10-latka upadła w szkole, uderzając głową o podłogę, ale nie została wezwana do niej pomoc medyczna. O wypadku nie powiadomiono też jej rodziców - takie są pierwsze ustalania prokuratury ws. śmierci dziewczynki z Gródka na Podlasiu. Dziecko zmarło 6 grudnia.

  • Informacje lokalne i ogólnopolskie znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.

Dziecko znalazła matka

Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Białymstoku. Dotyczy ono podejrzeń narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia 10-letniej uczennicy przez osobę, na której ciążył obowiązek sprawowania nad nią opieki i nieumyślnego spowodowania śmierci tej dziewczynki.

Jak poinformowała w środę w komunikacie szefowa białostockiej prokuratury Elwira Laskowska, 6 grudnia zmarłą córkę znalazła rano matka, gdy próbowała ją obudzić.

Wypadek w szkole

Według dotychczasowych ustaleń, dzień wcześniej, podczas pobytu w szkole dziewczynka upadła, uderzając głową o podłogę. Nie wezwano jednak do niej służb medycznych, rodzicom nie przekazano też informacji o tym, co się stało.

W sprawie nadal jest gromadzony materiał dowodowy. Wstępna przyczyna śmierci będzie znana po przeprowadzeniu sekcji zwłok - poinformowała prok. Laskowska.

Sekcja zaplanowana jest na najbliższy piątek.