Nie trzeba składać deklaracji o zawieszaniu kampanii; jej po prostu nie ma – oświadczył kandydat PSL na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz. Jeżeli ktoś po tygodniach epidemii mówi, że zawiesza kampanię, to co robił przez ten czas – dodał, pytany o decyzję Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (KO).

Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że dla niego jako kandydata na prezydenta kampanii wyborczej nie ma już od dawna. Nie trzeba deklaracji składać o zawieszeniu czy niezawieszaniu kampanii - jej po prostu nie ma - powiedział, nawiązując do decyzji wicemarszałek Sejmu, kandydatki KO na prezydenta.

W ocenie lidera PSL kampanii nie można prowadzić, ponieważ na pierwszym miejscu są teraz sprawy zdrowia i życia, ochrony miejsc pracy, pomocy polskim przedsiębiorcom. Jeżeli ktoś dzisiaj po kilku tygodniach mówi o wycofaniu się z kampanii czy zawieszeniu kampanii, to co robił przez te ostatnie tygodnie? - dodał.

Kidawa-Błońska o tym, że całkowicie zawiesza kampanię, poinformowała w niedzielę. Dodała, że będzie zajmowała się tylko tym, co dotąd, czyli realizowaniem zadań poselskich. Tego samego dnia wicemarszałek Sejmu w liście otwartym stwierdziła, że zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie nie powinny się odbyć. W przeciwnym razie - wezwała obywateli do bojkotu głosowania.


Kosiniak-Kamysz przekonywał, że rozmowy, jakie on teraz prowadzi, nie dotyczą programu wyborczego czy pomysłów na kampanię, ale "tylko i wyłącznie" tego, jak wygrać walkę z koronawirusem. Zjednoczmy się w walce z koronawirusem, a nie w debacie nad wyborami. One mnie kompletnie dzisiaj nie interesują i nie interesują Polaków przede wszystkim - zaapelował Kosiniak-Kamysz.

Dopytywany, czy rezygnuje z wyborów, zastrzegł, że nadal jest kandydatem. Jeśli ktoś rezygnuje, to znaczy, że oddaje walkowerem pole; to działa na rzecz Andrzeja Dudy, żeby wygrał w pierwszej rundzie - zaznaczył. Lider PSL wzywa jednak, aby nie przeprowadzać wyborów 10 maja, bo taka decyzja jest zagrożeniem dla życia i zdrowia obywateli.

Kosiniak-Kamysz odniósł się ponadto do wypowiedzi wiceministra nauki, lekarza, prof. Wojciecha Maksymowicza, który w poniedziałek w TVN 24 ocenił, że nie ma żadnej możliwości przeprowadzenia wyborów prezydenckich w maju tego roku. Kandydat PSL zaznaczył, że wolałby, aby partia rządząca wsłuchiwała się w głos Maksymowicza, a nie w głosy swoich doradców PR-owych. Jako "skrajnie nieroztropną" określił decyzję o przeprowadzaniu wyborów "w środku epidemii".