18 osób trafiło do szpitala po tym, jak w supermarkecie w Ołomuńcu rozpylono tajemniczy gaz. Wydarzenie to niektórzy łączą z groźbami anonimowego szantażysty, który domagając się okupu w wysokości 10 mln koron (ok. 1,3 mln zł), groził dokonaniem serii zamachów właśnie w Ołomuńcu i okolicach.

Szef wojewódzkiej służby ratowniczej w Ołomuńcu powiedział, że na razie nie udało się ustalić, jaki gaz został rozpylony. Według poszkodowanych, w większości pracowników sklepu, miał zapach pieprzu. Przypuszcza się więc, że mógł to być pieprzowy gaz łzawiący.

Osoby zatrute gazem skarżyły się na trudności z oddychaniem i łzawienie oczu. Jeden z poszkodowanych trafił na oddział intensywnej opieki medycznej. Życie żadnej z osób nie jest zagrożone.

Do Ołomuńca udała się ekipa specjalistów z Państwowego Urzędu Bezpieczeństwa Jądrowego, który zajmuje się także skażeniami chemicznymi. Zdaniem czeskiego ministra spraw wewnętrznych zdarzenie nie jest atakiem terrorystycznym w pełnym tego słowa znaczeniu, ale niestety nawiązuje do atmosfery, jaka panuje w Ołomuńcu od kilku dni - dodał.

Przed tygodniem wojewoda ołomuniecki Jan Brzezina ostrzegł obywateli regionu przed groźbą zamachów terrorystycznych i zaapelował m.in. o zachowanie szczególnej ostrożności oraz unikanie takich miejsc jak domy towarowe, dworce.

23:15