Prymas Polski abp Wojciech Polak został odwołany z funkcji odpowiedzialnego za powołanie Komisji badającej przestępstwa wobec małoletnich w Kościele. W jego miejsce powołano bp. Sławomira Odera. Rada Prawna Konferencji Episkopatu Polski, której skandaliczny dokument ujawniliśmy w kwietniu 2025 r., zwyciężyła w sporze o powołanie niezależnej Komisji. Czy to oznacza koniec projektu w kształcie, jaki był zapowiadany? I co wynika z tych decyzji? Dziennikarz RMF FM Tomasz P. Terlikowski dotarł do dokumentów i informacji na ten temat.

Zacznijmy od tego, co wiadomo powszechnie. W oficjalnym komunikacie po 401. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski poinformowano, że zespół prowadzący prace nad powołaniem Komisji i stojący na jego czele Prymas Polski abp Wojciech Polak zakończyli prace.

"Zebranie Plenarne zdecydowało o powołaniu Zespołu ds. opracowania dokumentów dotyczących funkcjonowania Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich przez niektórych duchownych. Jego przewodniczącym został wybrany bp Sławomir Oder" - można było przeczytać w komunikacie.

Jak udało się ustalić dziennikarzowi RMF FM, Prymas Polski i jego zespół zostali odsunięci od prowadzenia tej sprawy, by przezwyciężyć klincz z Radą Prawną Konferencji Episkopatu Polski. Mianowanie na stanowisko bp. Sławomira Odera, który jest członkiem Rady Prawnej KEP, miało przyczynić się do przezwyciężenia wspomnianego impasu.

Czy tak rzeczywiście będzie? Szczegółowa rekonstrukcja zdarzeń - w oparciu o dokumenty i informacje, do jakich dotarł Tomasz Terlikowski - pozwala stwierdzić, że nie. To, co się wydarzyło na dzisiejszym posiedzeniu KEP, oznacza w istocie zwycięstwo Rady Prawnej KEP, która sprzeciwia się powołaniu Komisji, mnoży wątpliwości i przekonuje, że nie ma to sensu. Biskup Oder, który, gdy prowadził proces beatyfikacyjny Jana Pawła II, nie zbadał - co sam przyznał - szczegółowo wątpliwości dotyczących postawy papieża z Polski wobec przestępstw seksualnych w Kościele, nie gwarantuje ani obiektywizmu, ani odpowiednich kompetencji do prowadzenia prac nad powołaniem komisji. I wszystko wskazuje na to, że o powołanie takiej właśnie osoby, która nie gwarantuje wytrwałości i zaangażowania w tej sprawie, chodziło biskupom.

Wniosek ten można wyciągnąć z dokumentacji dotyczącej 400. Zebrania Plenarnego KEP. Odbywało się ono krótko po tym, jak RMF FM ujawniło skandaliczny dokument Rady Prawnej KEP, w którym wzywano biskupów do złamania danej opinii publicznej, osobom skrzywdzonym i wiernym Kościoła obietnicy dotyczącej powołania niezależnej Komisji badającej skalę przestępstw seksualnych i ich tuszowania w Kościele. Dokument ten i jego ujawnienie wywołało skandal i sprawiło, że - wbrew oczekiwaniom sekretarza KEP - zasady dotyczące powołania komisji nie zostały wówczas odrzucone.

Jak udało się ustalić dziennikarzowi RMF FM (w oparciu o wiarygodne, także pisemne, źródła), podczas tamtego posiedzenia przewodniczący Rady Prawnej KEP bp Ryszard Kasyna wyrażał ubolewanie z powodu ujawnienia i komentowania przez dziennikarzy dokumentu przygotowanego przez podległe mu ciało, a potem przystąpił do ostrej krytyki dokumentu powołującego Komisję.

Jakie były zarzuty?

Bp Ryszard Kasyna, referując opinie swoich współpracowników, podkreślał, że biskupi głosowali nad jej powołaniem pod presją mediów, które dyskutowały nad decyzjami Jana Pawła II, i że dopiero później zrozumieli, iż Komisja miałaby zająć się także ich działaniami, a także mieć charakter śledczy. Jego zdaniem Komisja jest niepotrzebna, bowiem w każdej diecezji działają delegaci, którzy mogą wysłuchiwać osoby skrzywdzone, a zatem nie ma powodu, by powoływać osobną Komisję. Jego zdaniem Komisja nie będzie w stanie zweryfikować prawdziwości ich zeznań. Jego niepokój budził także fakt, że Komisja mogłaby przesłuchiwać biskupów.

