Bronisław Komorowski chce, by zakazać zasłaniania twarzy podczas demonstracji. Prezydent powiedział "Gazecie Wyborczej", że burdy podczas Marszu Niepodległości dowodzą słuszności jego propozycji. Zastrzegł, że od zakazu zakrywania twarzy byłyby wyjątki - gdyby zgłosił to organizator lub uzasadniał to scenariusz demonstracji.

Zniszczenia po Marszu Niepodległości, który przeszedł przez Warszawę 11 listopada, są wstępnie szacowane na 120 tysięcy złotych. Do burd doszło przed budynkiem rosyjskiej ambasady i przed tzw. skłotami przy ul. ks. Skorupki i ul. Wilczej, a także na pl. Zbawiciela, gdzie podpalona została instalacja "Tęcza".

Prezydent RP uważa, że gdyby przyjęto jego propozycję zakazu zakrywania twarzy, do takich burd by nie doszło. Prezydent gotowy jest wrócić do inicjatywy i pozytywnie ocenia zmianę stanowiska SLD - mówiła wczoraj dyrektor biura prasowego prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek.

Swój projekt Bronisław Komorowski zgłosił po raz pierwszy dwa lata temu, po zadymie podczas Marszu Niepodległości koło pomnika Dmowskiego. Jego pomysł spotkał się wtedy z oporem wszystkich partii politycznych. Teraz jednak SLD niespodziewanie zapowiedział własny projekt w tej sprawie.

Ponad 70 zatrzymanych

Jak dotąd po poniedziałkowych burdach zatrzymano 72 osoby. Wśród nich jest jedna osoba podejrzewana o podpalenie "Tęczy" oraz trzy, które mogły mieć związek z podpaleniem budki wartowniczej przy ambasadzie Rosji, próbami wejścia na jej ogrodzenie i obrzucania terenu ambasady racami.

Podczas zamieszek rannych zostało 12 policjantów.

(jad)

Gazeta Wyborcza/PAP