenlandię z poważnymi problemami psychicznymi, uzależnieniami, a część popełniła samobójstwo. W 2020 roku premierka Danii Mette Frederiksen wystosowała oficjalne przeprosiny za te praktyki.

Nie mniej bulwersująca sprawa to przeprowadzenie przez duńskie władze zdrowotne w latach 1966-70 akcji założenia 4,5 tys. grenlandzkich kobiet wkładek domacicznych, często bez ich wiedzy, a w przypadku nastolatek - bez zgody rodziców. Stanowiło to połowę kobiet w wieku rozrodczym.

Współczesne wyzwania

Według raportu duńskiego Narodowego Centrum Badań i Analiz Dobrobytu z 2022 roku, dzieci są odbierane rodzinom grenlandzkim aż pięć razy częściej niż duńskim. Media wielokrotnie opisywały przypadki, w których kobiety pochodzenia inuickiego traciły prawo do opieki nad dziećmi po negatywnym wyniku testu FKU. System ten, oparty na kryteriach niedostosowanych do specyfiki kulturowej Grenlandczyków, został ostro skrytykowany przez Duński Instytut Praw Człowieka.

Obecnie w Danii mieszka około 17 tys. Grenlandczyków. Z raportów Duńskiego Instytutu Praw Człowieka wynika, że aż 20 proc. grenlandzkich studentów doświadczyło w ciągu roku nierównego traktowania na uczelniach. Sondaż Epinion pokazał, że wielu Duńczyków słowa takie jak "niechlujny" czy "uzależniony" kojarzy z Grenlandczykami.

W 2023 roku specjalny wysłannik ONZ ds. ludności rdzennej, Jose Francisco Cali Tzay, publicznie mówił o dyskryminacji Inuitów mieszkających na Grenlandii.