Przewodniczący Rady Prawnej KEP ostrzegał biskupów także przed słowem "zadośćuczynienie", które jest "kojarzone głównie z odszkodowaniem finansowym". Mocno skrytykował także "wypłynięcie dokumentu", a swoje wystąpienie zakończył apelem o zdrowy rozsądek i pracę "w wolności, a nie pod pręgierzem medialnych oczekiwań, albowiem to Konferencja Episkopatu Polski decyduje o ewentualnym powołaniu komisji i ma prawo szczegółowo określić podstawę".

Odpowiedź Prymasa Polski

Odpowiedzi na te zarzuty udzielił Prymas Polski abp Wojciech Polak. Jego zdaniem trudności we współpracy z Radą Prawną KEP nie dotyczyły wcale zastrzeżeń prawnych, ale tego, że jej członkowie podważali samą ideę istnienia Komisji, a jakiekolwiek próby porozumienia kończyły się zawsze odrzuceniem nowych wersji dokumentu przez Radę Prawną KEP, która - zdaniem Prymasa Polski - wychodziła poza mandat powierzony jej przez KEP.

Rolą Rady Prawnej KEP jest wskazanie wad, a nie wnioskowanie o odrzucenie samego powołania Komisji. Prymas Polski odniósł się także do szczegółowych zarzutów, przypomniał, że wysłuchanie skrzywdzonych - tam, gdzie oni żyją - jest zupełnie zwyczajnym źródłem historycznym, i że konieczne jest ich wysłuchanie; nie chodzi o przesłuchiwanie biskupów, ale możliwość ich wysłuchania - tak, by poznać także ich argumentację. Mocno podkreślał też, że nie istnieje możliwość wykorzystania informacji zebranych przez Komisję do uzyskiwania odszkodowań czy zadośćuczynień, bo... "istnieje jedynie niewielkie niebezpieczeństwo posłużenia się materiałem Komisji do złożenia pozwów cywilnych, gdyż będzie to materiał przechowywany przez prawną osobę kościelną, niebędący w dyspozycji osoby, która chciałaby taki pozew złożyć; jedyne ryzyko w tym zakresie mogłoby dotyczyć organów ścigania".

Jednocześnie Prymas Polski zapowiedział, że jeśli dokument zostanie odrzucony, to prosi on o publiczne uzasadnienie tej decyzji, a także zapowiedział ustąpienie z funkcji odpowiedzialnego za powołanie Komisji.

Po tej wymianie zdań biskupi udali się na dyskusję w grupach nad przedstawionym materiałem dotyczącym Komisji. Osiem z dziewięciu grup uznało konieczność kontynuowania prac. Ostatecznie biskupi przegłosowali decyzję o kontynuowaniu "prac do powołania Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich w Kościele katolickim w Polsce od roku 1945 do momentu utworzenia Komisji, z uwzględnieniem uwag dotyczących dokumentów w sprawie powołania i działania Komisji". Jakie to były uwagi? W największym skrócie dotyczące składu Komisji, nieoceniania działań osób zmarłych, nieoceniania biskupów i przełożonych zakonnych, a także weryfikacji wszystkich zeznań ustnych w materiale źródłowym.

Poprawione wytyczne

Zespół ekspertów zebrany wokół Prymasa Polski przygotował poprawione wytyczne, które uwzględniały zgłoszone poprawki. Jasno wskazano w poprawionym dokumencie, że Komisja nie będzie miała charakteru śledczego, a jej celem będzie "zbadanie rozmiaru i charakterystyki tego zjawiska z uwzględnieniem zmieniającego się kontekstu prawnego, społecznego i historycznego oraz wysłuchania osób skrzywdzonych". Komisja miała więc badać "powtarzalność wzorców i okoliczności popełniania tych przestępstw, reakcji instytucjonalnej i duszpasterskiej" (art. 1, ust. 1) oraz "powtarzalnych wzorców jej występowania i sposobów reagowania wspólnot i instytucji Kościoła katolickiego na informacje dotyczące tych przestępstw" (art. 1, ust. 3). Uzupełniono także podpunkt dotyczący wysłuchiwania osób skrzywdzonych, podkreślając, że "Komisja może wysłuchać osoby skrzywdzone lub inne osoby, których wysłuchanie uzna za wskazane" i dodano "traktując te relacje jako źródło wiedzy, w zależności od oceny ich wiarygodności". 

