"Na tych mistrzostwach trochę brakuje nam szczęścia. Zaczęło się od sprintu, kiedy Justyna się przewróciła. Potem pechowy upadek Agnieszki Szymańczak w sprincie drużynowym, a mogło być nawet piąte, szóste miejsce. Kamil Stoch? Trzeba było skoczyć metr dalej i wylądować dobrze, a byłby medal" - mówi prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner w rozmowie z Kubą Wasiakiem. Jednocześnie przypomina, że Polska wciąż ma szanse na medal.

Kuba Wasiak: Humory po pierwszej części mistrzostw świata nie są najlepsze...

Apoloniusz Tajner: Może i nie są, ale z drugiej strony widzimy co się dzieje. Nie mamy zastrzeżeń co do poziomu zawodników i przygotowań. Natomiast mija połowa zawodów, a ciągle nie mamy medalu. A na mistrzostwach liczą się medale. Te czwarte, piąte, szóste miejsca to dobry wynik sportowy, ale nie jest w kategorii sukcesu.

Na rok przed igrzyskami w Soczi wszystko miało grać, a nie gra. Co się stało?

Nie można powiedzieć co się stało. Brakuje trochę szczęścia. Zaczęło się od sprintu, kiedy Justyna się przewróciła. Potem pechowy upadek Agnieszki Szymańczak w sprincie drużynowym, a mogło być nawet piąte, szóste miejsce. Kamil Stoch? Trzeba było skoczyć metr dalej i wylądować dobrze, a byłby medal. Justyna w biegu łączonym była zmęczona i to było widoczne. Stąd słuszna decyzja o wycofaniu jej z dziesiątki. Ale takie porażki też mobilizują, a przed nami są jeszcze medalowe szanse.

Czy w sezonie, w którym jest najważniejsza impreza docelowa - mistrzostwa świata - nie warto skupić się tylko na tym, a odpuścić resztę? Norweżki tak robią od kilku lat i z najważniejszych imprez przywożą same tytuły. Kowalczyk biega wszędzie, ale złota na mistrzostwach świata nie zdobyła od czterech lat...

To nie do mnie pytanie. Trener Wierietielny zarządza drużyną z Justyną, mają doświadczenie, ja nie będę dywagował.

Norwegowie mieli słabe igrzyska w Turynie i mistrzostwa w Libercu, ale od tamtej pory dominują.

Zmobilizowały ich mistrzostwa świata w Oslo. Poza tym Norwegia zawsze miała czołówkę biegaczy i biegaczek na najwyższym poziomie. To sport narodowy, świetnie dofinansowany. Nie mamy się z czym porównywać.

Mają budżet pięć razy większy od waszego.

W czasie mistrzostw w Oslo mówiło się o 25 milionach euro. To się ma nijak w porównaniu do naszego budżetu.

Hannu Lepistoe mówi, że Kamil Stoch ma większe szanse na dużej skoczni...

On tu wygrał przed rokiem, ta skocznia dobrze mu się kojarzy. Jest w dobrej formie, musi tylko to potwierdzić i zachować zimną krew. Ale dziś przyjeżdża tu Adam Małysz, będzie przebywał ze skoczkami i na pewno ich wzmocni i zmotywuje.