Na koncie ponad pół tysiąca meczów w Plus Lidze. Do tego sukcesy z reprezentacją Polski. Grzegorz Łomacz nie traci entuzjazmu do gry w siatkówkę. W tym roku w kadrze nie będziemy go oglądać, a rozgrywający przyznaje, że była to dla niego trudna decyzja. "Życie nie składa się tylko z prostych decyzji" - podkreśla Łomacz w rozmowie z Patrykiem Serwańskim.
PGE GiEK Skra Bełchatów zajęła w tym sezonie 7. miejsce w Plus Lidze. W ćwierćfinale uległa Projektowi Warszawa.
Grzegorz Łomacz przyznaje, że liczył na trochę więcej. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że ligowa czołówka jest piekielnie mocna.
Mamy dwie drużyny w turnieju finałowym Ligi Mistrzów. Wcześniej Bogdanka LUK Lublin wygrała Challange Cup, a Asseco Resovia Rzeszów dotarł do finału CEV Cup.
Ten sezon rozgrywający drużyny z Bełchatowa skończył, mając na liczniku już ponad 500 meczów w Plus Lidze. Co daje mu motywację?
Ja naprawdę cieszę się siatkówką i chyba z każdym rokiem coraz bardziej. Każdy sezon to nowe wyzwania. Musisz dostosować się do zespołu. Nauczyć się, jaka piłka będzie dobra dla danego zawodnika, a jaka niewygodna. To rozwija mnie jako zawodnika i człowieka. Nie wyznaczyłem sobie granicy zakończenia kariery. Nie wybiegam daleko w przyszłość. Może to będzie rok, a może trzy. Wszystko zależy od mojego ciała. Fizycznie czuje się fantastycznie. Dopóki będę miał siły i będę prezentował poziom, który będzie mnie satysfakcjonował, to będę grał. Nie mam żadnej górnej, wyznaczonej granicy - mówi w rozmowie z Patrykiem Serwańskim.
Ważnym tematem dla Łomacza jest reprezentacja. W ostatnich latach regularnie grał w biało-czerwonych barwach. Niespełna rok temu na igrzyskach w Paryżu był jednym z bohaterów półfinałowego meczu z USA.
Zastąpił kontuzjowanego Marcina Janusza i zrobił to w świetnym stylu.
Jeden raz oglądałem powtórkę meczu ze Stanami. To też nie było od razu po igrzyskach. Dopiero po 3-4 miesiącach. Na okrągło ktoś mi o tym meczu przypomina. Ja go nie pamiętałem aż tak dobrze. Dopiero jak raz obejrzałem i przeanalizowałem, to zobaczyłem, co dokładnie się tam działo. Na pewno jeszcze go obejrzę, ale nie wiem, czy za miesiąc, czy za rok, czy za dziesięć lat - mówi.
W tym roku Łomacz nie zagra w reprezentacji. To była decyzja rozgrywającego. Jak sam mówi bardzo trudna. W kadrze był od wielu lat. Teraz kolegów będzie oglądał w telewizji albo z trybun.
Sam jestem ciekawy, jak zareaguję. To była bardzo ciężka decyzja. Ciężko się pogodzić, bo to dawało mi ogromną adrenalinę, frajdę i satysfakcję. Nie ma drugiego takiego miejsca pracy na całej ziemi jak reprezentacja Polski w siatkówce. To było bardzo ciężkie, ale trzeba było wszystko wyważyć. Życie nie składa się tylko z prostych decyzji. Ja myślę, że na chwilę obecną wybrałem to, czego najbardziej potrzebowałem i cieszę się, że tak to wyszło. A za chłopaków będę trzymał kciuki w każdym spotkaniu - podkreśla Łomacz.
Więcej czasu siatkarzowi na pewno się przyda. Będzie mógł poświęcić go rodzinie. Dwa miesiące temu siatkarz po raz drugi został ojcem.
Rodzina to jest cały świat. Cokolwiek by się nie działo, to w siatkówce mogę przestać grać w każdym momencie, a z rodziną będę cały życie. Ja tak naprawdę jestem ciągle stosunkowo na początku drogi tacierzyńskiej, a sportowo już nie jestem na początku. Sportowo jestem spełnionym gościem. Rozumiem, jakie procesy zachodzą, zmieniają się zawodnicy. Dla mnie to takie płynne przejście. Cieszę się, że mogę być z dziećmi. Mogę im towarzyszyć. To ważne i dla żony, i dla dzieciaków - mówi.