Zmienione zostały także zapisy (dziennikarz RMF FM dysponuje pełną treścią tego dokumentu, którego, by chronić źródła swoich informacji, nie będzie ujawniał), że w przypadku osób zmarłych nie ma mowy o "zarzutach", ale o "badaniu spraw dotyczących osób zmarłych", a także zagwarantowano "ochronę dóbr osobistych osób żyjących i zmarłych".

Poprawiony dokument - do którego udało się dotrzeć dziennikarzowi RMF FM i który pozostaje w jego dyspozycji - "Zasady działania Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystywania seksualnego osób małoletnich w Kościele katolickim w Polsce" został przedstawiony Radzie Prawnej KEP, a ta poinformowała, że nie zdąży się nim zająć przed obecnym posiedzeniem plenarnym i poprosiła o czas do 8 września. Jednak na ostatnim posiedzeniu bp Ryszard Kasyna przedstawił kolejne zarzuty do przedstawionego projektu i uznał go za nie do zaakceptowania.

Nie chodziło o konkretne zapisy?

Ostra dyskusja biskupów, w której - mimo poprawek - powróciły wszystkie wcześniejsze zastrzeżenia Komisji (co pozwala postawić tezę, że chodziło nie o konkretne zapisy, ale o samo istnienie Komisji), doprowadziły do decyzji o odsunięciu Prymasa Polski od kierowania zespołem przygotowującym powołanie Komisji, rozwiązaniem dotychczasowego - pracującego bardzo ciężko od dwóch lat - zespołu (czego dowodem są słowa zawarte w komunikacie) i powołanie nowego szefa zespołu. Dlaczego? Bo przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda uznał, że przy tak dużej rozbieżności zdań między Radą Prawną KEP a Zespołem nie jest możliwe porozumienie. I tak na nowego szefa - wciąż nieistniejącego zespołu - powołano członka Rady Prawnej KEP, tak żeby było łatwiej osiągnąć porozumienie. Trudno odczytać to inaczej, niż jako decyzję o de facto zakończeniu prac nad Komisją na wiele miesięcy, a może na zawsze.

Dlaczego? Bo - po pierwsze - do tego zmierza Rada Prawna KEP, a po drugie - bo trzeba powołać nowy zespół, a sam bp Sławomir Oder musi się zapoznać ze sprawą.

I tej prostej konstatacji nie zmieniają słowa z konferencji prasowej bp. Sławomira Odera, na której przekonywał, że został przewodniczącym Zespołu ds. opracowania dokumentów dotyczących funkcjonowania Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich przez niektórych duchownych. Kłopot polega na tym, że tego zespołu nie ma, bo... jego członkom podziękowano za współpracę, a sam zespół zakończył swoją działalność. "Biskupi wyrażają wdzięczność Księdzu Prymasowi abp. Wojciechowi Polakowi i kierowanemu przez niego Zespołowi, który zakończył swoją działalność, za przygotowanie konkretnych fundamentów do kolejnego etapu prac" - czytamy w komunikacie. Biskup jest więc przewodniczącym czegoś, czego nie ma.

Idąc dalej, bp Sławomir Oder oznajmił, że dokumenty, które zostały przygotowane do chwili obecnej przez ekspertów Zespołu Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka, to "bardzo dobry punkt wyjścia do sformułowania zasad funkcjonowania tejże Komisji"; dodał, że "jesteśmy na etapie doprecyzowywania sposobu funkcjonowania tejże Komisji". I znowu, jak poprzednio, te słowa są sprzeczne z tym, co wynika z ustaleń dziennikarza RMF FM. Rada Prawna KEP, której bp Sławomir Oder jest członkiem, jest fundamentalnie przeciwna temu dokumentowi, a to właśnie konflikt z Radą Prawną KEP doprowadził do odwołania Prymasa Polski i rozwiązania zespołu. Jeśli więc dokument jest tak zły, to dlaczego jakieś teoretyczny nowy zespół ma nad nim pracować?

Te ustalenia pozwalają na stwierdzenie, że złożona ponad dwa lata temu przez Konferencję Episkopatu Polski obietnica powołania niezależnej Komisji ekspertów została w istocie odsunięta na wiele miesięcy, a może lat. I że w istocie wprowadzono opinię publiczną i wiernych Kościoła w błąd.