W czasie prezydenckiej debaty w Miami kandydat demokratów do Białego Domu John Kerry okazał się lepszy niż urzędujący prezydent - George W. Bush. To odczucia większości obserwatorów.

Telewizyjną debatę zdominowały spór o wojnę w Iraku i polityka zagraniczna.

Bush popełnił kolosalny błąd, decydując się na rozprawę z reżimem Saddama Husajna, zamiast ścigać przywódców al-Qaedy – zarzucił Bushowi kandydat demokratów. Osama Bin Laden wykorzystał inwazję na Irak, by rozpocząć kampanię propagandową i ogłosić światu, że Ameryka wypowiedziała wojnę islamowi. Musimy postępować znacznie mądrzej, planując nasze posunięcia w wojnie z terroryzmem - mówił John Kerry.

Osama bin Laden nigdy nie dyktował nam, jak mamy się bronić. Zadecydował o tym amerykański naród. Ja też tak zadecydowałem. W sprawie Iraku zdecydowaliśmy się na właściwe rozwiązania. A jeśli chodzi o błędy - to ty też je popełniłeś - odpowiadał Bush, zarzucając jednocześnie Kerry’emu, że najpierw poparł inwazję, a potem zmienił zdanie.

Mój przeciwnik w 2002 roku sam zadeklarował, że Saddam Husajn jest wielkim zagrożeniem. Ponadto w grudniu 2003 roku powiedział, że jeśli ktoś, kto wątpi, że świat byłby bezpieczniejszy bez Husajna, nie nadaje się, by być prezydentem Stanów Zjednoczonych - twierdził obecny prezydent. Prawdziwy przywódca tak nie postępuje.

W półtoragodzinnej wojnie na słowa pojawiły się także akcenty polskie. Poszliśmy na wojnę w Iraku we trójkę - Wielka Brytania, Australia i Stany Zjednoczone. To nie jest wielka koalicja. Moglibyśmy się lepiej postarać - mówił John Kerry. Zapomniałeś o Polsce i o pozostałych 30 krajach uczestniczących w koalicji - odpowiadał Bush.

Posłuchaj, jak na te słowa zareagowano w waszyngtońskim klubie demokratów, gdzie korespondent RMF przysłuchiwał się prezydenckiej debacie:

Wielu przyglądających się debacie jest zgodnych w ocenie: John Kerry zniszczył prezydenta. Prezydent wyglądał na niepewnego, zmieszanego, powtarzał w kółko to samo. Moim zdaniem Kerry był przekonujący; zasługuje na to, aby być prezydentem - mówił korespondentowi RMF jeden z obserwatorów.

Kerry wypadł bardzo dobrze – był spokojny, konkretny, stanowczy. Bush większość debaty spędził w defensywie; można odnieść wrażenie, że mógł swych racji bronić bardziej przekonująco. Jego zwolennicy powtarzają jednak, że stoi za nim siła argumentów. O amerykańskich reakcjach na przebieg i wyniki debaty, posłuchaj także w relacji Grzegorza Jasińskiego:

Jak wynika z sondażu sieci CBS przeprowadzonego tuż po debacie telewizyjnej - 44 procent widzów wskazało na kandydata demokratów, na obecnego prezydenta głosowało tylko 26 procent pytanych.