"To tylko 3 dni nauki zdalnej. Nie byłoby nauki zdalnej, gdyby nie święta" - mówi w Porannej rozmowie w RMF FM minister edukacji Przemysław Czarnek pytany o wprowadzenie ponownego nauczania on line. Skąd taka decyzja? "Żeby ukrócić kontakty okołoszkolne" - odpowiada gość Roberta Mazurka. "Służby sanitarne postulowały, żeby wykorzystać te trzy dni na pobyt w domu" - tłumaczy.

Minister edukacji Przemysław Czarnek pytany o przymusowe szczepienia dla nauczycieli odpowiada: nie jestem zwolennikiem. "Nie ma mowy, żeby nauczyciele, którzy się nie zaszczepią, tracili pracę. Nie stać nas na to" - zaznacza. 

Co z pedagogami, którzy się nie zaszczepią? "Będę o tym rozmawiał z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim" - mówi gość Roberta Mazurka. 

Zdaniem szefa MEiN nauczyciele są w 80 proc. zaszczepieni. Pytany, czy sam się zaszczepił odpowiada: tak, dwoma dawkami. Idę na trzecią. 

Przemysław Czarnek: Kurator, na wniosek rodziców będzie mógł nie wpuścić do szkoły organizacji pozarządowej

"Kurator będzie miał prawo sprzeciwu na wniosek rodziców, jeśli organizacja pozarządowa przedłoży projekt treści, które, zdaniem rodziców, są demoralizujące" - mówi minister edukacji Przemysław Czarnek o jednym z zapisów tzw. "lex Czarnek" - ustawy, którą Sejm ma zająć się jeszcze w grudniu.

W internetowej części rozmowy Roberta Mazurka w RMF FM, padło też pytanie o to, czy MEiN obetnie mniejszości niemieckiej w Polsce dotacje na naukę języka niemieckiego.

"Będą rozmowy pana premiera z kanclerzem Scholzem, będą rozmowy MSZ-u z ambasadorem RFN, żeby jeszcze raz pokazać, że Polska przekazuje na naukę języka niemieckiego dla mniejszości niemieckiej 236 mln złotych. To jest budżet średniej wielkości uniwersytetu". 

"Rząd Niemiec przekazuje dla Polaków w Niemczech zero. Więc chcielibyśmy wytłumaczyć naszym przyjaciołom niemieckim i partnerom, że chcielibyśmy wzajemności w tych relacjach międzynarodowych. Jeśli nie, to będziemy niestety musieli przekazać środki finansowe na Polaków w Niemczech, którzy też potrzebują kultywowania języka polskiego, polskiej kultury" - odpowiedział minister Przemysław Czarnek. 

PRZECZYTAJ ROZMOWĘ ROBERTA MAZURKA:

Robert Mazurek: Łukasz Mejza będzie jeszcze długo pana kolegą w rządzie?

Przemysław Czarnek: Nie wiem. To są decyzje pana premiera, natomiast niewątpliwie jest to trudna sprawa. Trwa postępowanie sprawdzające te wszystkie doniesienia, niewątpliwie jest to trudna sprawa i dla nas nieprzyjemna. Myślę, że...

... a nie ma pan własnego zdania w tej sprawie?

Mam własne zdanie i na gdybym był Łukaszem Mejzą, którego lubię, zawiesiłbym swoje funkcjonowanie w ministerstwie do czasu wyjaśnienia sprawy. Wtedy rzeczywiście wyglądałoby to lepiej. Ale to jest moje zdanie.

Łukasz Mejza ma inną logikę. Uważa, że jak się podda to opozycja przejmie władzę.

Ja nie mówię o poddaniu. Ja mówię o zawieszeniu funkcjonowania na urzędzie wiceministra sportu. To nie jest poddanie. 


Adam Niedzielski w tym studiu, mniej więcej tydzień temu, mówił: na pewno wiemy w tej chwili, że restrykcje są mało skutecznym środkiem ograniczenia wzrostu pandemii. Są bezsensowne - mówił minister zdrowia, po czym, tydzień później mówi: zamknijmy szkoły.

Nie zamkniemy, tylko przejdziemy na tryb zdalny. Na trzy dni. Przed świętami. Długo dyskutowałem z panem ministrem Niedzielskim, dlatego, że sytuacja w szkołach nie jest zła. Poziom zakażeń w szkołach nie jest wysoki. 95 procent, a np. w województwie lubelskim wczoraj 97 procent dzieci uczestniczyło w trybie stacjonarnym w szkole. To znaczy, że nie ma ani objawów, ani kwarantanny, ani kontaktu. Natomiast argumentacja służb sanitarnych - bo to one w tej sprawie podejmowały decyzje nie ja - jest taka, żeby ukrócić kontakty okołoszkolne w to jest kilkanaście milionów osób w ruchu przed światami, bo przy stole wigilijnym w piątek wieczorem się spotykamy z dziadkami, z pradziadkami, to lepiej na te trzy dni iść na naukę zdalną. To nie jest dużo. 

