Wiceminister sportu i turystyki Łukasz Mejza idzie na bezpłatny urlop. Poprosił też o urlop w wykonywaniu obowiązków posła. O swojej decyzji Mejza poinformował na Facebooku.

"Chcąc w najbliższych tygodniach w pełni poświecić się walce o swoje dobre imię, prawdę i sprawiedliwość, zawieszam swój udział w pracach MSiT. Zawnioskowałem o udzielenie mi od dzisiaj urlopu bezpłatnego w MSiT, na który otrzymałem zgodę. Wystąpiłem również do Marszałek Sejmu o urlop z wykonywania obowiązków poselskich" - napisał na Facebooku Łukasz Mejza. "Wbrew pojawiającym się insynuacjom zapewniam, że wspieram i nadal będę wspierać obóz Zjednoczonej Prawicy" - dodał. 

Jackowski: Zawieszenie to nie rezygnacja

Senator PiS Jan Maria Jackowski pytany o zapowiedź Mejzy, zwracał uwagę, że "zawieszenie to nie rezygnacja - pan Mezja będzie na bezpłatnym urlopie w MSiT i nie będzie pobierał uposażenia". A instytucja urlopu dla parlamentarzystów też jest jak najbardziej regulaminowa i opisana w prawie - dodał. Tak czy inaczej, zdaniem Jackowskiego, do czasu rozstrzygnięcia jego sprawy Mejza nie powinien wykonywać funkcji publicznych.

Senator był dopytywany, czy do czasu wyjaśnienia nie powinna nastąpić jednak dymisja Mejzy. Moim zdaniem jak najbardziej powinna być dymisja, natomiast (zawieszenie) to jest formuła polityczna, która najprawdopodobniej została uzgodniona - powiedział Jackowski.

Zwrócił uwagę, że "poseł Mejza jest fragmentem środowiska politycznego Republikanie, które bardzo walczy o swoich polityków".

Także wcześniej Republikanie stali murem za panem ministrem Mejzą. Spekulacje, że to tylko jeden głos (w Sejmie - PAP), nie są do końca prawdziwe. Przypomnę sytuację sprzed kilku tygodni w Sejmie, kiedy podobno maszyny do głosowania się zepsuły. Okazało się, że chodziło o to, by Kamil Bortniczuk miał gwarancję, że będzie ministrem sportu, a Łukasz Mejza jego zastępcą. Gdy Jarosław Kaczyński potwierdził to w wywiadzie dla PAP, natychmiast maszyny zaczęły dobrze działać - opowiedział senator.

Terlecki: Cierpliwość też ma swoje granice

Zanim oświadczenie Łukasza Mejzy ukazało się w internecie, dziennikarze zwracali w Sejmie uwagę wicemarszałkowi Sejmu Ryszardowi Terleckiemu, że polityczna presja nie podziałała na wiceministra sportu i nie skłoniła go do dymisji. Myślę, że podziała w najbliższym czasie i doczekamy się zawieszenia - odpowiedział Terlecki. Podkreślił, że on sam nie rozmawiał z Mejzą.

Dopytywany, co z dymisją wiceministra sportu i turystyki, powiedział, że "zawsze takim rozwiązaniem bardziej honorowym jest samozawieszenie się".

Na pytanie, czy większość sejmowa cierpliwie czeka zatem na decyzję samego Mejzy, powiedział: "Cierpliwość też ma swoje granice".

"Gdybym był Łukaszem Mejzą, zawiesiłbym swoje funkcjonowanie w ministerstwie"

Wczoraj w Porannej rozmowie w RMF FM szef MEiN Przemysław Czarnek dopytywany, czy Mejza zostanie w rządzie, Czarnek powiedział, że "to są decyzje pana premiera, natomiast niewątpliwie jest to trudna sprawa". Trwa postępowanie sprawdzające te wszystkie doniesienia, niewątpliwie jest to trudna sprawa i dla nas nieprzyjemna - dodał.

Gdybym był Łukaszem Mejzą, którego lubię, zawiesiłbym swoje funkcjonowanie w ministerstwie do czasu wyjaśnienia sprawy - powiedział szef MEiN. Jak podkreślił, "wtedy rzeczywiście wyglądałoby to lepiej". Ale to jest moje zdanie - zastrzegł.

Podkreślił przy tym, że nie mówi jednak o poddaniu się. Ja mówię o zawieszeniu funkcjonowania na urzędzie wiceministra sportu. To nie jest poddanie - podkreślił.

Sprawa Łukasza Mejzy

Pod koniec listopada Wirtualna Polska podała, że Mejza założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych na raka, Alzheimera czy Parkinsona. Jak twierdzi portal, Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak zarówno w Polsce, jak i na całym świecie uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne.

Poseł Łukasz Mejza zorganizował w środę konferencję prasową, podczas której odniósł się do publikacji prasowych na swój temat. Mejza nazwał publikacje portalu WP "największym atakiem politycznym po 1989 roku". Atak ten jest wymierzony we mnie, ale jego celem jest obalenie większości rządowej - przekonywał polityk.

Dziś z kolei wp.pl podała, że inna firma Mejzy, która zarobiła niemal milion złotych na organizacji szkoleń ze środków unijnych, będzie musiała zwrócić ponad 664 tys. zł. "To nie koniec kontroli tej działalności Łukasza Mejzy. Urzędnicy sprawdzili tylko środki wydane w ramach współpracy z Agencją Rozwoju Regionalnego. Wciąż sprawdzają współpracę z Zachodnią Izbą Przemysłowo-Handlową" - napisał portal.

Łukasz Mejza zasiada w Sejmie od marca tego roku. Objął mandat po zmarłej posłance KP-PSL Jolancie Fedak. Po wejściu do Sejmu Mejza nie przystąpił do klubu Koalicji Polskiej-PSL i pozostał niezrzeszony. Wiceministrem sportu jest od października - objął funkcję z rekomendacji Partii Republikańskiej.