Władze w Grenlandii ogłosiły konieczność przeprowadzenia bezprecedensowych oszczędności – w ciągu najbliższych czterech lat budżet państwa musi zostać odciążony o astronomiczną kwotę 864 miliardów koron duńskich, co odpowiada około 115 miliardom euro. To reakcja na pogłębiający się kryzys finansów publicznych, który zagraża stabilności społecznej i politycznej wyspy.


  • Grenlandia boryka się z poważnym kryzysem finansowym, głównie przez spadające dochody z rybołówstwa, które od lat było podstawą jej gospodarki.
  • Dochody z państwowych przedsiębiorstw i podatków także drastycznie maleją, a rosnące koszty utrzymania rozproszonych osad i starzejące się społeczeństwo dodatkowo obciążają budżet.
  • Rząd planuje radykalne reformy, m.in. zaostrzenie zasad przyznawania świadczeń socjalnych, reformę emerytur oraz uszczelnienie systemu podatkowego, choć cięcia w opiece zdrowotnej mają być minimalne.
  • Eksperci wskazują, że kluczem do wyjścia z kryzysu może być dywersyfikacja gospodarki, zwłaszcza rozwój wydobycia surowców naturalnych i turystyki, choć oba te sektory wymagają ogromnych inwestycji.

Minister finansów Grenlandii, Mute B. Egede, nie ukrywa powagi sytuacji. Główną przyczyną trudności jest spadek dochodów z rybołówstwa, które od dekad stanowi filar grenlandzkiej gospodarki. W ostatnich latach zyski z połowów krewetek, halibuta i dorsza znacząco się zmniejszyły, co natychmiast odbiło się na budżecie państwa. Dodatkowo, dochody państwowych przedsiębiorstw spadły o połowę, a wpływy z podatków są coraz niższe.

Na tym nie kończą się problemy. Starzejące się społeczeństwo generuje coraz większe wydatki socjalne, a system świadczeń społecznych staje się coraz trudniejszy do utrzymania. Koszty obsługi niewielkich, rozproszonych osad rybackich, do których dostęp możliwy jest jedynie drogą lotniczą lub morską, są ogromne. Brakuje także lokalnych lekarzy, a zagraniczny personel niechętnie podejmuje pracę w surowych, arktycznych warunkach.

Radykalne reformy i cięcia - co czeka mieszkańców?

W odpowiedzi na kryzys, rząd Grenlandii zapowiada szereg radykalnych reform. Przede wszystkim zaostrzone zostaną przepisy dotyczące świadczeń socjalnych - osoby bezrobotne, które odmówią przyjęcia proponowanej pracy, mogą spodziewać się obniżenia zasiłków.

Planowana jest także gruntowna reforma systemu emerytalnego. Rząd zapewnia, że opieka zdrowotna zostanie dotknięta cięciami w minimalnym stopniu, jednak nie ulega wątpliwości, że mieszkańcy wyspy odczują skutki nadchodzących zmian.

Dodatkowo, władze planują zwiększyć dochody państwa poprzez uszczelnienie systemu podatkowego i poszukiwanie nowych źródeł przychodów. Jednak eksperci podkreślają, że bez wsparcia z zewnątrz oraz dywersyfikacji gospodarki, Grenlandia może mieć poważne trudności z wyjściem z kryzysu.

Uzależnienie od Danii i marzenia o niepodległości

Obecnie około 40 proc. budżetu Grenlandii pochodzi z dotacji przekazywanych przez rząd Danii. Kopenhaga nie tylko wspiera finansowo wyspę, ale także zapewnia jej bezpieczeństwo wewnętrzne oraz obecność sił zbrojnych. Jednak coraz głośniej mówi się o dążeniach do uzyskania pełnej niepodległości.

W ostatnich wyborach parlamentarnych zwyciężyła partia Demokraci, która opowiada się za suwerennością Grenlandii - jednak dopiero po osiągnięciu niezależności gospodarczej.

W skład koalicji rządzącej weszły również ugrupowania Inuit Ataqatigiit (IA), do którego należy minister Egede, socjaldemokratyczna partia Siumut oraz konserwatywna Atassut. Opozycję stanowi izolowana partia Naleraq, domagająca się natychmiastowego ogłoszenia niepodległości i zacieśnienia współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.

Czy surowce uratują wyspę?

Przewodniczący Rady Gospodarczej przy rządzie grenlandzkim, prof. Torben M. Andersen, ostrzega, że przyszłość wyspy jest niepewna. Gospodarka Grenlandii opiera się niemal wyłącznie na rybołówstwie i dotacjach z Danii, a populacja wyspy systematycznie się zmniejsza. Niski poziom wykształcenia mieszkańców oraz trudna, arktyczna geografia dodatkowo komplikują sytuację.

Jednak eksperci widzą szansę w rozwoju wydobycia surowców naturalnych. Zmiany klimatyczne sprawiają, że coraz większe obszary wyspy stają się dostępne, a Grenlandia dysponuje bogatymi złożami metali ziem rzadkich oraz potencjałem energetyki wodnej. Problemem pozostają jednak gigantyczne koszty inwestycji infrastrukturalnych - zanim rozpocznie się eksploatacja złóż, konieczna jest budowa portów, dróg, lotnisk i osiedli dla pracowników.

Alternatywną strategią jest rozwój turystyki. W ostatnim roku w stolicy Nuuk otwarto międzynarodowe lotnisko, co ma przyciągnąć większą liczbę turystów i inwestorów. Jednak także ten sektor wymaga znacznych nakładów finansowych i czasu, zanim zacznie przynosić wymierne korzyści.

Amerykańskie ambicje i geopolityczna gra o Arktykę

Kryzys finansowy Grenlandii nie umknął uwadze światowych mocarstw. Prezydent USA Donald Trump kilkukrotnie sugerował możliwość przejęcia wyspy przez Stany Zjednoczone, a wiceprezydent J.D. Vance otwarcie mówił o gotowości zaoferowania mieszkańcom Grenlandii znacznie większych środków niż te, które otrzymują od Danii.

Te wypowiedzi wywołały burzę zarówno w Kopenhadze, jak i w Nuuk, podkreślając strategiczne znaczenie wyspy w kontekście globalnych zmian klimatycznych i rywalizacji o zasoby Arktyki.