Adam Niedzielski w tym studiu, mniej więcej tydzień temu, mówił: na pewno wiemy w tej chwili, że restrykcje są mało skutecznym środkiem ograniczenia wzrostu pandemii. Są bezsensowne - mówił minister zdrowia, po czym, tydzień później mówi: zamknijmy szkoły.

Nie zamkniemy, tylko przejdziemy na tryb zdalny. Na trzy dni. Przed świętami. Długo dyskutowałem z panem ministrem Niedzielskim, dlatego, że sytuacja w szkołach nie jest zła. Poziom zakażeń w szkołach nie jest wysoki. 95 procent, a np. w województwie lubelskim wczoraj 97 procent dzieci uczestniczyło w trybie stacjonarnym w szkole. To znaczy, że nie ma ani objawów, ani kwarantanny, ani kontaktu. Natomiast argumentacja służb sanitarnych - bo to one w tej sprawie podejmowały decyzje nie ja - jest taka, żeby ukrócić kontakty okołoszkolne w to jest kilkanaście milionów osób w ruchu przed światami, bo przy stole wigilijnym w piątek wieczorem się spotykamy z dziadkami, z pradziadkami, to lepiej na te trzy dni iść na naukę zdalną. To nie jest dużo.

Tak. Trzy dni teraz, trzy dni później. Problem w tym, że jak się mówi albo minister Niedzielski miał rację i te restrykcje są nieskuteczne, to po co ta zabawa. Albo minister Niedzielski nie miał racji i te restrykcje są skuteczne, to wtedy moje pytanie brzmi dlaczego tak późno? Trzeba było wcześniej reagować, może wcześniej byśmy się uchronili przed falą zakażeń.

Powtarzam. Jeżeli chodzi o restrykcje szeroko pojęte, to się nie wypowiadam. Być może rzeczywiście jest fakt, że one nie są tak skuteczne jak myślimy. Natomiast nie traktuję nauki zdalnej, liczącej trzy dni, przed świętami... Pamiętajmy, że wykorzystujemy święta. Nie byłoby tego, gdyby nie święta.

Z perspektywy normalnych ludzi, normalnych słuchaczy wygląda to tak: będą restrykcje w kościołach, dzieciaków do szkół posłać nie można, ale już np. sylwestry, takie rzeczy... bawić się możemy, uczyć nie za bardzo. Słuszną linię ma nasza władza.

Uczyć się będziemy w trybie zdalnym, tak czy inaczej. Jesteśmy na to przygotowani po inwestycjach...

... niech już pan nie opowiada takich rzeczy. Każdy wie...

... proszę spotkać się z dyrektorami i zapytać, ile mają sprzętu. Trzy dni panie redaktorze, proszę dać mi dokończyć ten wątek, ja nie postulowałem tego, żeby było jasne. Jestem zwolennikiem nauki stacjonarnej, natomiast przyjmuje argument służb sanitarnych, że prewencyjnie dobrze będzie te trzy dni wykorzystać przed świętami na pobyt w domu a nie na zewnątrz i być może w ten sposób uchronić naszych dziadków i pradziadków przy stole wigilijnym.

Rzecznik Praw Dziecka tu był i sam opowiadał jak wygląda nauka zdalna w przypadku jego dzieci w szóstej klasie. Pół roku jedna lektura. Panie ministrze, to była fikcja. Ja pana o to nie obwiniam, ale to była fikcja. Jeżeli chcecie to teraz przedłużać, to powiedzcie w imię czego. Ale jeszcze jedna sprawa. Co z nauczycielami, którzy postanowią się nie zaszczepić. Od marca, podobno, będą mieli taki obowiązek.

Ja będę dyskutował tu z panem ministrem Niedzielskim, w ramach rządu. Ja nie jestem entuzjastą, najdelikatniej rzecz ujmując, przymusowych szczepień. A już w ogóle nie jestem entuzjastą tego, żeby przymuszać tylko niektóre grupy osób i niektóre zawody. Nauczyciele to są osoby zaszczepione w ponad 80 proc. To jest bardzo duży stopień zaszczepienia.

80 proc., tzn., że co piąty nie jest.

To znaczy, że co piąty nie jest. Mniej niż co piąty, ok. 19 proc. to są osoby niezaszczepione. 81 proc. to zaszczepieni.

Co piąty, panie ministrze.

