​Zrobimy wszystko co możliwe, by wyjaśnić ten tragiczny incydent z komendantem Jarosławem Szymczykiem - mówi RMF FM szef ukraińskiej policji. Ihor Kłymenko opowiedział naszym reporterom o spotkaniu z generałem i prezencie, który mu wręczył. Krzysztof Zasada i Mateusz Chłystun rozmawiali z szefem ukraińskich policjantów.

Kłymenko potwierdził nam w całości wersję przedstawioną wcześniej w RMF FM przez komendanta Szymczyka. Poinformował, że dał mu wielokrotnie sprawdzoną tubę po wystrzelonym granatniku, którą przerobiono na głośnik. 

"Taka symboliczna pamiątka"

Z granatnika w naszym prezencie pozostał tylko korpus, podkreślam - korpus. W pełni sprawdzony przez specjalistów i przerobiony na głośnik. Taka symboliczna pamiątka. Podczas spotkania z generałem Szymczykiem w moim gabinecie włączaliśmy go i słuchaliśmy z niego muzyki - powiedział Kłymenko. 

Generał Kłymenko nie wie natomiast, co dał Jarosławowi Szymczykowi wiceszef Służby do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych Dmytro Bondar, bo było to podczas innego spotkania.

Generał Bondar został zawieszony. Wszczęto właśnie śledztwo w tej sprawie. Zbadane mają być okoliczności związane z wręczaniem prezentów generałowi, a także analizowany ma być transport tych podarunków przez ukraińskie terytorium.

Jeśli coś takiego znalazło się w rękach naszych kolegów, to tragiczna pomyłka, tragiczne nieporozumienie, jakie oczywiście nie powinno się wydarzyć - podkreślił Kłymenko.

Ihor Kłymenko, rozmawiając z RMF FM, wyraził nadzieję, że ten incydent nie wpłynie na doskonałe - jak mówił - stosunki polsko-ukraińskie i dziękował za pomoc naszego kraju, którą okazujemy Ukraińcom.

Gdy pojawił się komunikat polskiego MSWiA, że eksplodował prezent przywieziony z Ukrainy, nie mogłem uwierzyć, że do tego doszło - mówił nam generał Kłymenko. To był dla mnie szok, ponieważ osobicie kontroluję wszystkie prezenty, które przygotowujemy i wręczamy delegacjom, które do nas przyjeżdżają. Całą noc zamartwiałem się tą sytuacją - powiedział.

Szymczyk otrzymał dwa granatniki

Jak dowiedzieli się dziennikarze RMF FM od członka polskiej delegacji, generał Jarosław Szymczyk otrzymał w Ukrainie dwa granatniki przeciwpancerne (prawdopodobnie RGW-90), które - jak przekonywali Ukraińcy - miały być zużyte.

Pierwszy prezent pochodził od Komendanta Głównego Narodowej Policji Ukrainy Ihora Kłymenki. Był to nietypowy, wojenny prezent, jaki robią teraz Ukraińcy - zużyty granatnik przeciwpancerny, którym ostrzeliwano rosyjskie czołgi. Wyglądem przypomina długą tubę, po dwóch stronach zaślepioną styropianem. Przerobiono go na głośnik. Komendant Kłymenko - jak opowiada nam członek delegacji - nawet puszczał muzykę, pokazując jego działanie. Ukraińcy zapewniali, że nie ma tam materiałów wybuchowych.

Później polscy policjanci spotkali się jeszcze z szefem Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych generałem Sierhijem Krukiem. Po spotkaniu zastępca Kruka Dmytro Bondar oprowadził ich po sali, gdzie zgromadzono przedmioty, jakie w czasie walk zneutralizowała dowodzona przez nich służba, m.in. pociski czy miny.

Na koniec, żegnając się, gen. Bondar również dał gen. Szymczykowi prezent - identyczną tubę granatnika. Ta jednak nie była przerobiona na głośnik, ale Ukraińcy zapewnili, że granatnik jest zużyty i bezpieczny. Co więcej, mówili, że można go przewieźć bez zgłoszeń, że był wart tyle, co cena złomu. Jak mówi nasz informator, delegacja samochodami wróciła do Warszawy, a otrzymane prezenty gen. Szymczyk zostawił na zapleczu swojego gabinetu.

"Wybuch był potężny"

Szef polskiej policji, po opuszczeniu szpitala przekazał dziennikarzom RMF FM, że następnego dnia po powrocie z Ukrainy chciał przełożyć prezenty na zapleczu swojego gabinetu. W chwili, kiedy przestawił pionowo na podłodze jeden z granatników, dosłownie po sekundzie doszło do eksplozji.

Wybuch był potężny - siła uderzenia przebiła podłogę, a z drugiej strony uszkodziła sufit - mówi nam gen. Szymczyk.

Duże zniszczenia w Komendzie Głównej Policji

Zniszczenia po wybuchu są na trzech kondygnacjach budynku - od parteru do drugiego piętra. Głównie chodzi o wyrwy w podłodze pomieszczenia socjalnego gen. Szymczyka, a także w podłodze na poziomie pierwszego piętra. "Mają okrągły kształt. Wielkość mniej więcej obiadowego talerza" - donosi dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada. Przez dziurę z gabinetu komendanta widać pomieszczenie ochrony budynku na parterze.

Z naszych informacji wynika, że poza tymi uszkodzeniami nie ma większych strat. Nie wypadły szyby z okien, nie było też pożaru.

Pomieszczenia Komendy Głównej Policji uszkodzone w eksplozji, do której doszło w gabinecie szefa policji, zostały już przywrócone do użytkowania.

"Wykluczam dymisję Komendanta Głównego Policji"

Komendant na antenie TVP Info odniósł się do spekulacji na temat swojego odwołania, mówiąc, że w tej sprawie to on ma status osoby poszkodowanej i nie zamierza składać dymisji. Choć, oczywiście, podporządkuje się decyzjom premiera i szefa MSWiA w tej kwestii.

Komendant dodał, że zdaje sobie sprawę ze strat, do jakich doszło, także tych wizerunkowych, ale jak powiedział "lepsze memy niż nekrologi".

"Ucinając spekulacje medialne, wykluczam dymisję Komendanta Głównego Policji" - napisał na Twitterze szef MSWiA Mariusz Kamiński. Odniósł się w ten sposób do niepotwierdzonych informacji o poszukiwaniu przez MSWiA następcy gen. insp. Jarosława Szymczyka.

Tymczasem premier Mateusz Morawiecki podważa słowa Kamińskiego. Pytany dziś o wczorajszą deklarację szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego premier powtórzył, że sprawa wystrzału z granatnika w Komendzie Głównej jest dokładnie badana, a decyzję o przyszłości Komendanta podejmie on sam, nie minister.

Komendant Szymczyk, który w telewizyjnym studiu pojawił się z opatrunkiem na uchu, przyznał, że jego narząd słuchu poważnie ucierpiał i czeka go długie leczenie. Mimo to chce nadal pełnić służbę.

Opracowanie: