Kamil Stoch znokautował rywali i w fantastycznym stylu wywalczył złoty medal mistrzostw świata w Val di Fiemme. Lider polskiej kadry wygrał po skokach na 131,5 i 130 metrów. Pokonał drugiego Słoweńca Petera Prevca aż o 6,1 punktu. Brąz zdobył Norweg Anders Jacobsen. Pod artykułem możecie złożyć gratulacje naszemu skoczkowi!

Stoch w pierwszej serii skoczył wspaniale. 131,5 metra to najdalszy skok tej części zawodów. Polak wyprzedzał o 5 punktów Słoweńca Petera Prevca (130,5 m) i o 6,5 punktu Norwega Andersa Jacobsena. Blisko podium byli także Austriak Wolfgang Loitzl (128,5 m) i Niemiec Richard Freitag (129 m).

Presji nie wytrzymał Gregor Schlierenzauer. Austriak, który seryjnie wygrywa w Pucharze Świata, w pierwszej serii osiągnął 125 metrów i był 16. Pozostali Polacy spisali się przyzwoicie. Najwyżej, na 18. miejscu, był Maciej Kot (125 m), oczko niżej uplasował się Dawid Kubacki (126,5 m), a Piotr Żyła (124 m) zajmował 21. lokatę.

W finałowej serii doczekaliśmy się dłuższych skoków. Duża w tym zasługa wiatru, który nadal wiał z tyłu skoczni, ale zdecydowanie słabiej. Wszystko zaczęło się od 11. po pierwszej serii Czecha Jana Matury, który osiągnął 132 metry. Pół metra do tej odległości dołożył Szwajcar Simon Ammann, ale Czecha nie wyprzedził, a ten był coraz bliżej medalu. Wyprzedził go dopiero czwarty na półmetku Loitzl (132,5 m), który po chwili przegrywał już z Jacobsenem (131 m). Z medalu nie zrezygnował także Prevc (130,5 m) - wyprzedził Norwega o 0,6 punktu.

Na górze został już tylko Stoch i nie zawiódł. 130 metrów dało mu tytuł mistrza świata. Dziesięć lat temu z takiego samego sukcesu we Włoszech cieszył się Adam Małysz.

Niestety słabszy drugi skok miał Kot. 122 metry nie pozwoliły mu utrzymać miejsca w drugiej dziesiątce. Ostatecznie był 27. Poprawił się Żyła - 126,5 m i 19. miejsce, a Kubacki (126 m) minimalnie spadł w klasyfikacji i zajął 20. lokatę.

(MRod)