Policja, żandarmeria, wojsko i siły specjalne dostały rozkaz zaostrzenia czujności i ochrony gmachów publicznych - ogłosił rzecznik francuskiego rządu. Niektórzy komentatorzy z niepokojem zauważają, że nastąpiło to zaledwie w kilka godzin po eksplozji w fabryce ładunków wybuchowych na północy kraju.

W zakładach Nitrochimie, wytwarzających materiały wybuchowe, w Billy-Berclau na północy Francji w doszło do eksplozji. Zginęły 3 osoby. Wybuch oficjalnie uznano za wypadek, jednak niektórzy nadsekwańscy komentatorzy pytają: czy aby francuskie władze nie ukrywają jakiś faktów, by nie wzbudzać paniki?

Wprawdzie prefekt regionu, gdzie mieści się fabryka, zapewnił, że powodem eksplozji w fabryce ładunków wybuchowych w Billy-Berclau był wypadek przy pracy, to nie wytłumaczył, jak mogło do niego dojść. Stąd podejrzliwość niektórych dziennikarzy.

Pojawiają się też skojarzenia z serią eksplozji w zakładach chemicznych w Tuluzie, w której półtora roku temu zginęło 30, a rannych zostało blisko 2,5 tys. osób. Wówczas władze także zapewniały, że chodziło o wypadek. Jednak po długim dochodzeniu nadal nie wiadomo, jak doszło do eksplozji. Pojawiły się też poszlaki, które sprawiają, że nie można wykluczyć zamachu terrorystycznego.

Foto: Archiwum RMF

15:55