Wojna w Ukrainie, zachodnie sankcje i coraz silniejsza pozycja Władimira Putina – to połączenie, które mogłoby wydawać się zabójcze dla rosyjskich miliarderów. Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna. Liczba rosyjskich miliarderów osiągnęła historyczny rekord, a ich majątki niemal dorównują poziomowi sprzed inwazji. Jak to możliwe, że najbogatsi Rosjanie nie tylko przetrwali, ale wręcz umocnili swoją pozycję, stając się cichymi sojusznikami Kremla? Dużą rolę odegrał tu Zachód.
- Jeszcze 25 lat temu rosyjscy oligarchowie mieli ogromną władzę i bardzo duże wpływy polityczne.
- Zachodnie sankcje miały zaszkodzić relacjom Putina z finansową elitą Rosji.
- Paradoksalnie, wojna i sankcje otworzyły nowe możliwości dla lojalnych oligarchów, którzy przejęli wycofujące się zachodnie firmy i pomnażyli majątki.
- W 2024 roku liczba rosyjskich miliarderów osiągnęła rekordowy poziom, a ich majątki są niemal takie same jak przed wojną.
- Sankcje zamiast osłabić elitę finansową, zjednoczyły ją pod sztandarem Kremla.
- Więcej aktualnych inormacji ze świata i z kraju znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl
Jak podaje BBC, jeszcze ćwierć wieku temu rosyjscy oligarchowie byli potężni jak nigdy. Po upadku Związku Radzieckiego przejęli kontrolę nad gigantycznymi przedsiębiorstwami państwowymi, budując fortuny na nowo rodzącym się kapitalizmie. Ich wpływy sięgały najwyższych szczebli władzy - to oni decydowali o politycznych losach Rosji, a niektórzy, jak Boris Bierezowski, otwarcie przyznawali się do udziału w wyniesieniu Putina na szczyt.
Jednak z biegiem lat sytuacja diametralnie się zmieniła. Putin, konsekwentnie budując swoją pozycję, krok po kroku odbierał oligarchom polityczne wpływy. Przykład Mikhaila Chodorkowskiego - niegdyś najbogatszego Rosjanina - który za działalność prodemokratyczną spędził dekadę w więzieniu, stał się dla wszystkich jasnym sygnałem: lojalność wobec Kremla to warunek przetrwania.
Wybuch wojny w Ukrainie w 2022 roku postawił rosyjskich miliarderów w wyjątkowo trudnej sytuacji. Zachód nałożył na nich dotkliwe sankcje, zamrażając aktywa, blokując konta i przejmując luksusowe nieruchomości. Wydawało się, że to początek końca ich potęgi. Jednak rzeczywistość okazała się inna.
Kilka godzin po wydaniu rozkazu inwazji na Ukrainę, Putin wezwał najbogatszych Rosjan na Kreml. Spotkanie przebiegło w atmosferze napięcia - miliarderzy byli świadomi, że ich majątki są zagrożone. Jednak prezydent jasno dał do zrozumienia, że oczekuje współpracy i lojalności, a ci, którzy się sprzeciwią, muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami.
Przykład Olega Tinkowa, byłego bankiera, który publicznie skrytykował wojnę, pokazuje, jak działa "kij" Putina. Dzień po tym, jak skrytykował wojnę, nazywając ją "szaloną" w poście na Instagramie, Kreml skontaktował się z kierownictwem jego banku. Powiedziano im, że Tinkoff - drugi co do wielkości bank w Rosji w tamtym czasie - zostanie znacjonalizowany, jeśli nie zostaną zerwane wszelkie powiązania z jego założycielem. Nie mogłem negocjować ceny - powiedział Tinkow w wywiadzie dla "New York Timesa". Byłem jak zakładnik - brałem to, co mi oferowano. Nie mogłem negocjować - mowił. W ciągu tygodnia firma powiązana z Władimirem Potaninem - obecnie piątym najbogatszym biznesmenem w Rosji, który dostarcza nikiel do silników myśliwców - ogłosiła zakup banku. Został on sprzedany za zaledwie 3 proc. jego rzeczywistej wartości. Ostatecznie Tinkow stracił prawie 9 mld dolarów ze swojego dawnego majątku i opuścił Rosję.
Paradoksalnie, wojna i sankcje stworzyły dla rosyjskich miliarderów nowe możliwości. Masowe wycofanie się zachodnich firm z Rosji otworzyło pole do przejęcia lukratywnych aktywów przez osoby powiązane z Kremlem. W 2024 roku aż 11 nowych miliarderów dołączyło do elitarnego grona, korzystając z okazji do taniego zakupu firm i udziałów.
Wojenny boom gospodarczy napędzał wzrost PKB, a wydatki na zbrojenia i infrastrukturę pozwoliły wielu oligarchom pomnażać majątki, nawet jeśli nie byli bezpośrednio zaangażowani w produkcję militarną. Według danych Forbes, ponad połowa rosyjskich miliarderów w 2024 roku czerpała korzyści z wojny - czy to poprzez kontrakty zbrojeniowe, czy dzięki bliskim relacjom z władzami.
Co więcej, w 2024 roku liczba rosyjskich miliarderów osiągnęła rekordowy poziom 140 osób, a ich łączny majątek wyniósł 580 miliardów dolarów - niemal tyle samo, co przed wojną. To dowód na to, że polityka Putina okazała się skuteczna: najbogatsi Rosjanie nie tylko nie zbuntowali się przeciwko władzy, ale stali się jej cichymi sojusznikami, wspierając gospodarkę wojenną i umacniając pozycję prezydenta.
Choć sankcje miały na celu osłabienie rosyjskiej elity finansowej i skłonienie jej do buntu przeciwko Putinowi, efekt był odwrotny. Zamrożenie aktywów i brak możliwości przeniesienia majątków na Zachód sprawiły, że miliarderzy nie mieli innego wyjścia, jak tylko zacieśnić współpracę z Kremlem. Każdy, kto próbował się wyłamać, musiał liczyć się z utratą fortuny i koniecznością emigracji.
Zdaniem analityka finansowego Alexandra Kolyandra z Centrum Analiz Polityki Europejskiej (CEPA) - Zachód zrobił wszystko, co możliwe, aby doprowadzić do tego, że rosyjscy miliarderzy zjednoczą się pod jednym sztandarem - cytuje eksperta BBC.
Nie było absolutnie żadnego planu, żadnego pomysłu, żadnej jasnej ścieżki, która pozwoliłaby komukolwiek z nich uciec. Aktywa zostały objęte sankcjami, konta zamrożone, majątek skonfiskowany. Wszystko to skutecznie pomogło Putinowi zmobilizować miliarderów, ich aktywa i pieniądze, i wykorzystać je do wsparcia rosyjskiej gospodarki wojennej - stwierdził analityk.
Ekspert podkreśla, że Putin stworzył nową klasę lojalnych bogaczy, których przyszłość zależy od utrzymania konfrontacji z Zachodem. Ich największym zagrożeniem nie są już zachodnie sankcje, ale ewentualny powrót dawnych właścicieli firm czy zmiana politycznego kursu Rosji.
W obliczu trwającego konfliktu i rosnącej izolacji Rosji, miliarderzy pozostają kluczowym elementem systemu władzy. Ich lojalność została kupiona nie tylko groźbą utraty majątku, ale także możliwością dalszego bogacenia się w warunkach wojennej gospodarki. Jak ocenia BBC, to właśnie ta mieszanka strachu i korzyści sprawia, że rosyjscy oligarchowie są dziś bardziej podporządkowani Kremlowi niż kiedykolwiek wcześniej.


