Ostra wymiana zdań ws. w Iraku, walki z terroryzmem oraz bezrobocia w USA. Tak wyglądała debata kandydatów na wiceprezydentów, Johna Edwardsa i Dicka Cheneya, obecnego wiceprezydenta.

To, co zrobiliśmy w Iraku było jak najbardziej słuszne. Gdybym miał teraz komuś doradzić w tej sprawie, to też bym opowiedział się za tego rodzaju rozwiązaniami - stwierdził Cheney.

Panie wiceprezydencie, nadal nie jest pan szczery wobec narodu amerykańskiego. A ludzie każdego dnia widzą prawdę w relacjach telewizyjnych z Iraku. We wrześniu straciliśmy więcej żołnierzy, niż w sierpniu, więcej w sierpniu niż w lipcu - odparował Edwards.

Cheney zarzucił swemu rywalowi, że niezbyt przykładał się do swych obowiązków gdy był senatorem, Edwards atakował wiceprezydenta za jego niejasne kontakty z koncernem Halliburton. który zarabiał krocie na dostawach dla amerykańskiej armii.

W pierwszych komentarzach debatę ocenia się jako remisową, z lekką przewagą Cheney’a. Chociaż wiceprezydent wydawał się chwilami zepchnięty do defensywy wtedy, kiedy musiał bronić wojny w Iraku, wielu obserwatorów wskazało jego jako zwycięzcę.