Nieudana sobota i zdecydowanie lepsza niedziela - tak można najkrócej podsumować weekend w wykonaniu naszych skoczków narciarskich. Wczoraj zaskoczyli nas Kacper Tomasiak i Piotr Żyła. Nasz młodzian zajął świetne piąte miejsce, a Żyła był siódmy. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz przyznaje, że po pierwszej serii bardziej martwił się o to, czy miejsce w czołówce utrzyma Żyła. Skoku Tomasiaka był pewny. Opisał także formę pozostałych reprezentantów Polski.

Od początku sezonu czekaliśmy na polski występ na poziomie czołowej dziesiątki. Takie miejsce udało się wywalczyć Annie Twardosz, ale dla naszych panów TOP 10 było niedostępne.

Sobota w Wiśle przyniosła nam łącznie... 29 punktów Pucharu Świata. W tej sytuacji tylko najwięksi optymiści liczyli na udaną niedzielę, ale taka właśnie była.

Piotr Żyła po pierwszej serii był wiceliderem. Ostatecznie zajął siódme miejsce. Kacper Tomasiak był piąty.

Bardziej baliśmy się w serii finałowej o Piotrka niż o Kacpra. Nie jest jeszcze w tak stabilnej dyspozycji, ale gdy odpali, to potrafi skoczyć bardzo, bardzo daleko - tłumaczy Adam Małysz.

Jeśli chodzi o Kacpra, to możemy być optymistami. Widać, że jego siłą jest nie tylko lot i dynamiczne odbicie, ale też psychika. Widać, że jest silny - dodaje prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Jaka jest zatem prawda o reprezentacji? Jesteśmy tak słabi jak w sobotnim konkursie czy też stać nas na zdecydowanie więcej - jak w niedzielę?

Prawda jest taka, że stać ich naprawdę na bardzo dużo. Ten drugi konkurs pokazuje, że jest szansa walczyć. Piotrek był tak blisko podium. Po pierwszej serii na nim był. Kacper w dziesiątce i to wysoko. To pokazuje, że jest potencjał na czołową trójkę. Trzeba w to uwierzyć i dawać z siebie wszystko - sugeruje Adam Małysz.

Kamil też jest w zupełnie innej dyspozycji niż to, co tu prezentował. Musi złapać trochę więcej spokoju. To nie był ten sam Kamil co na początku sezonu - nawiązuje do Stocha, którego w Wiśle chyba trochę zjadły oczekiwania. To jest ostatni sezon. Chciał pożegnać się z kibicami w Beskidach dobrymi skokami. W sobotnim konkursie go zabrakło, a wczoraj zajął 27. miejsce.

Niemal identycznie wyglądała w weekend sytuacja Dawida Kubackiego. W sobotę kilka pucharowych punktów, a w niedzielę brak awansu do konkursu.

Dawid musi zaskoczyć. Musi przyjąć tę pozycję start-belka, bo inaczej nie odbije się poprawnie. Oczywiście dąży do tego, ale po takich skokach jak tutaj może być rozczarowany. On wie, na co go stać - ocenia Małysz.

W kratkę skacze także Paweł Wąsek, który poprzedniej zimy wyrósł na lidera drużyny. On punkty Pucharu Świata zdobył tylko w niedzielę.

Paweł ma najciężej. W niego najbardziej uderzyły te korekty związane ze zmianą kombinezonów. Zmieniły jego styl skoku. Musiał do tego drobnymi kroczkami dochodzić i uważam, że jest na dobrej drodze - uspokaja Małysz.

Wygranym konkursów w Wiśle jest bez wątpienia Maciej Kot. W niedzielę wywalczył bardzo dobre 14. miejsce. Tak wysoko w Pucharze Świata był poprzednio w 2018 roku. Trener Maciej Maciusiak zdecydował, że to właśnie zakopiańczyk pojedzie na kolejne zawody kosztem Aleksandra Zniszczoła.

Miejmy nadzieję, że Maciek, jak pojedzie teraz dalej na Puchar Świata, to pokaże się z równie dobrej strony. On lubi w Wiśle skakać. Oby to nie była tylko Wisła. Życzę mu tego z całego serca. Liczę na niego. Jeśli zrobi to, co ma zrobić, bez problemu może być w piętnastce czy dwudziestce - podkreśla Adam Małysz.

Opracowanie: