Zaskarżę postanowienie o zawieszeniu mnie w funkcji prokuratora, a także przeszukanie mojego gabinetu - mówi Ewa Wrzosek. Prokuratura Regionalna w Szczecinie chce postawić jej zarzuty dotyczące bezprawnego przekazywania urzędnikowi stołecznego ratusza informacji z toczącego się postępowania. Prokurator Wrzosek twierdzi, że akcja przeciw niej ma podłoże polityczne.

Ewa Wrzosek jest jedną z dwóch warszawskich prokuratorek, którym śledczy chcą postawić zarzuty. W związku z tym już w czwartek prokuratura skierowała wniosek do Sądu Najwyższego o uchylenie im immunitetów. Zarzuty, które śledczy zamierzają im przedstawić, dotyczą przekazania osobom nieuprawnionym informacji z toczącego się postępowania.

Obie prokuratorki zostały zawieszone w czynnościach służbowych na sześć miesięcy.

Ewa Wrzosek spisuje teraz akta spraw, którymi się zajmowała i ma w swoim pokoju. To przygotowanie do ich przekazania. Dowiedziała się też, że jak najszybciej ma opuścić siedzibę prokuratury, wydano jej także zakaz wstępu do budynku.

Takie polecenie zostało przekazane ochronie, żeby mnie do budynku nie wpuszczano. Ono nie jest oparte na jakimkolwiek prawie i nie wynika z treści zawieszenia - podkreśla Wrzosek w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Zasadą.

Prokurator zwróciła się już do przełożonych o pisemne wydanie tego zakazu.

Jak powiedziała nam Ewa Wrzosek, podczas inwentaryzacji dokumentów w pokoju stwierdziła też, że brakuje całej szuflady papierów, które miały pójść do zniszczenia - chodzi między innymi o brudnopisy czy projekty postanowień.

Zawieszona prokuratorka powtórzyła też, że - wbrew zarzutom śledczych ze Szczecina - nikomu nie przekazywała bezprawnie żadnych informacji.

Zatrzymanie Michała Domaradzkiego

Sprawa ma związek z zatrzymanym przez CBA Michałem Domaradzkim, dyrektorem Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego stołecznego ratusza. On, według śledczych, miał nakłaniać prokuratorki: Ewę Wrzosek i Małgorzatę M. do przekazania mu informacji ze śledztwa w sprawie wypadków kierowców autobusów miejskich. Urzędnik usłyszał w środę zarzuty.

Prokuratura twierdzi, że Michał Domaradzki szukał danych ze śledztwa na temat wyników badań trzeźwości kierowców z warszawskich autobusów. Kontrolowano ich po tym, gdy jeden z autobusów, prowadzony przez kierowcę po narkotykach, spadł z wiaduktu mostu Grota Roweckiego.

Domaradzki miał w tej sprawie zadzwonić do znajomej Ewy Wrzosek, która z kolei te informacje zdobyła od swej koleżanki z Żoliborza prowadzącej śledztwo.

Te materiały - jak przekonuje prokuratura - miały być wykorzystywane do celów politycznych, bo wtedy trwała prezydencka kampania wyborcza, w której startował także prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, a temat wypadków był bardzo głośny.

"Top secret". Prokuratura publikuje korespondencję

Śledczy opublikowali w czwartek treści korespondencji telefonicznej dyrektora Domaradzkiego oraz dwóch prokuratorek.

"A tak serio Małgoś zależy mi na inf o wynikach krwi. Top secret oczywiście. Da się?" - cytuje treść korespondencji prokuratura (pisownia oryginalna - red.).

Dalej Ewa Wrzosek miała pisać do Domaradzkiego: "Dawaj do RT zanim dotrze z innego źródła".

Prokuratura utrzymuje, że Ewa Wrzosek następnie pisała do Małgorzaty M., od której uzyskała informacje: "Gosieńka RT jest Twoim dłużnikiem - a ja trzy razy bardziej" - ujawnili śledczy w komunikacie.

Ewa Wrzosek dla RMF FM o politycznym motywie prokuratury

Ewa Wrzosek, komentując te doniesienia, przyznała w czwartek, że zna dyrektora Domaradzkiego z czasów, gdy był szefem stołecznej policji. Podkreśliła, że jako prokurator utrzymywała z nim kontakty zawodowe. Zaprzeczyła jednak, że udostępniała mu wbrew prawu informacje ze śledztwa.

W rozmowie z dziennikarzem RMF FM prokurator Wrzosek powiedziała także, że nie może się odnieść do prawdziwości opublikowanych wiadomości tekstowych, bo - jak twierdzi - zostały pozyskane za pomocą systemu Pegasus, który daje możliwość manipulacji treścią korespondencji.

Mój telefon został zhakowany przez użyciu Pegasusa. Oprogramowanie to daje także możliwość manipulacji treściami pozyskanymi w ten nielegalny sposób. Daje możliwość umieszczania treści, których tam wcześniej nie było, czy też usuwania informacji, które były - powiedziała nam Ewa Wrzosek.