​Loteria RMF FM i Świetny Mikołaj w tym roku spełniają marzenia Stowarzyszenia Wioski Dziecięce SOS. 12 Rodzin mieszka w najstarszej w Polsce miejscowości - Biłgoraju na Lubelszczyźnie. Od tego ośrodka wszystko się zaczęło. Oprócz stałych mieszkańców ośrodek prowadzi dwa programy umacniania rodziny i dwie placówki: interwencyjną oraz specjalistyczną. Co jest najbardziej potrzebne?

Sprzęt RTV i AGD, lodówki, pralki, zmywarki, kuchenki - to wszystko cały czas jest używane i po prostu się niszczy. Marzą nam się również specjalistyczne pomoce dydaktyczne i terapeutyczne, na których zakup brakuje pieniędzy. Mamy pracownię do zajęć technicznych - tam z kolei potrzebne są narzędzia, żeby dzieci mogły majsterkować. I wreszcie potrzebne są rowery - wymienia Marian Łosiewicz - dyrektor Wioski Dziecięcej SOS w Biłgoraju. Dyrektor nie ukrywa, że Wioska Dziecięca w jest zależna od darczyńców - "bez nich nie moglibyśmy realizować pomocy na tak wysokim poziomie".

 

Tylko w listopadzie do ośrodka wpłynęło 69 wniosków o przyjęcie dzieci. Wioska była zmuszona odmówić, ponieważ nie posiada wolnych miejsc

Wszystkie miejsca w 12 rodzinach są zajęte. Jednym z domów dziećmi zajmuje się małżeństwo - Katarzyna i Tomasz Wójciszyn. Zamieszkali w Wiosce Dziecięcej ponad sześć lat temu. W tej chwili opiekują się siódemką dzieci.

Jak mówią początki były trudne, ale teraz czy jest sześcioro dzieci, czy ośmioro to już nie ma większej różnicy. Przy czwórce dzieci bym się nudziła mówi - Katarzyna. Przy siódemce jest co robić. Najstarszy podopieczny już studiuje. Są też nastolatki - Amelia 19 lat i Ola 13 lat. Pozostałe dzieci są młodsze, w tym rodzeństwo, które trafiło kilka miesięcy temu -  sześcioletni chłopiec i siedmioletnia dziewczynka.

Z nimi jest najtrudniej, bo wiadomo, że tęsknią za mamą. Te dzieci nie trafiły do nas bez powodu - mówi Katarzyna. "Każde przeżyło taką sytuację, która spowodowała że sąd uznał, iż rodzice nie powinni ich wychowywać". 

Amelia ma 19 lat -  w Wiosce SOS mieszka od dziewięciu lat, w tym sześć z Kasią i Tomkiem. Dla mnie to prawdziwa rodzina - mówi Amelia. 

Najgorsze są obowiązki, najbardziej nie lubię dyżuru w kuchni. To jest najwięcej roboty dodaje. Wtóruje jej Ola, która cieszy się jeśli nie musi mieć dyżuru przy myciu podłogi. Pozostałe obowiązki da się przeżyć opowiadają dziewczyny - zaznaczyła. 

W domu jest sporządzony grafik. Zasada jest prosta - młodsze dzieci mają mniej zajęć, a starsze więcej obowiązków. Ich wykonanie jest oceniane - podkreśliła Katarzyna. Obowiązują zasady, jak w każdym domu są obowiązki. Tego musimy uczyć od najmłodszych lat - mówi Katarzyna. "Są nagrody, ale też, jeśli ktoś nie zrobi jak należy to muszą być konsekwencje. Oczywiście nie chodzi tu o kary, ale np. trzeba zrobić coś w zamian".

Musimy być cały czas dla tych dzieci. One trafiły tutaj z różnych miejsc. Każde z nich to jest inna historia. One przeżyły takie rzeczy, o jakich my nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić - dodaje Tomasz Wójciszyn. My musimy im tutaj stworzyć dom. Staramy się - z mniejszymi i większymi sukcesami. Porażki też się czasem zdarzają, ale jak to w życiu. Musimy sobie ze wszystkim radzić - wyjaśnił.