Cztery piąte to zaszczepieni, ja wolę patrzeć na tę szklankę wody. Ja będę dyskutował z panem ministrem Niedzielskim, dlatego, że nas nie stać na to, żeby ewentualnie 19 albo nawet 15 proc. nauczycieli, jeśli nie zechcą się zaszczepić, nie pracowało w szkole. To jest niemożliwe. Dlatego to trzeba naprawdę wielkiej rozwagi w podejściu do 1 marca.

Czyli co? To będzie fikcyjny przepis?

Panie redaktorze, nie ja go wymyślałem. Proszę pytać pana ministra Niedzielskiego. Ja nie jestem, jeszcze raz powtarzam, najdelikatniej rzecz ujmując, entuzjastą przymusowych szczepień.

Pan jest przeciwnikiem przymusowych szczepień, powiedział pan to parę razy.

Jestem zaszczepiony podwójną dawką, idę na potrójną, tak jak cała moja rodzina, tak jak również dziadkowie, wszystkich zachęcam, natomiast bądźmy rozważni też w tym wszystkim.

Ale jeżeli nie, to panie ministrze, kiedy zapadną te decyzje w takim razie, co z tymi nauczycielami, którzy się nie chcą zaszczepić? I jak będzie to w ogóle wyglądało, to sprawdzanie?

Jeszcze raz powtarzam, nie ma mowy, żeby nauczyciele w jakikolwiek sposób tracili pracę w szkole, bo nas nie stać na to, żebyśmy od 1 marca mieli, nie wiem, 10 czy 15 proc. problemów kadrowych w szkołach. To jest po prostu niemożliwe.

Ja państwu przetłumaczę. Minister edukacji mówi: "Ten przepis będzie przepisem martwym od początku. I tak ci nauczyciele będą pracować, i tak".

Nie, ja tylko mówię, że nas nie stać na to, żebyśmy mieli 15 proc braków kadrowych od 1 marca. To jest zupełnie jasne i dlatego musimy wypracować odpowiedni konsensus.

"Jak wielokrotnie zapowiadaliśmy, będziemy realizować program tworzenia gabinetów stomatologicznych i lekarskich w szkołach" - to Beata Szydło, 6 lat temu. Konstanty Radziwiłł, jak był ministrem zdrowia, mówił dokładnie to samo: "Chcielibyśmy, żeby w każdej szkole był gabinet zdrowia, a także, żeby w większych szkołach były gabinety stomatologiczne." Jak wam się to udało w 6 lat, panie ministrze, wprowadzić w życie?

 Jeszcze się nie udało na taką skalę, jaką byśmy chcieli, żeby w każdej szkole.

To ja panu powiem. W 2015 roku było 1216 gabinetów lekarskich i udało wam się - w rok, półtora mieliście 1218 - dwa gabinety więcej. W następnym roku, 2017 kupiliście 16 dentobusów. Nie wiem, czy one jeżdżą, czy pandemia spowodowała, że nie jeżdżą i gdzieś stoją? Natomiast panie ministrze, 16 dentobusów, na prawie 5 mln uczniów. Przecież to jest jakaś kompletna fikcja.

To jest jedna z płaszczyzn, która rzeczywiście jest do zagospodarowania. Mam tego pełną świadomość. Nie wszystko udało się w ciągu roku zrobić.


Ale jakiego roku? Panie ministrze. Sześciu lat.

Ale jak pan redaktor pozwoli, to odpowiem na pytania dotyczące np. gabinetów stomatologicznych. Problem gabinetów stomatologicznych był przepotężny, tych, które są - a najwięcej jest w województwie lubelskim, żeby było jasne, zdecydowanie najwięcej - to jest taki, że w czasie pandemii koronawirusa nie wyrabiali w ogóle tego kontraktu, który mieli z NFZ-u, bo nie było dzieci w szkołach. Wyszliśmy naprzeciw wtedy gabinetom dentystycznym, wraz z NFZ-em.

Co pan opowiada? Jakie "wyszliśmy naprzeciw"? Towarzysz Gierek mówił, że "wychodzimy naprzeciw".

Wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom...

O właśnie, dokładnie tak mówił.

...jeśli chodzi o zmiany w podejściu do rozliczania kontraktów, to NFZ zrobił.

Panie ministrze, prawda jest taka - przez 6 lat nie zrobiliście nic. Panie ministrze, to jeszcze tylko na koniec, ostatni argument. Kiedy Jarosław Kaczyński w 2011 roku, 10 lat temu, mówił o tym, to mówił, że w 3 lata damy radę zmienić sytuację. Rządzicie 6, nie zmieniliście nic.

Nie. Wie pan, mówienie, że nic nie zmieniliśmy przez 6 lat jest rzeczywiście odejściem od rzeczywistości.