Raków Częstochowa wygrał u siebie 1:0 z bułgarską drużyną Arda Kyrdżali w pierwszym meczu 4. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Konferencji. Rewanż na Bałkanach zostanie rozegrany 28 sierpnia. Jednobramkowa zaliczka nie daje częstochowianom dużego komfortu, ale rywal nie należy do najsilniejszych i wicemistrzowie Polski nadal są zdecydowanym faworytem dwumeczu.

To trzecie podejście do czwartej rundy eliminacji europejskich pucharów trenera Marka Papszuna. W 2021 roku lepszy był KAA Gent, a rok później Slavia Praga. Teoretycznie teraz rywal był słabszy.

W porównaniu z wcześniejszymi meczami Raków zaczął czwartkowe starcie z Bułgarami z kilkoma zmianami w wyjściowej jedenastce. Zabrakło m.in. Oskara Repki, w ataku wyszedł Leonardo Rocha, a na ławce rezerwowych zasiadł Jonatan Braut Brunes, którego z różnych powodów nie było ostatnio w ogóle w kadrze meczowej.

Na początku goście wcale nie zamierzali się bronić, podchodzili wysoko pressingiem i Raków miał problemy w ofensywie. Kiedy gospodarze zaczęli grać agresywniej, pod bramką Ardy zaczęło się robić groźnie.

Najpierw dwa razy mocno zakotłowało się w polu karnym, ale żaden z gospodarzy nie potrafił zdobyć gola. Chwilę później Tomasz Pieńko mógł strzelać, ale szukał lepszego rozwiązania podaniem. Kilka minut później skrzydłowy Rakowa wykorzystał błąd Feliksa Eboi, zabrał mu piłkę i w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości pewnie trafił do siatki.

Kilkadziesiąt sekund później Pieńko mógł mieć dublet. Piłkarze podeszli wysokim pressingiem, odzyskali piłkę i były zawodnik Zagłębia Lubin znalazł się sam przed Anatolim Gospodinowem, ale źle przymierzył.

Na tym emocje w pierwszej połowie się skończyły. Raków kontrolował spotkanie, miał przewagę, ale niewiele z tego wynikało. Bułgarzy natomiast nie mieli wiele do zaoferowania i ani razu nie zagrozili bramce Kacpra Trelowskiego.

Po przerwie obraz gry nieco się zmienił. Arda dłużej utrzymywała się przy piłce na połowie Rakowa. Gospodarze natomiast próbowali więcej rozgrywać piłkę w środkowej strefie, ale brakowało im precyzji, tempa i pomysłu. Efekt był taki, że to bułgarska drużyna była bliższa zdobycia gola na 1:1 niż Raków podwyższenia prowadzenia.

Grę wicemistrzów Polski ożywiło wejście Ivi Lopeza. Wystarczyło nieco przyspieszyć rozegranie piłki i ponownie pod bramką gości zaczęło się robić groźnie. Sam Lopez mógł zdobyć dwa gole, ale najlepszą okazję na podwyższenie prowadzenia miał Jesus Diaz. Kolumbijczyk po indywidualnej akcji zamiast dograć do Brunesa, zdecydował się na strzał i nawet nie trafił w bramkę.

Raków pojedzie na rewanż z jednobramkową zaliczką, co nie daje dużego komfortu. Rywal nie należy jednak do najsilniejszych i wicemistrzowie Polski nadal są zdecydowanym faworytem w tym dwumeczu.

Raków Częstochowa - Arda Kyrdżali 1:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Tomasz Pieńko (28).

Sędzia: Michal Ocenas (Słowacja).

Widzów: 5500.

Raków Częstochowa: Kacper Trelowski - Bogdan Racovitan, Zoran Arsenic, Stratos Svarnas - Fran Tudor (76. Jean Carlos Silva), Peter Barath (46. Oskar Repka), Marko Balut, Erick Otieno - Lamine Diaby-Fadiga (67. Ivi Lopez), Tomasz Pieńko (60. Jesus Diaz) - Leonardo Rocha (60. Jonatan Brunes).

Arda Kyrdżali: Anatoli Gospodinow - Wjaczesław Welew, Felix Eboa, Celal Huseynov (90. Emił Wijaczki), Dimityr Wełkowski - Swetosław Kowaczew (82. Isnaba Mane), David Idowu, Serkan Jusein (60. Antonio Wutow), Łyczezar Kotew, Birsent Karagaren (60. Andre Shinyashiki) - Georgi Nikołow (82. Patrick Luan).