"Trzeba trzymać się istniejących reguł, procedur, których nie zmienia się w trakcie trwającego procesu. Inaczej będziemy mieli odmowę uznania legalności działania prezydenta, co jest absolutnie sprzeczne z interesami państwa" - mówi w rozmowie z Krzysztofem Urbaniakiem na antenie Radia RMF24 dr hab. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalista dodaje: trzeciej rundy wyborów nie będzie.
Protesty wyborcze, zarzuty nieprawidłowego przeliczenia głosów - tym żyje Polska od czasu ogłoszenia Karola Nawrockiego prezydentem-elektem. Przedstawiciele rządu w oficjalnych oświadczeniach odżegnują się od zakwestionowania wyników wyborów prezydenckich, ale między słowami sugerują, że nie przebiegły one idealnie. Opozycja parlamentarna uważa takie sugestie za zamach na procesy demokratyczne w kraju i przejaw frustracji zwolenników Rafała Trzaskowskiego, który kolejny raz musiał przełknąć gorzką pigułkę porażki.
To jednak wszystko dyskusje polityczne. To Sąd Najwyższy rozpatruje protesty wyborcze, w związku z wyborami na prezydenta Polski. Po ich rozpoznaniu, na podstawie sprawozdania z wyborów, rozstrzyga o ważności wyborów prezydenckich.
Zapewne każdy ma swoje poczucie niezadowolenia, rozczarowania - każdy, kto te wybory przegrał - stwierdza profesor Piotrowski, dodając, że skłania to do próby zweryfikowania rezultatu, za pomocą protestów wyborczych. Jeśli Sąd Najwyższy stwierdzi nieważność wyborów, odbędą się kolejne - stwierdza konstytucjonalista.
Nawet gdyby nie było żadnych protestów, to i tak Sąd Najwyższy ważność wyborów musi stwierdzić, ma taki obowiązek konstytucyjny - przypomina.
Zapytany o szansę na ponowne przeliczenie głosów, profesor odpowiada: Nie ma przepisu prawnego, który przewidywałby tego rodzaju operację. To znaczy, że trzeba na nowo podjąć pracę ponad 30 tys. komisji wyborczych.
Żeby mieć rozsądne rozwiązanie, trzeba trzymać się istniejących reguł, procedur, których nie zmienia się w trakcie trwającego procesu. Inaczej będziemy mieli odmowę uznania legalności działania prezydenta, co jest absolutnie sprzeczne z interesami państwa - zwraca uwagę ekspert.
Według konstytucjonalisty byłby to zamach na podstawowe prawo obywatelskie, jakim jest prawo do wyboru prezydenta.
Co więcej, byłaby to próba przeprowadzenia trzeciej tury wyborów. Są dwie tury, trzeciej tury nie ma - podkreśla.
Podstawą prawną do przeliczeń jest Kodeks wyborczy, który tę procedurę przewiduje. Teraz jest etap sądowy, ale nie ma podstawy prawnej do ogólnokrajowej operacji, której jedynym efektem będzie to, że jedni będą wierzyli, że prezydentem jest ten, który wygrał wybory, a drudzy, że prezydentem jest ten, który wygrał (ponowne) przeliczanie - stwierdza specjalista.
Gość Krzysztofa Urbaniaka, wskazuje także na silne emocje i napięcie, które są łagodzone poprzez możliwość zgłaszania protestów.
Jeśli efektem tego wszystkiego ma być podważenie rezultatu wyborów, to prowadzi to do osłabienia możliwości działania prezydenta, a tym samym do osłabienia możliwości działania państwa. I to jest pewien problem - mówi w internetowym Radiu RMF24 profesor UW Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista.
Opracowanie: Julia Domagała


